Senator Krzysztof Brejza poinformował na posiedzeniu senackiej komisji do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji Pegasusem o tym, że w postępowaniu, w którym ma status pokrzywdzonego, "niszczone są dowody". - Jest rzeczą szalenie niepokojącą, że w najbardziej politycznej sprawie ostatnich dekad materiał dowodowy w niejasnych okolicznościach jest niszczony - oświadczył.
Na piątkowym posiedzeniu Komisji Nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy oraz reformy służb specjalnych odbyło się przesłuchanie Krzysztofa Brejzy, któremu towarzyszyła jego żona i pełnomocniczka, adwokat Dorota Brejza.
Brejza na początku ujawnił informację, o której - jak powiedział - nie informowały dotychczas media. - Cała sprawa została przez nas przepracowana, jednak ze względu na toczące się postępowanie karne w Ostrowie, w którym od półtora roku jestem pokrzywdzonym w sprawie nielegalnych włamań do mojego telefonu, nie mogę ujawniać całości, tylko niewielką część informacji, jakie mam - uprzedził.
- Mam ogromną nadzieję, że wkrótce przyjdzie taki moment, że wszystkie nazwiska i okoliczności, które brały udział w tej największej politycznej prowokacji ostatnich dwudziestu lat, zostaną ujawnione opinii publicznej, tak żeby poznała tę antyobywatelską, antydemokratyczną prowokację przeciwko opozycji i przeciwko przebiegowi wyborów w 2019 roku. Osobiście tego dopilnujemy, bo jest to rzecz, która leży w interesie społecznym - oświadczył.
Brejza poinformował, że uzyskał informację, iże w postępowaniu "niszczone są dowody". - Zniszczono płytę, jedną z kilku płyt, na którą pozyskano materiał pochodzący z mojego telefonu systemem cybernetycznym Pegasus. Była to płyta włączona w postępowanie - opisał.
- Zniszczona płyta była płytą unikalną. Dane nie dają się odtworzyć, nie ma kopii jeden do jednego - zaznaczył. - Co istotne, zniszczenie tej płyty nie pozwala ustalić, co do telefonu było wgrywane - zauważył, tłumacząc, że uzyskał z Citizen Lab informację, iż "służby PiS wgrały do jego telefonu około jednego gigabajta danych".
Senator zaznaczył, że "rzeczą istotną dla przyszłej, wolnej od jakichkolwiek wpływów politycznych prokuratury, która będzie się kierować tylko literą prawa, żeby wyjaśnić wszelkie okoliczności tego skandalicznego zdarzenia".
- Jest rzeczą szalenie niepokojącą, że w najbardziej politycznej sprawie ostatnich dekad, sprawie inwigilacji sztabu wyborczego opozycji, w sprawie europejskiego Watergate, materiał dowodowy w niejasnych okolicznościach jest niszczony - stwierdził Brejza.
Brejza opublikował także na Twitterze oświadczenie w sprawie "zniszczenia w prokuraturze/służbach PiS unikalnej płyty z ataków systemem Pegasus" na jego telefon. "Złamanie płyty nie jest przypadkowe i ma według nas związek z wgrywaniem danych do telefonu, 1’ płyta była zapisem oryginalnego stanu plików w telefonie" - napisał.
Oświadczenie skomentował Sebastian Kościelnik, który 10 lutego 2017 roku kierował fiatem seiciento, w który uderzyła limuzyna rządowa, przewożąca ówczesną premier Beatę Szydło, obecnie deputowaną do Parlamentu Europejskiego.
"Płyty CD w prokuraturze lubią 'pękać', najczęściej wtedy, gdy dowody na nich zgromadzone mają istotne znaczenie dla postępowania" - napisał.
CZYTAJ TAKŻE: Sebastian Kościelnik zderzył się z rządową kolumną. Jest prawomocny wyrok w sprawie kierowcy seicento
Krzysztof Brejza inwigilowany
Krzysztof Brejza - według działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab - był inwigilowany 33 razy w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Brejza był w tym czasie szefem kampanii Koalicji Obywatelskiej.
Dzień, w którym warszawski sąd wydał zgodę na kontrolę operacyjną Brejzy - 26 kwietnia 2019 roku - był równocześnie, według ustaleń Citizen Lab, dniem pierwszego ataku Pegasusem na telefon polityka.
Warszawska sędzia 26 kwietnia 2019 roku wydała zgodę na ściąganie wszystkich danych z telefonu Brejzy po tym, jak wpłynął do niego wniosek ówczesnego wiceszefa CBA Grzegorza Ocieczka z 24 kwietnia 2019 roku, zaakceptowany i przesłany do Sądu Okręgowego w Warszawie przez Bogdana Święczkowskiego, wtedy pierwszego zastępcę prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Zarówno Święczkowski, dziś sędzia Trybunału Konstytucyjnego, jak i Ocieczek (w przeszłości także prokurator oraz wiceszef ABW) to najbliżsi współpracownicy Ziobry.
CZYTAJ WIĘCEJ: Inwigilacja Krzysztofa Brejzy Pegasusem. "Sądowi powinny zapalić się wszystkie ostrzegawcze lampki"
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24