Gorący karaibski klimat, rajskie plaże, religijny ferwor i przerażająca bieda, w której żyje niemal jedna trzecia społeczeństwa - to tło dla skandalu pedofilskiego, który wstrząsnął zarówno miejscowym środowiskiem, jak i polskim Kościołem katolickim. W czasie dziennikarskiego śledztwa na Dominikanie, reporterowi "Czarno na białym" udało się dotrzeć m.in. do matki chłopca, który miał być molestowany przez polskiego księdza i do jego gosposi. Rozmawiał również z dominikańskimi dziennikarzami, przedstawicielami hierarchii kościelnej i prokuratury. Oto, co udało mu się ustalić.
Bieda, z którą zmagają się mieszkańcy karaibskiego kraju sprawia, że widok dzieci z ubogich dzielnic wałęsających się po ulicach Santo Domingo w poszukiwaniu okazji do zarobku, właściwie nikogo nie dziwi. Miejscem znanym z prostytucji nieletnich jest plaża, nieopodal pomnika hiszpańskiego duchownego, Antonio Montesinosa, który w XVI w. wsławił się brawurową obroną praw rdzennej ludności Ameryki Łacińskiej. To właśnie tam pojawiać się miał były nuncjusz papieski, Józef Wesołowski.
- Przychodzą każdego dnia o różnych porach - opowiadał reporterowi "Czarno na białym" nastolatek, który twierdzi, że otrzymywał różnego rodzaju propozycje od przychodzących na plażę mężczyzn. - Oferują ubrania, buty, bilet lotniczy, gdybym chciał wyjechać z Dominikany, jeśli poszedłbym do pobliskiego hotelu - dodał.
Dziennikarskie śledztwo
Skandal, dotyczący byłego już nuncjusza papieskiego, abp. Józefa Wesołowskiego wybuchł pod koniec sierpnia, po nagraniach opublikowanych przez jedną z dominikańskich telewizji informacyjnych. Wtedy z nuncjatury odwołał go papież.
- Pierwsze informacje ze strony Kościoła były takie, że arcybiskup Wesołowski po prostu skończył swoją pracę przedstawiciela Watykanu na Dominikanie. Później opublikowaliśmy nasz reportaż, a Kościół odpowiedział, że nic nie mamy, że to nie są dowody - opowiadała Nuria Piera, szefowa kanału NDCN.
To od reportażu tej telewizji, przedstawiającego nuncjusza, który odwiedzał miejsca w stolicy kraju słynące z prostytucji nieletnich, rozpoczął się skandal. Kościół uparcie przekonywał, że reportaż stacji nie jest żadnym dowodem winy księdza, więc stacja zdecydowała się na publikację kolejnego materiału, tym razem z zeznaniami jednego z molestowanych.
"Nie wiedziałam, jak z nim o tym rozmawiać"
Scenerią drugiego skandalu z udziałem polskich księży była górska miejscowość Juncalito, gdzie pracował ks. Wojciech Gil. Reporterowi "Czarno na białym" udało się dotrzeć m.in. do matki chłopca, który miał być molestowany przez polskiego duchownego i do gosposi księdza.
- Nie wiedziałam, jak go o to zapytać, nie wiedziałam jak z nim o tym rozmawiać. W końcu, kiedy usiedliśmy razem, mój syn zaczął mówić i tłumaczyć co się stało - wyznała polskiemu dziennikarzowi matka chłopca. - Ja tylko pytałam: "czy jesteś pewien, że tak było? czy na pewno?". Ale on odpowiadał, że tak, to prawda i może za tę prawdę umrzeć, bo Jezus też umarł za prawdę. Mój syn powiedział też, że przez cztery miesiące nie przyjmował komunii, bo z obrzydzeniem patrzył na mszy jak ksiądz, który go wykorzystywał, wręczał wiernym eucharystię - dodała.
- Ks. Gil zabierał dzieci na plażę, na fast foody, do kina. Otaczał się nimi - opowiadała reporterowi gosposia ks. Gila. - To był rodzaj nagrody, choćby za uczestnictwo we mszy. Tym kupił sobie sympatię dzieci. Które dziecko nie chciałoby dostać takiego prezentu? - przyznała.
Obciążające materiały
Z informacji, które uzyskał dziennikarz TVN24 wynika, że w komputerze, z którego korzystał ks. Gil znaleziono ponad 80 tys. zdjęć i filmów pornograficznych. Jest to jednak komputer kościelny, nie wiadomo więc, czy tylko ten duchowny miał do niego dostęp. Reporterowi udało się również dowiedzieć, że księdza obciążają dowody, jakie znaleziono w jego domu, takie jak damska odzież, w tym srebrne legginsy, które dzieci miały zakładać podczas zbliżeń z księdzem.
- Mogę tylko powiedzieć, że znaleźliśmy materiały, które są związane ze stawianymi zarzutami - powiedziała dla TVN24 Luisa Liranzo z prokuratury w Santiago, tłumacząc, że nie może zdradzić więcej szczegółów z uwagi na to, że śledztwo jest w toku.
Poszukiwany
Duchowny był w Polsce na wakacjach, gdy pod koniec maja pojawiły się pod jego adresem zarzuty pedofilskie. Nie wrócił już na Dominikanę, gdzie prowadził parafię w górskiej miejscowości Juncalito. W rozmowach telefonicznych z dziennikarzami zaprzeczał jednak wszystkim oskarżeniom.
Władze Dominikany badają również sprawę abp. Wesołowskiego. 12 września rzecznik Watykanu, ksiądz Federico Lombardi, zapewnił, że Stolica Apostolska zamierza ściśle współpracować z Dominikaną w tej sprawie.
Autor: MAC,kg/tr/kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24