Kluczowe kwestie dla nauczycieli są w sejmowej zamrażarce, a "lex Czarnek 3.0" jest procedowane w ekspresowym trybie - mówił na konferencji w Sejmie Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. W odróżnieniu od poprzednich ten jest projektem obywatelskim. - Wystąpię w trybie dostępu do informacji publicznej o wszystkie niezbędne protokoły i informacje dotyczące tego, kiedy, którego dnia i o której godzinie te podpisy wpłynęły, jaka była procedura przeliczania - zapowiedziała Katarzyna Kotula z Lewicy. Po południu w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu.
Sejm zajmuje się projektem "lex Czarnek 3.0". Zdaniem nauczycieli i ekspertów ograniczy on obecność organizacji pozarządowych w szkołach. Do poprzednich dwóch ustaw "lex Czarnek", zawetowanych przez prezydenta, były te same zastrzeżenia. Tym razem nie jest to jednak projekt rządowy czy poselski - to projekt obywatelski.
Pierwsze czytanie "lex Czarnek 3.0"
W piątek odbyło się pierwsze czytanie. Minister edukacji Przemysław Czarnek odnosząc się do zarzutów posłów opozycji, zapewnił, że "wychowanie seksualne w polskiej szkole jest i będzie, bo jest potrzebne".
- Ale szkoła jest miejscem pracy nauczycieli. W szkole pracują nauczyciele. Jeżeli chce pracować w szkole ktokolwiek inny, to niech powie, czego chce uczyć - mówił. Jego zdaniem problem jest w tym, że organizacje te "rzeczywiście chcą seksualizować, deprawować, zniekształcać sumienia i umysły tych małych dzieci".
Przekonywał, że rodzice, którzy podpisali się pod projektem "chcą transparentności, bo chcą wiedzieć, czego się uczy w szkołach, na zajęciach pozalekcyjnych".
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy w czasie debaty oskarżała rządzących o "wykorzystywanie dzieci dla spełnienia ideologicznych fantazji o władzy i kontroli". - Jest absolutnie oczywiste dla nas wszystkich, że tak jak poprzednie wersje, ten projekt powstał przy alei Szucha w Warszawie (w resorcie edukacji - red.) - dodała.
- Wprowadzenie tego projektu będzie oznaczało pozbawienie młodych ludzi szansy na uzyskanie rzetelnej wiedzy na temat zdrowia i bezpieczeństwa. Wiedzy, która nie jest im dostarczana przez formalny system kształcenia, a której tak bardzo potrzebują, by chronić się przed seksualną przemocą, aby unikać niechcianych ciąż, żeby budować dojrzałe relacje i żeby uniknąć szeregu chorób - wyliczała posłanka.
Czytaj też: #sexCzarnek: do trzech razy sztuka. PiS walczy z "seksualizacją" dzieci na "wariackich papierach"
Lubnauer: zagłosujemy za odrzuceniem
- Na pewno będziemy za odrzuceniem tego projektu. Tu nie chodzi o żadną walkę z seksualizacją, tylko chodzi o walkę z organizacjami pozarządowymi i z rzetelną edukacją seksualną. Nie wyszło jedno "lex Czarnek", nie wyszło drugie lex "Czarnek" to próbują przy pomocy projektu obywatelskiego - skomentowała Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej.
Kotula: wystąpię o informacje w sprawie zbierania i liczenia podpisów
Katarzyna Kotula z Lewicy mówiła, że ma "duże wątpliwości" związane z "lex Czarnek 3.0". - Mamy dostęp do pewnych oficjalnych komunikatów, które są udostępnione w tej sprawie, ale jako wiceszefowa komisji regulaminowej wystąpię w trybie dostępu do informacji publicznej o wszystkie niezbędne protokoły i informacje dotyczące tego, kiedy, którego dnia i o której godzinie te podpisy do Sejmu wpłynęły, jaka była procedura przeliczania, weryfikacji tych podpisów, ile ta procedura trwała, kiedy oficjalnie została zakończona - zapowiedziała posłanka.
Broniarz: kluczowe kwestie są w zamrażarce, a tutaj tryb ekspresowy
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz przypominał, że ZNP "w marcu wspólnie z klubami opozycyjnymi przedstawił propozycję wzrostu wynagrodzeń nauczycieli o dwadzieścia procent". - Do dzisiaj ten projekt nie ma nawet chyba numeru druku. I oto nagle pojawia się inicjatywa, która w gruncie rzeczy wydaje się, że w sensie merytorycznym nie ma żadnego uzasadnienia - mówił.
- Obecne regulacje prawne oddają dyrektorom pełnię kompetencji w tym zakresie i nie ma żadnego merytorycznego powodu, żadnego uzasadnienia, żeby tę ustawę procedować - wskazywał.
- Ta ustawa w trybie ekspresowym, w ciągu zaledwie kilkunastu godzin jest podana procedurze. Chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego tak się stało, ale jednocześnie dlaczego kwestie kluczowe dotyczące wynagrodzeń nauczycieli są w zamrażarce sejmowej odsyłane w jakiś niebyt - dodał Broniarz.
Wróblewski: musi być decyzja rodziców, a w praktyce często tak nie było
Bartłomiej Wróblewski z PiS mówił w rozmowie z reporterką TVN24, że" "konstytucja stanowi, że to rodzice decydują o wychowaniu dzieci zgodnie z przekonaniami i to rodzice powinny decydować, czy jakieś organizacje lewicowe, czy inne prawicowe wchodzą do szkół i przedstawiają swoje materiały, treści". - Decyzja, zgodnie z konstytucją, musi leżeć po stronie rodziców, a wiemy, że w praktyce często tak nie było - przekonywał.
Źródło: TVN24, PAP