W kontekście ostatnich słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o osobach LGBT+ goście "Faktów po Faktach" dyskutowali o tym, czy ta kwestia może przykryć inne tematy w nadchodzącej kampanii wyborczej. - Ta kampania będzie oparta znowu na dalszej polaryzacji. Jeżeli polaryzacja, to musi być określony wróg - wskazywała politolożka doktor Anna Materska-Sosnowska. Socjolog profesor Andrzej Rychard także ocenił, że w polityce "musi być wróg". - Ale nie wiem, czy akurat na tym wrogu da się tak skutecznie pojechać teraz, jak się pojechało jakiś czas temu - dodał.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił w sobotę we Włocławku, że "oczywiście ktoś się może z nami nie zgadzać, ma lewicowe poglądy". - Uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że teraz, do tej pory, do godziny - jest w tej chwili koło wpół do szóstej - byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą - powiedział.
- Bo przecież lewica uważa, że tak powinno być. I należy tego przestrzegać. Mój szef w pracy, dajmy na to, czy nawet moja koleżanka, czy mój kolega powinni się do mnie zwracać już tym razem w formie żeńskiej - kontynuował. - No, można mieć takie poglądy, dziwne co prawda. Ja bym to badał, ale... - dodał lider PiS.
W kontekście tej wypowiedzi lidera PiS politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego i Fundacji imienia Stefana Batorego doktor Anna Materska-Sosnowska oraz socjolog, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk profesor Andrzej Rychard byli pytani w "Faktach po Faktach" w TVN24, czy w zbliżającej się kampanii wyborczej temat LGBT+ może przykryć inne, na przykład kwestię drożyzny.
Materska-Sosnowska: musi być nazwany wróg i wokół tego będzie koncentracja elektoratu
Materska-Sosnowska mówiła, że patrząc na rezygnację Kaczyńskiego z funkcji wicepremiera, "też sposób, w jaki to zostało zrobione i to powiedzenie: muszę zając się partią", to dla niej "to jest początek kampanii, którą Kaczyński naprawdę zaczął prowadzić". - Nawet, jeżeli ona jest za półtora roku - dodała.
- Widać moim zdaniem, że ta kampania będzie oparta znowu na dalszej polaryzacji. Jeżeli polaryzacja, to musi być określony wróg i, niestety, tam nawet padają takie bardzo ostre - ja nie chcę powiedzieć: wojenne - słowa - wskazywała politolożka.
- Więc z jednej strony to będzie LGBT - oceniła. - Z drugiej strony to jest kpina - kontynuowała. Przyznała jednak, że "drożyznę to będzie przykrywało".
- Musi być nazwany wróg i wokół tego będzie koncentracja elektoratu - dodała rozmówczyni "Faktów po Faktach".
Rychard: Musi być wróg. Ale nie wiem, czy akurat na tym da się tak skutecznie pojechać
Rychard zgodził się, że "musi być wróg". - Ale nie wiem, czy akurat na tym wrogu da się tak skutecznie pojechać teraz, jak się pojechało jakiś czas temu. Ponieważ społeczeństwo bardzo mocno się zmienia - wyjaśniał. - Myślę, że rządzący trochę tracą narzędzia do tej, z całą pewnością pożądanej przez nich, polaryzacji - stwierdził.
- Oni chcieliby mieć tę polaryzację, no ale jak? Uchodźcami już nie można, bo to już nie są ludzie, którzy roznoszą choroby, tylko nasi kochani bracia i siostry, którym trzeba pomagać - kontynuował. - Przypuszczam, że LGBT i w ogóle kwestie gender tracą swoją siłę motywującą. Na dodatek, w cudzysłowie mówiąc, ci Ukraińcy wszystko popsuli, idąc razem w tej paradzie równości - dodał socjolog.
Profesor mówił również, że "wokół wojny w Ukrainie, wokół agresji rosyjskiej też nie można zbudować polaryzacji". - Bo tutaj szczęśliwie akurat jest jeden z bardzo niewielu elementów, w których jest jakaś nić zgodności, a w każdym razie braku niezgodności między rządzącymi a całą resztą - wyjaśniał.
- Więc myślę, że będzie gorączkowe poszukiwanie tego, czym można polaryzować, i nie sądzę, żeby wszystko dało się zrobić za pomocą LGBT - podsumował Rychard.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl