Po prezydenckim wecie napisała list otwarty. "Poważny apel" posła PiS do siostry Chmielewskiej

CHMIELEWSKA 1
Siostra Chmielewska: nie padło żadne słowo na temat matek, które pracować nie mogą
Źródło: TVN24
Siostra Małgorzata Chmielewska jest przekonana, że prezydenckie weto do ustawy o pomocy ofiarom wojny w Ukrainie uderzy przede wszystkim w dzieci i matki, które z różnych względów nie mogą podjąć pracy. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Woś, który odniósł się do tego listu twierdzi, że przyszedł "czas przywrócić równe zasady". - To nie brak serca, ale elementarna sprawiedliwość - przekonuje.

Nie milkną echa burzy, jaką wywołał list otwarty siostry Małgorzaty Chmielewskiej, który opublikowała w mediach społecznościowych tuż po tym, jak prezydent Karol Nawrocki zawetował nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy.

Przypomnijmy, prezydent oświadczył, że 800 plus powinni otrzymywać tylko pracujący Ukraińcy. Projekt regulował nie tylko kwestię świadczenia, ale przedłużał także tymczasowy okres ochrony dla uchodźców, uciekających przed wojną. Zakładał on również możliwość zalegalizowania swojego pobytu w Polsce i umożliwiał korzystanie z ubezpieczenia zdrowotnego. Obecnie okres ten obowiązuje tylko do 30 września.

I właśnie w związku z tą decyzją siostra Małgorzata Chmielewska skierowała list otwarty do prezydenta Karola Nawrockiego i jego żony Marty Nawrockiej, marszałka Sejmu Szymona Hołowni oraz posłanek i posłów. W liście, który zatytułowała "Spadaj mały", skrytykowała zawetowanie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy i nie gryząc się w język, wskazała jakie mogą być tego skutki.

"Pomoc - tak. Przywileje ponad Polakami - nie"

Na list otwarty, w czwartek odpowiedział Michał Woś, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister środowiska i były podsekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości.

"Pani list otwarty - skierowany także do posłów - jest głośny i emocjonalny, ale nie mogę się z nim zgodzić. Polska udzieliła Ukrainie i jej obywatelom pomocy na skalę niespotykaną w Europie. To była prawdziwa solidarność" - napisał Woś.

Stwierdził też, że po prawie czterech latach wojny przyszedł czas, by "przywrócić równe zasady: świadczenia i usługi publiczne należą się tym, którzy współtworzą wspólnotę, płacą podatki i składki". Według polityka opozycji takie działanie "to nie brak serca, ale elementarna sprawiedliwość".

"Mam też poważny apel: proszę mówić jako Małgorzata Chmielewska - działaczka społeczna i szefowa fundacji. Nie jako siostra zakonna, bo nią Pani nie jest. Posługiwanie się habitowym autorytetem Kościoła, by wspierać postulaty stojące w sprzeczności z jego nauczaniem, to wprowadzanie opinii publicznej w błąd" - napisał.

Na końcu listu, poseł podkreślił, że "Polacy mają prawo oczekiwać, że ich ciężka praca będzie chronić przede wszystkim ich rodziny. Pomoc - tak. Przywileje ponad Polakami - nie".

"Życzę Panu, by kiedyś choć w promilu dorównał Siostrze Chmielewskiej"

Michał Woś opublikował swoją odpowiedź w portalu X. Jej treść można też przeczytać w mediach społecznościowych siostry Chmielewskiej, gdzie została opatrzona ripostą profesora ekonomisty Sławomira Kalinowskiego. "Panie Pośle, pisze Pan o 'braku serca' i 'elementarnej sprawiedliwości', a tymczasem Pana list pełen jest chłodnych kalkulacji i politycznej retoryki" - podkreślił profesor, a potem przypomniał, że przełożona wspólnoty od wielu lat pomaga wykluczonym osobom.

"Od dekad pomaga tym, o których Polska (także ta, w której rządziliście), wolała zapominać: bezdomnym, chorym, wykluczonym, odrzuconym. Jej dorobek społeczny, życiowa konsekwencja i wiarygodność moralna to kapitał, którego nie sposób podważyć nawet najbardziej wymyślnymi frazami…" - wyliczył.

"Wypadałoby więc, zanim zacznie się pouczać osobę, która realnie karmi głodnych i podnosi z ziemi tych, których wszyscy inni omijają, samemu mieć w dorobku choćby ułamek jej pracy, odwagi i pokory" - czytamy w liście Kalinowskiego.

Profesor zapewnił, że nie odbiera nikomu prawa do dyskusji z poglądami siostry Chmielewskiej, ale uważa, że "kwestionować jej prawo do zabierania głosu w imieniu słabszych - to już zwykła pycha".

"Życzę Panu, by kiedyś choć w promilu dorównał Siostrze Chmielewskiej - człowiekowi, który przez swoje życie i czyny stał się sumieniem naszego społeczeństwa" - zakończył list profesor.

"Urodziłeś się pechowo gorzej, to nie nasz problem"

Siostra Magłorzata Chmielewska jest znana z tego, że gdy chodzi o pomoc potrzebującym, otwarcie mówi to, co myśli. Tak było i tym razem, gdy prezydent Karol Nawrocki poinformował o swoim wecie dla ustawy pomagającej Ukraińcom, którzy uciekając przed wojną, w Polsce znaleźli schronienie.

W opublikowanym 26 sierpnia liście, siostra Chmielewska wskazała, że "zawetowanie ustawy o pomocy ofiarom wojny w Ukrainie pozbawi setki tysięcy osób pracy - będą nielegalnie, bo błyskawiczne uzyskanie prawa pobytu jest mrzonką".

"Najsłabszych, niemogących pracować i dzieci zepchnie na ulicę lub zmusi do powrotu. Problem w tym, że oni nie mają dokąd wrócić" - oceniła i otwarcie zwróciła się do tych, którzy "mają władzę": "Zapraszam do osobistego z nimi spotkania. Spojrzenia w oczy i powiedzenia: 'spadaj mały, spadaj starcze skąd przyszedłeś. Nie stać nas na ciebie, jesteś nieprzydatny, a że urodziłeś się pechowo gorzej, to nie nasz problem'. Termin ewentualnej wizyty w stolicy lub u nas do uzgodnienia" - napisała siostra Chmielewska.

CHMIELEWSKA 2
Siostra Chmielewska nie otrzymała odpowiedzi na list otwarty
Źródło: TVN24

Podkreśliła również, że "żadne względy: polityczne, ekonomiczne ani moralne nie uzasadniają tego, co się stało". "Gra najsłabszymi jest hańbą dla mojej Ojczyzny, podobnie jak sianie wrogości i nie ma nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi ani zwykłą ludzką solidarnością" - napisała.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: