- Krzyż upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem, który stoi przed Pałacem Prezydenckim powinien zostać przeniesiony przed główne wejście do Sejmu - uważa PSL. - Powinien zostać tam, gdzie jest - twierdzi PiS. PO i SLD proponują natomiast, podobnie jak harcerze, którzy krzyż przed Pałacem postawili, aby przenieść go do jednego z warszawskich kościołów.
Dyskusja, na temat miejsca, w którym powinien znaleźć się krzyż, nie ustaje. Poszczególne kluby parlamentarne mają własne pomysły, co z nim zrobić. - Proponujemy, by krzyż przenieść przed główne wejście do budynku Sejmu - przekonywała w środę wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska. Tłumaczyła, że po katastrofie smoleńskiej umieszczono tam fotografie tragicznie zmarłych parlamentarzystów, a ich koledzy zapalali tam znicze.
Jak wyjaśniła, propozycja upamiętnienia tragicznie zmarłych posłów i senatorów na zewnątrz budynku Sejmu poprzez pamiątkowy głaz była rozważana jeszcze przez poprzednie Prezydium Sejmu. Wtedy jednak nie zapadła formalna decyzja w tej sprawie. Według Kierzkowskiej, ta sprawa na pewno wróci na posiedzeniu Prezydium Sejmu przed najbliższym posiedzeniem.
Przenieść kontra zostawić
Wicemarszałek z PO Stefan Niesiołowski jest przeciwny przenoszeniu krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego na teren Sejmu. - To jest wprowadzanie w tę dyskusję dodatkowego podmiotu - powiedział Niesiołowski. Jak podkreślił, potrzebna w tej sprawie jest rozmowa z Kościołem i to do jednej z parafii powinien trafić krzyż.
Podobnie uważa Ryszard Kalisz z SLD. Według niego najwłaściwszym miejscem, jest np. kościół pw. Świętego Krzyża, Świątynia Opatrzności Bożej lub cmentarz wojskowy na Powązkach, gdzie pochowana jest część ofiar tragedii smoleńskiej. - Ale nie w przestrzeni wspólnej wszystkich obywateli, w przestrzeni państwowej - powiedział polityk Sojuszu.
Niezmienne jest w tej sprawie stanowisko PiS. Według rzecznika klubu Mariusza Błaszczaka, krzyż "powinien pozostać tam, gdzie przynieśli go ludzie w spontanicznym odruchu solidarności z tymi, którzy odeszli i odruchu wsparcia dla tych, których osierocili".
Decyzja za kilka dni
O tym, co zrobić z krzyżem upamiętniającym ofiary, rozmawiali we wtorek przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Kurii Metropolitalnej Warszawskiej i organizacje harcerskie. Rozmowy powinny zakończyć się w ciągu kilku dni. - Nigdy nie zakładaliśmy, że nasz krzyż ma zostać tam na zawsze, bo nie taka jest jego "misja". Ustawiony drewniany krzyż od samego początku miał docelowo zostać zastąpiony innym znakiem symbolizującym łączącą nas ideę budowy pomnika. Obecnie jesteśmy w trakcie ustaleń, jak ten nowy znak może wyglądać - mówił jeszcze w poniedziałek podharcmistrz Piotr Trąbiński ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.
Jak dodał, krzyż mógłby zostać przeniesiony do jednego z warszawskich kościołów. - W grę wchodzą dwie świątynie, ale nie dokonaliśmy jeszcze ostatecznych uzgodnień w tej kwestii - powiedział.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24