Prezydent mógł zrobić pewnego rodzaju unik, kierując nowelizację Kodeksu wyborczego do Trybunału Konstytucyjnego - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Paweł Kukiz. - PiS zmienia prawo wyborcze, dlatego że chce wygrać kolejne wybory, chce zawłaszczyć całe państwo i trzymać władzę. Neumann i Schetyna też by tak chcieli, tylko nie potrafią - dodał.
Prezydent Andrzej Duda we wtorek podpisał nowelizację Kodeksu wyborczego i ustaw organizujących funkcjonowanie samorządów różnych szczebli.
Prezydent "mógł zrobić unik"
Do nowego prawa wyborczego w "Kropce nad i" w TVN24 odniósł się Paweł Kukiz. Przyznał, że prezydent go "rozczarował". - Przynajmniej mógł zrobić pewnego rodzaju unik, kierując ten projekt do Trybunału Konstytucyjnego - stwierdził.
Przypomniał sytuację, "kiedy prezydent stwierdził, że JOW-y (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze- - red.) są warte przedyskutowania". - To też miało wpływ na niepromowanie (przeze mnie - red.) żadnego z kandydatów w drugiej turze prezydenckiej - zaznaczył.
- Nie ma i nie było żadnej dyskusji, a oprócz tego prezydent zabiera te JOW-y, zostawia je tylko przy gminach do 20 tysięcy, oddając całą resztę w ręce partii politycznych - mówił Kukiz.
Zdaniem szefa Kukiz'15, Państwowa Komisja Wyborcza będzie upolityczniona. - A na dzień dzisiejszy upartyjniona, ponieważ jedna partia ma większość - dodał.
"Chcą wygrać kolejne wybory, chcą trzymać władzę"
Pytany, dlaczego obecna władza to robi, odparł: - Dlatego, że PiS chce wygrać kolejne wybory, dlatego, że chce zawłaszczyć całe państwo i chce trzymać władzę.
Jak dodał, "każda partia by tak chciała". - Myśli pani, że Neumann tego nie chce, że Schetyna tego nie chce? Bardzo chcą, tylko, że, niestety, nie potrafią - zwrócił się do prowadzącej program Moniki Olejnik.
Według Kukiza, "poprzednia władza mogła zmienić prawo wyborcze". - Gdyby wprowadzili JOW-y na wszystkich szczeblach sejmików i samorządów, a mieli wtedy taką możliwość, gdyby wprowadzili ustawę o referendum obligatoryjnym dla władz, a mieli taką możliwość, to w tej chwili byłaby zupełnie inna jakość polityki - wymieniał.
- Nie byłoby tak łatwo zdjąć JOW-y ze wszystkich szczebli samorządów, gdyby były wprowadzone - ocenił.
Nowelizacja Kodeksu wyborczego. Co zmienia?
Nowelizacja Kodeksu wyborczego m.in. przyznaje szefowi MSWiA prawo zgłaszania kandydatów na komisarzy wyborczych oraz kandydatów na szefa Krajowego Biura Wyborczego. Pozostawia głosowanie korespondencyjne, jednak tylko dla osób niepełnosprawnych.
Nowela wprowadzona także nową definicję znaku "x" na karcie do głosowania - znak "x" to "co najmniej dwie przecinające się linie". "Dopisanie na karcie do głosowania dodatkowych numerów list i nazw lub nazwisk albo poczynienie innych znaków lub dopisków na karcie do głosowania, w tym w kratce lub poza nią, nie wpływa na ważność oddanego na niej głosu" - zapisano w ustawie.
Nowelizacja wprowadza też dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, która ma być liczona od wyborów samorządowych w 2018 roku. W noweli zapisano, że przepis ten "nie dotyczy wybrania na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy". Ponadto kadencja rad gmin i powiatów oraz sejmików wojewódzkich wynosić będzie pięć lat. Jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW-y) będą obowiązywać tylko w gminach do 20 tys. mieszkańców. Do tej pory ordynacja większościowa dotyczyła wszystkich gmin z wyjątkiem miast na prawach powiatu.
Ponadto nowela zmienia tryb wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej. Według ustawy kadencja obecnej PKW wygaśnie po wyborach parlamentarnych w 2019 r., a nową ma tworzyć 7 członków powołanych przez Sejm i po jednym wskazanym przez Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny. Do tej pory w skład Państwowej Komisji Wyborczej wchodziło 9 sędziów - po trzech delegowanych tam przez TK, NSA i Sąd Najwyższy.
"Spór personalny między ministrem obrony a prezydentem"
Paweł Kukiz w "Kropce nad i" odniósł się również do dymisji Antoniego Macierewicza. - Mnie osobiście ucieszyło to, że wraz z dymisją Macierewicza ze stanowiskiem szefa SKW pożegnał się pan Bączek - powiedział.
Jego zdaniem, "to nie był dobry szef SKW".
Polityk został pytany o słowa byłego ministra obrony w wywiadzie dla "Gazety Polskiej". Macierewicz powiedział, że dostęp do informacji niejawnych odebrano dyrektorowi departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w BBN, generałowi Jarosławowi Kraszewskiemu, po szczegółowym badaniu, a przywrócenie mu poświadczenia, oznaczałoby złamanie prawa.
- Nie wiem co pan minister Macierewicz miał na myśli. Może się okazać, że na te zarzuty (dla generała Kraszewskiego - red.) będziemy czekać tak długo, jak czekamy na wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej - skomentował.
Jak mówił, "mamy do czynienia przede wszystkim ze sporem personalnym między ministrem obrony narodowej a prezydentem RP". - Przerażające jest to, że konstytucja jest tak niejasna - mówił. - Podział kompetencji między ministrem obrony a prezydentem w zakresie zwierzchnictwa nad armią jest tak niejasny, że jakieś cechy charakterologiczne jednego i drugiego urzędu mogą decydować o bezpieczeństwie państwa - dodał.
Zaznaczał, że "nie może być tak, że spory personalne przenoszą się na bezpieczeństwo państwa".
"Dobra zmiana" w MSZ
Kukiz ocenił również, że "dobrą zmianą" była zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych. - Nie ukrywałem negatywnego spojrzenia na politykę prowadzoną przez pana Waszczykowskiego. Nie odnosiła skutku - zaznaczył.
- Minister Czaputowicz pojechał do Bułgarii, rozmawiał z rządem bułgarskim i troszeczkę inny zaczyna to przybierać wymiar - ocenił.
Jego zdaniem, bardzo dobrze się dzieje, że "również inne państwa są przez ministra Czaputowicza brane pod uwagę jako potencjalny sojusznik Polski". - Dlatego, że widzimy po zachowaniach Węgier, że Węgry grają swoją własną politykę - wyjaśnił.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24