Polskie apteki bez problemu sprzedają leki na podrobione recepty - donosi dziennik "Polska". Proceder przynosi wielomilionowe straty w budżecie, ale może też być niebezpieczny dla starających się poprawić swe zdrowie pacjentów.
Według gazety, nielegalnie kupione anaboliki i środki psychotropowe trafiają na czarny rynek, gdzie znajdą kupców wśród kulturystów czy osób uzależnionych od narkotyków. Zdaniem aptekarzy problem, który istnieje od lat, pogłębił się po wprowadzeniu nowych recept.
– Aptekarze nie są w stanie zweryfikować, czy recepta jest prawdziwa, czy nie – twierdzi Stanisław Piechula, przewodniczący Śląskiej Izby Aptekarskiej. – W tej chwili jedynym elementem, który decyduje o autentyczności recepty, jest podpis lekarza. Zwykle jest nie do sprawdzenia, bo to nieokreślony haczyk lub zawijas – wyjaśnia. Wymagana nie jest już nawet pieczątka.
Jak to się robi - dziennikarze na tropie
Wystarczy komputer, prosty program do obróbki grafiki i czysty blankiet recepty, który znajduje się... na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. I już możemy wystawić sobie receptę na dowolny lek. Jako, że nie ma na niej kodu kreskowego, możemy "przepisać sobie" dowolny preparat płatny 100 proc., czyli np. viagrę albo anabolik.
Z tak przygotowaną receptą dziennikarka "Polski" bez problemu nabyła silne leki przeciwbólowe czy na serce. Aptekarka nie miała żadnych zastrzeżeń.
Fałszerze najchętniej działają w weekendy, kiedy aptekarze, którzy mają wątpliwości co do prawdziwości przedstawionego im druku, nie mogą zadzwonić do przychodni, w której pracuje lekarz wystawiający receptę.
Oprócz wyłudzania leków bez refundacji, które nie wymagają recept opatrzonych kodem kreskowym, kserują też blankiety z takim kodem, żeby kupić tanie leki refundowane. Sprzedają je później za pełną cenę.
Politycy bezradni
Politycy nie ukrywają: system zabezpieczania recept w Polsce nie jest doskonały. - Jestem zaskoczony, że to takie łatwe – nie ukrywał zdziwienia zastępca przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia Damian Raczkowski. – Żadna sprytna osoba nie powinna mieć problemów z podrobieniem takiego druku. Wydaje mi się, że powinien być utrudniony dostęp do pozyskania recept, bo skutki mogą być bolesne – dodaje. Poseł zadeklarował gazecie, że zajmie się sprawą.
Również opozycja widzi potrzebę stworzenia bardziej restrykcyjnych zasad dotyczących recept.
– Wprowadzone przez nas przepisy rzeczywiście niewiele zmieniły. Choć jest nieco bezpieczniej, bo na recepcie pojawił się numer PESEL pacjenta – uważa przewodniczący komisji, były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha z PiS. Jak twierdzi, zdaje sobie sprawę, że przy dzisiejszych możliwościach podrobienie recepty nie jest trudne. Jego zdaniem są dwa sposoby na uszczelnienie systemu wydawania leków. Pierwszym jest zastosowanie, jak to było na Śląsku, znaku wodnego na wszystkich receptach wydawanych lekarzom. Jednak takie rozwiązanie w znacznym stopniu podnosiło cenę recept.
Drugim rozwiązaniem mogłaby być metoda stosowana już w części państw zachodnich: wprowadzenie tzw. elektronicznej recepty.
– Taka recepta jest zapisywana przez lekarza w systemie komputerowym i kiedy realizuje się ją w aptece, jest to odnotowane w sieci. Dzięki temu każdy aptekarz widzi, że na numer danego pacjenta i lekarza wydano konkretny lek – wyjaśnia poseł Bolesław Piecha.
– Nam się tego wprowadzić nie udało, może naszym następcom się powiedzie – dodaje.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24