Były wzruszone w czasie modlitwy, kiedy doświadczyły, że Bóg ich nie potępia, że je kocha - wspomina ks. Michał Misiak z parafii w Łodzi. Duchowny odwiedził z kolędą dom publiczny w Łodzi, gdzie modlił się i śpiewał razem z pracującymi tam kobietami. Materiał magazynu "Czarno na białym" TVN24.
Był już punkiem i narodowcem. Od ośmiu lat jest księdzem.
Agencja sto metrów od kościoła
- Kiedy przychodzę na nowa parafię, to zawsze robię tzw. rozeznanie terenu. Pytam bezdomnych, młodych w bramach, na ławkach w parku, i po tygodniu już mniej więcej wiem, gdzie sprzedają narkotyki, gdzie jest jakaś melina, a gdzie dom publiczny - mówi ks. Michał Misiak, wikariusz z Parafii Przemienienia Pańskiego w Łodzi.
Dom publiczny widzi z okna swojego mieszkania. To zaledwie sto metrów od kościoła. Pukał tam kilka razy, ale dopiero pewnego styczniowego wieczoru jedna z kobiet otworzyła drzwi. - Wiedziały, czym jest kolęda, ponieważ zostały wychowane w tradycji katolickiej. Zadały tylko pytanie, czy ksiądz wie, że tutaj jest agencja towarzyska - wspomina ks. Michał Misiak. Gdy odpowiedział kobietom twierdząco, zaprosiły go do środka.
- Były wzruszone w czasie modlitwy, kiedy doświadczyły, że Bóg ich nie potępia, że je kocha - powiedział. Oprócz rozmów, wspólnie zaśpiewali kolędę. Ksiądz otrzymał również, jak zwykle ma to miejsce podczas kolędy, pieniądze. - To jest tak, że one poczuły, że należą do kościoła - podkreśla.
Telefony w środku nocy
Wikariusz zostawił również kobietom swój numer telefonu, by dzwoniły‚ "jeśli będą doświadczać trudności, na przykład myśli samobójczych, bo one często im towarzyszą".
- I są te telefony, dzwonią, czasem budzą o drugiej w nocy, kiedy nie maja już siły do normalnego funkcjonowania, kiedy przychodzi depresja, nienawiść do samej siebie, nienawiść do mężczyzn, którzy tam przychodzą - mówi. - Modlę się za nie przez telefon, dodaję otuchy i nadziei, zapraszam do nowego życia. Bóg jest cierpliwy, ja też jestem - dodaje i podkreśla, że większość tych kobiet chciałaby porzucić swoją pracę.
Uliczny ewangelizator
Ksiądz Michał Misiak mówi o sobie, że jest ulicznym ewangelizatorem. Głosi Ewangelię tam, gdzie często nikt nigdy Jej nie głosił. Mówi, że Bóg kocha każdego. Potępia grzech, ale nigdy człowieka.
Dla młodzieży organizował już tak zwane "chrystoteki", czyli imprezy bez używek, podczas których można się wyspowiadać. Organizował też modlitwy przed sklepami z dopalaczami. Czasami towarzyszył dilerom w klubach. Tłumaczy, że przy nim nigdy nie sprzedawali.
O ulicznej ewangelizacji pisze teraz doktorat.
Zobacz więcej materiałów na stronie magazynu "Czarno na białym" TVN24.
Autor: mm/sk / Źródło: tvn24