Doradzałbym Ryszardowi Petru cierpliwość. Ja kilka razy okazałem się niecierpliwy i przegrałem za każdym razem - powiedział w "Faktach po Faktach" były premier Leszek Miller.
Tydzień temu w sobotę przewodniczącą Nowoczesnej została Katarzyna Lubnauer, pokonując założyciela i dotychczasowego szefa partii Ryszarda Petru. - To wypadek bez precedensu. Po dwóch latach twórca i założyciel partii zostaje przez swoją konkurentkę wymanewrowany - powiedział w "Faktach po Faktach" Leszek Miller. Zwrócił uwagę, że Ryszard Petru chciał przejść do historii. - Zdaje się, że przeszedł, ale nie w taki sposób, o jakim marzył - dodał.
W opinii Millera powodem takiej sytuacji w Nowoczesnej były kłopoty lidera. - Ryszard Petru zaczął mieć kłopoty wizerunkowe i kłopoty z wiarygodnością, a ponieważ to była partia typowo liderska, zawsze w takich sytuacjach kłopoty lidera przenoszą się na całe ugrupowanie. I ten bunt niezadowolonych pod kierownictwem - jak rozumiem - nowej przewodniczącej z tego wynikał - tłumaczył były premier.
Dodał, że członkowie Nowoczesnej doszli do wniosku, że jeśli nie dojdzie do zmiany przewodniczącego, to mogą nie wejść do Sejmu.
- Jeśli pani Katarzynie (Lubnauer) udałoby się zasypać podziały wewnętrzne i wszystkie pęknięcia, to myślę, że ona ma szanse - ocenił były szef rządu.
Miller powiedział, że byłemu już przewodniczącemu Ryszardowi Petru doradzałby cierpliwość. - Ja kilka razy - na szczęście nie za dużo - okazałem się niecierpliwy i przegrałem za każdym razem - dodał. - Niech się pan Ryszard Petru nie denerwuje i niech nie wykonuje żadnych gwałtownych ruchów (...). Grzech niecierpliwości może absolutnie pogrążyć go bardzo głęboko - radził były premier.
Miller: kierownictwo PiS głosowało za ustawą z 2002 roku
Leszek Miller odniósł się także do rozpatrywanych w Sejmie prezydenckich projektów dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. Zwrócił uwagę, że najpierw Sejm powinien podjąć decyzje o wetach prezydenta z lipca w sprawie ustaw autorstwa PiS.
Miller powiedział, że wbrew temu, co politycy PiS mówią, obecny ustrój Sądu Najwyższego nie sięga korzeniami PRL-u.
- Ustawa o Sądzie Najwyższym została przyjęta w lipcu 2002 roku. Co więcej, cały Sejm głosował za przyjęciem tej ustawy łącznie z całym obecnym dzisiejszym kierownictwem PiS-u. Tacy posłowie jak (Jarosław) Kaczyński, (Marek) Kuchciński, (Adam) Bielan, (Mariusz) Kamiński i wszystkie inne obecne gwiazdy wtedy głosowały za przyjęciem tej ustawy i tylko jeden klub Romana Giertycha LPR głosował przeciw - mówił Miller.
- Nam się wtedy udało osiągnąć ponadpartyjne porozumienie. Kosztowało nas to sporo czasu, ale uważaliśmy, że tego rodzaju ustawy o zasadniczym ustrojowym znaczeniu nie powinny być obradowane gdzieś po cichu w nocy - dodał.
Miller podkreślił, że nawet zakładając, iż PiS ma rację mówiąc, że korporacja prawnicza ma przewagę w tym systemie ustrojowym SN czy KRS, to jest pytanie, czy jest dobrze, że przewagę korporacji prawniczej zastępuje się przewagą siły politycznej. - Do tego to zmierza przecież - skwitował.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24