- Jeżeli sukcesem jest samotność, izolacja, to przecież samotność dla każdego człowieka jest czymś trudnym, nieprzyjemnym, a teraz wyobraźmy sobie co to znaczy samotność w skali rządu czy kraju - mówił w "Faktach po Faktach" były premier Leszek Miller. - Współczuję pani Szydło, ale też współczuję pani, sobie, dlatego że nasza pozycja, i tak niezbyt wysoka, została dramatycznie obniżona - dodał.
Unijni przywódcy zdecydowali w czwartek, że Donald Tusk pozostanie przewodniczącym Rady Europejskiej na kolejną 2,5-letnią kadencję. Ponownemu wyborowi byłego polskiego premiera otwarcie sprzeciwiał się rząd PiS. Premier Beatę Szydło w piątek po godz. 18 wróciła z Brukseli, gdzie zakończył się szczyt Unii Europejskiej. Na lotnisku w Warszawie powitali ją przedstawiciele rządu. Byli między innymi szef ministerstwa spraw zagranicznych Witold Waszczykowski oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Były premier Leszek Miller został zapytany w "Faktach po Faktach" czy miał kiedyś takie powitanie, odpowiedział że "nigdy". - Widocznie nie zasłużyłem, a może tamte czasy były bardziej surowe, mniej barokowe, jak w tej chwili - powiedział. - Zastanawiam się, co by było, gdyby pani premier odniosła prawdziwy sukces, jak ta pompa by wyglądała - dodał.
- Zamiast zamknąć ten fatalny etap i poświęcić chwilę refleksji nad tym, co się tak naprawdę stało i dlaczego tak się stało, to udaje się, iż Polska odniosła jakiś prawdziwy sukces - stwierdził były premier.
Jego zdaniem, to jest żenujące i smutne. - To obraża inteligencję, inteligencję ludzi, którzy potrafią zidentyfikować, co jest dla Polski dobre, a co jest dla Polski złe - wyjaśnił.
"Osamotniona Polska"
- Jeżeli sukcesem jest samotność, izolacja, to przecież samotność dla każdego człowieka jest czymś trudnym, nieprzyjemnym, a teraz wyobraźmy sobie, co to znaczy samotność w skali rządu czy kraju - powiedział Miller.
Jego zdaniem, Polska po tych obradach jest "osamotniona". - Współczuję pani Szydło, ale też współczuję pani, sobie, dlatego że nasza pozycja i tak niezbyt wysoka została dramatycznie obniżona - tłumaczył.
Jak powiedział, PiS się szybko o tym przekona. - Proszę sobie wyobrazić, że oni teraz na forum Unii Europejskiej próbują przeprowadzić jakąś operację dotyczącą Smoleńska, szukać wsparcia. Przecież będą się spotykali ze wzruszeniem ramion, bo maja opinię ludzi, którzy nie rozumieją istoty integracji europejskiej, mobilizują wszystkie siły przeciwko kandydatowi, który jest kandydatem z Polski, robią dzikie awantury, posługują się argumentami, które wynikają z niekompetencji, wprowadzają wszystkich w zażenowanie - wymieniał. Miller ocenił, że jest to klimat filmu "Lot nad kukułczym gniazdem". - Patrzę na to z zażenowaniem i głębokim smutkiem - skomentował Leszek Miller.
Zaznaczył, że szczyty Unii Europejskiej mają kilka planów. - Ten oficjalny, ale też te mniej oficjalne, gdzie spotkania są wykorzystywane do rozmów, kontaktów, załatwiania ważnych spraw, ale w mniej oficjalnych gronach - wymieniał.
- Ale żeby "czuć się tam jak ryba w wodzie", to trzeba znać, trzeba się spotykać, trzeba mieć coś ciekawego do powiedzenia, widocznie nasza premier nie posiada tych umiejętności - dodał.
"Polska wystąpiła przeciwko Unii Europejskiej"
Zdaniem Leszka Millera, wczoraj w głosowaniu Unia Europejska nie wystąpiła przeciwko Polsce. - To Polska wystąpiła przeciwko Unii Europejskiej i została srodze ukarana - podkreślił.
Były premier ocenił, że w czwartek Beata Szydło "miała tylko jedną szansę, żeby zachować resztki prestiżu i godności". - Kiedy zorientowała się, że kandydatura Saryusz-Wolskiego nie ma żadnych szans, powinna ogłosić, że rezygnuje z tej kandydatury. Nie powinna doprowadzać do głosowania - powiedział.
Leszek Miller został także zapytany, jak odczytuje głosowanie podczas wczorajszego szczytu Unii Europejskiej, gdy 27 krajów było za kandydaturą Donalda Tuska, a jedynie Polska była przeciw. - To jest demonstracja za Tuskiem i przeciw polskiemu rządowi. Demonstracja bardzo znamienna i przejmująca. Czegoś takiego jeszcze nie było w historii naszej obecności w Unii Europejskiej - skomentował.
List od premier do unijnych przywódców
Miller stwierdził, że przywódcy unijnych państw "odczytali intencje całej tej operacji bezbłędnie". - Upewnili się, kiedy otrzymali list od pani premier - ocenił.
Jego zdaniem, gdyby premier chciała osiągnąć jakiś efekt, to ten list musiałby koncentrować się tylko i wyłącznie na zarzutach w stosunku do Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej. - A tam został rozbudowany segment dotyczący zarzutów wewnątrz krajowych - mówił.
Były szef rządu wyjaśnił, że było to potwierdzenie, że cała ta operacja jest próbą włączenia ich do wewnętrznej rozgrywki w Polsce. - A oni się na to nie piszą - ocenił.
- Nawet ten list pokazuje, z jaką amatorszczyzna i z jakimi pokładami dyletanctwa mamy do czynienia - podsumował.
Autor: KB/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24