Prokuratura Generalna skierowała do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetów szefowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu i szefowi PSL Janowi Buremu - poinformował Mateusz Martyniuk, rzecznik PG. Powód? Jak ustalili dziennikarze śledczy tvn24.pl, chodzi o podejrzenie ustawiania konkursów w centrali i delegaturach Najwyższej Izby Kontroli.
- Obu funkcjonariuszom publicznym prokuratorzy chcą przedstawić zarzuty. W przypadku prezesa NIK chodzi o cztery zarzuty niezgodnego z prawem wpływania na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK - powiedział Martyniuk.
W przypadku posła PSL chodzi, jak podał rzecznik PG, o trzy zarzuty "nakłaniania wysokich rangą funkcjonariuszy publicznych do niezgodnego z prawem wpływania na wyniki kontroli na stanowiska szefa delegatury NIK w Rzeszowie i wpływania na wyniki kontroli prowadzonej przez NIK w jednej z podkarpackich gmin". Martyniuk przekazał w oświadczeniu dla mediów, że wnioski są już u marszałka Sejmu.
Z dokumentów, do których dotarli dziennikarze tvn24.pl, wynika, że z Najwyższej Izby Kontroli wyciekła treść pytań do kandydata na stanowisko szefa łódzkiej delegatury Izby. Zdaniem śledczych to obecny prezes NIK miał wpłynąć na wynik tego konkursu.
Krzysztof Kwiatkowski - jak twierdzą prokuratura i CBA - miał też wpływać na rozstrzygnięcie konkursu na wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK.
Z tymi dwoma ostatnimi przypadkami Jan Bury nie ma, według śledczych, nic wspólnego.
Kwiatkowski wpływał na konkursy, a Bury podżegał?
Jak twierdzą śledczy, Jan Bury jeszcze za czasów prezesury Jacka Jezierskiego w NIK (poprzednika Kwiatkowskiego - red.), miał zabiegać u niego o to, by ówczesny wiceprezes Izby wygrał konkurs na dyrektora delegatury w Rzeszowie. Jezierski jednak powołał nową komisję konkursową, która dokonała wyboru zgodnie z przepisami.
Po objęciu w NIK stanowiska przez Krzysztofa Kwiatkowskiego (Sejm zatwierdził jego kandydaturę 9 sierpnia 2013 roku - red.) Jan Bury - jak wynika z ustaleń śledczych - próbował wpłynąć na niego, by w kierownictwie rzeszowskiej delegatury znalazł się jego człowiek. Tym razem chodziło o wicedyrektora. Osoba wskazana przez Burego faktycznie wygrała ten konkurs.
Skąd taka determinacja ludowca w obsadzaniu stanowisk w delegaturze NIK w Rzeszowie? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, próbował chronić swoich ludzi w podkarpackiej gminie Chmielnik. Z tego samego powodu politykowi PSL zależało, by Kwiatkowski zmienił wyniki kontroli NIK w tej gminie dotyczącej nieprawidłowości w budowie farmy wiatraków w Woli Rafałowskiej i w Malawie.
Zapytaliśmy o sprawę rzecznika Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które od ponad dwóch lat rozpracowywało tę sprawę.
- W tej kwestii mogę tylko odesłać do rzecznika Prokuratury Generalnej - powiedział Jacek Dobrzyński.
TVN24 wieczorem próbowała skontaktować się z Krzysztofem Kwiatkowskim i Janem Burym. Pierwszy z nich skomentował doniesienia w nocy w swoim oświadczeniu. Jan Bury nie odniósł się do sprawy.
Nagrane rozmowy
Dowodami w sprawie są nagrania rozmów - podsłuchanych przez CBA - Krzysztofa Kwiatkowskiego i Jana Burego oraz prezesa NIK i byłego wiceprezesa Izby, do którego kompetencji należała sprawa kontroli w gminie Chmielnik.
Zostały one dołączone do wniosków o uchylenie immunitetów Burego i Kwiatkowskiego. Rozmowy te są jawne. Na ich odtajnienie zgodę wyraził szef CBA. Prokuratorzy z Katowic dokładnie zweryfikowali materiał Biura i zdobyli kolejne dowody, by potwierdzić treść podsłuchanej wymiany zdań.
Teraz odtajnione rozmowy trafią do marszałek Sejmu. Zgodnie z procedurami Małgorzata Kidawa-Błońska przekaże wnioski o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa NIK i polityka PSL do Komisji Regulaminowej i Odpowiedzialności Poselskiej. Komisji powinna niezwłocznie zaopiniować posłom, czy głosować za odebraniem immunitetów, czy przeciwko. Przypomnijmy, że prezes NIK nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej bez zgody Sejmu.
Zaczęło się od Podkarpacia
W jaki sposób CBA wpadło na trop ustawiania konkursów w NIK? Sprawa Burego i Kwiatkowskiego zaczęła się w 2013 roku od "afery podkarpackiej", w której obecnie oskarżonym jest m.in. były marszałek Podkarpacia z PSL Mirosław K.
Wtedy Centralne Biuro Antykorupcyjne wpadło na wątki dotyczące Burego i obecnego prezesa NIK. Podsłuchano rozmowy, w których była mowa o obsadzaniu dyrektorskich stanowisk w Izbie wskazanymi z góry osobami. Nie wiemy, kto z kim o tym wtedy rozmawiał, ale w konsekwencji w listopadzie śledztwo w sprawie Burego, a także Kwiatkowskiego rozpoczęła katowicka Prokuratura Apelacyjna.
Były minister sprawiedliwości został wybrany przez Sejm na szefa NIK w sierpniu 2013 roku.
Do tej pory było wiadomo, że przynajmniej od ponad dwóch lat śledczy z CBA i prokuratorzy pracują nad "sprawą Burego". Ma ona kilka wątków i zarzuty w niej usłyszało w niej kilkanaście osób. To głównie przedsiębiorcy z Małopolski i Podkarpacia, którzy mieli w nielegalny sposób zdobywać fundusze unijne.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24