- Jestem dyrektorką szkoły od ponad dwudziestu lat. Zawsze starałam się prowadzić placówkę tak, by rodzice i uczniowie nie musieli się nawet zastanawiać nie tylko, co robi, ale nawet jak nazywa się kurator oświaty w naszym województwie - mówi dyrektorka podstawówki w Małopolsce. - Nie musieli, bo to był z założenia urzędnik, który byłby im potrzebny tylko wtedy, gdyby w szkole działo się coś złego - dodaje.