- Dlaczego teraz opublikowano te informacje, a nie dwa tygodnie przed wyborami, kiedy miałyby dużo większy rezonans polityczny? - zastanawiał się na antenie TVN24 dr Sławomir Sowiński z Instytutu politologii UKSW. Postawił tezę, że za opublikowanymi rozmowami stoi ktoś z Platformy. Ktoś, kto nie chciał zaszkodzić partii, ale dworowi wokół premiera i samemu premierowi. - To musi prowadzić, co najmniej, do wniosku o wotum zaufania, a być może do skrócenia kadencji i rozpisania wyborów - stwierdził.
Tygodnik "Wprost" opublikował w sobotę fragment nagrania ze spotkania szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z szefem NBP Markiem Belką. W rozmowie Sienkiewicz prosi szefa NBP, by pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego.
Belka w zamian stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego. Według tygodnika, może to być dopiero początek afery, bo są też informacje o innych nagraniach, między innymi ze spotkań wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem oraz najbogatszego Polaka Jana Kulczyka z prezesem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim.
Za publikacją stoi ktoś ze środowiska PO
Według gościa TVN24 dr. Sławomira Sowińskiego, za publikacją stoi ktoś ze środowiska PO. - Gdyby to było środowisko spoza Platformy i ktoś chciał zaszkodzić Platformie, to te nagrania pojawiłyby się tydzień przed wyborami (do parlamentu europejskiego - red.), a to doprowadziłoby do porażki tej partii - ocenił Sowiński. - Wygląda na to, że ktoś nie chciał zaszkodzić samej Platformie, ale dworowi, który jest wokół premiera - dodał.
Dwór jest częścią struktury, którą Sławomir Sowiński porównał do średniowiecznego zamku. - Mamy wielkie podzamcze, czyli klub parlamentarny i taki wysoki zamek, w którym zamknął się Donald Tusk ze swoim otoczeniem. Wygląda na to, że w tym dolnym zamku zebrała się jakaś grupa, jakieś środowisko, które chce w ten górny zamek uderzyć i przejąć tam władzę - opisał.
"Premier właściwie nie ma teraz wyjścia"
Według politologa, nagrania przede wszystkim uderzają w premiera, osłabiając jego władzę. - On właściwie nie ma teraz wyjścia. Bo jeżeli będzie przekonywał, że minister Sienkiewicz poszedł z jego polecenia, to w sposób oczywisty obciąża się. Natomiast gdyby się okazało, że minister prowadzi samodzielną politykę personalną, to właściwie obciąża Donalda Tuska jeszcze bardziej, w sensie politycznym - stwierdził Sowiński dodając, że cała ta sytuacja pokazuje niemoc premiera, a to "musi prowadzić, co najmniej, do wniosku o wotum zaufania, a być może do skrócenia kadencji i rozpisania wyborów".
Kryzys państwa na kilku poziomach
Według gościa TVN24 mamy do czynienia z ujawnieniem głębokiego kryzysu państwa na kilku poziomach. - Pierwszy to poziom zabezpieczania wywiadowczego i kontrwywiadowczego. Drugi dotyczy swobodnego traktowania przez czołowych polityków swoich kompetencji i konstytucji. Trzeci - to sprawa języka tej rozmowy - wymienił dr Sławomir Sowiński.
- Wiadomo, nie możemy popadać w fałszywą bigoterię. Politycy są ludźmi, ale język tej rozmowy to język małych chłopców, którzy różnymi, mniej lub bardziej eleganckimi metaforami próbują sobie zaimponować - ocenił. - Ale politycy mają być przykładem. I wydaje mi się, że są pewne granice, które nawet w ramach prywatnej rozmowy nie powinny być przekraczane - skwitował.
Autor: jl//rzw / Źródło: tvn24