Uważam, że naród, obywatele, dali się zapędzić w kozi róg. Dali się uwłaszczyć poprzedniej ekipie na majątku narodowym. Protest solidarnościowy mógł zakończyć się zupełnie inaczej - mówił w "Kropce nad i" poseł Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz’15. Komentował rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 roku.
4 czerwca 1989 r. odbyły się wybory do Sejmu PRL X kadencji, zwanego Sejmem Kontraktowym. Decyzja o ich przeprowadzeniu zapadła podczas obrad Okrągłego Stołu. Z góry przeznaczono 65 proc. mandatów dla kandydatów koalicji rządowej. O pozostałe 35 proc. mandatów ubiegali się także kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność". Zdobyli 160 na 161 mandatów z tej puli. Całkowicie wolne były wybory do Senatu - przywróconego na mocy uzgodnień Okrągłego Stołu. W izbie wyższej Solidarność zdobyła, łącznie z drugą turą, 99 na 100 mandatów.
Kukiz: wybory 4 czerwca nie zmieniły podstawowych instrumentów ustroju
- Uważam, że naród, obywatele, dali się zapędzić w kozi róg. Dali się uwłaszczyć poprzedniej ekipie na majątku narodowym. Protest solidarnościowy, który rozpoczął się z początkiem lat 80. i eskalował bardzo mocno, mógł zakończyć się zupełnie inaczej. Niestety, pozostaliśmy dokładnie w takim samym ustroju, w jakim żyliśmy w roku 1980 - ocenił w "Kropce nad i" poseł Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz'15.
Według Kukiza istotą problemu jest fakt, że "65 procent zagwarantowali sobie partycypanci poprzedniego ustroju". - Zagwarantowali sobie dwie trzecie Sejmu, mogli w każdym momencie zmienić konstytucję, mogli stworzyć jeszcze bardziej siermiężny system. Ale najgorsza sprawa jest taka, że poprzez to porozumienie z częścią opozycji na zasadzie: wy nam nic nie robicie, my wam nic nie zrobimy, utrzymuje się po dziś ustrój, w którym mamy do czynienia, z władzą absolutną, jednowładztwem, wodzostwem - tłumaczył Kukiz.
Zdaniem Kukiza "apodyktyczność" partii rządzącej "wynika właśnie z tego, że w 1989 roku i jeszcze wcześniej w Magdalence, zostało osiągnięte takie porozumienie, które utrzymuje podstawowe zasady ustrojowe państwa".
Kukiz ocenił, że częściowo wolne wybory nie zmieniły podstawowych instytucji i zasad państwa. - Polska demokratycznym krajem stanie się wówczas, kiedy zmienimy ordynację wyborczą na większościową, kiedy będziemy mieć instrumenty demokracji bezpośredniej, czyli obligatoryjne referenda. I kiedy rząd - każda władza, czy to platformiana, czy pisowska - odwali się od naszych pieniędzy, obniży podatki. Wtedy będziemy mogli mówić o państwie demokratycznym - przekonywał poseł.
"Czuje się nieszczęśliwy w czasach partiokracji"
- Czuje się nieszczęśliwy w czasach partiokracji. Czuję się nieszczęśliwy, że w 1989 roku nie doszło do zmiany podstawowych zasad ustroju państwa - stwierdził Kukiz. Przekonywał, że przez cztery lata od wyborów obywatele nie mają żadnych instrumentów kontroli władzy. - Ta nowa konstytucja daje takie same instrumenty sprawowania władzy, jakie kiedyś posiadało PZPR. Często słyszę w mediach: jak to jest możliwe, że szeregowy poseł Kaczyński zarządza całym państwem? To nie jest szeregowy poseł, tylko pierwszy sekretarz partii, jego odpowiednik. W czasach komunistycznych również pierwszy sekretarz partii nie był premierem – ocenił Kukiz, według którego "państwo powinno opierać się na jasnych zasadach".
Kukiz został zapytany, czy nazwałby "arogancją" to, w jaki sposób rządzący potraktowali protestujące w Sejmie osoby niepełnosprawne i ich opiekunów. - To jest wyraz arogancji, na który zezwala prawo i ta niedoskonała konstytucja. To jest skutek tych pierwszych częściowo - bardzo częściowo - wolnych wyborów. W takim żyjemy ustroju, że oni tak mogą - stwierdził.
- Gdyby posłowie byli wybrani nie przez wodzów partii, a przez obywateli z imienia i nazwiska, to musieliby się przed obywatelami z tego typu zachowań i różnego rodzaju zachowań tłumaczyć. A że są wystawiani przez wodzów partii, nie muszą się tłumaczyć obywatelom, a mają być bezwzględnie posłuszni wodzowi i oligarchii, żeby w kolejnych wyborach znaleźć się na listach - powiedział.
Kukiz o sprawie Pięty: to jest zadanie dla służb
Paweł Kukiz zapytany został o sprawę posła PiS Stanisława Pięty. "Fakt" w ostatnich dniach opisuje sprawę domniemanego romansu, który miał wywiązać się między posłem Piętą a młodą kobietą. Według doniesień gazety parlamentarzysta miał deklarować, że pomoże kobiecie w zdobyciu zatrudnienia w państwowej spółce PKN Orlen oraz że zostawi dla niej rodzinę. W poniedziałek rzeczniczka partii Beata Mazurek poinformowała, że Pięta został zawieszony w prawach członka partii i klubu PiS oraz zostanie wykluczony z prac w komisji śledczej ds. Amber Gold i komisji ds. służb specjalnych.
Kukiz podkreślił, że nie będzie komentować kwestii związanych z prywatnymi relacjami kogokolwiek. Zaznaczył jednak, że sprawa posła Pięty ma nieco inny charakter, gdyż chodzi o posła, któremu wystawiono certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Kukiz zwrócił uwagę - zaznaczając, iż nie ma pełnej pewności - że "w certyfikatach bezpieczeństwa były również rubryki, w których musiało się również poinformować Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o życiu prywatnym".
- Tu jest przedziwna sytuacja. Skoro ta cała rzecz trwa dosyć długo, to pojawia się pytanie: czy poseł Pięta wypełniał ten certyfikat bezpieczeństwa już w trakcie tej swojej znajomości - mówił Kukiz. - Ciekawe jest, dlaczego służby się tym nie zainteresowały. Dlaczego gazeta była szybsza niż Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przy wyjaśnianiu tego typu sprawy? - pytał.
- Jeżeli jest to poseł, który posiada certyfikat bezpieczeństwa, jest dopuszczony do informacji tajnych, niejawnych, poufnych, to z całą pewnością jest to zadanie dla służb - ocenił Kukiz.
Zdaniem Kukiza poseł Pięta "nawet, jeśli go wyrzucą z PiS-u, to znajdzie miejsce w WiS [Wolni i Solidarni - red.]". Zapytany, czy znalazłoby się miejsce dla Pięty w Kukiz'15, PaweŁ Kukiz odpowiedział, że "z pewnością nie".
Autor: tmw//rzw, mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24