Nie jesteśmy jakimiś wielkimi bohaterami, zachowujemy się jak ludzie - mówił w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" w TVN24 Sławomir Droń z Białowieskiej Akcji Humanitarnej. Dodał, że pogranicznicy są "w wielkiej rozterce". Lekarka z Białowieży Lucyna Marciniak mówiła natomiast, że pomaga człowiekowi w potrzebie "bez względu na to, kim jest". - Nie pytam się go o to, skąd się wziął i dokąd idzie, tylko pomagam - dodała.
W specjalnym wydaniu "Kropki nad i" Monika Olejnik rozmawiała ze Sławomirem Droniem z Białowieskiej Akcji Humanitarnej oraz z Lucyną Marciniak, lekarką z Białowieży. Opowiadali o tym, jak pomagają ludziom, którzy znaleźli się w rejonie Białowieży i potrzebują pomocy.
- Pomagamy od samego początku, od kiedy zaczęli pojawiać się "ludzie z granicy", bo tak ich nazywamy. My nie wnikamy, skąd się wzięli. Dla nas najważniejsze jest, że są w naszych lasach, podchodzą pod nasze domy i są wśród nas. To jest dla nas najważniejsze - mówił Droń.
Pomoc migrantom. "Każdy twardziel, jeżeli znajdzie się w lesie, mięknie"
Odnosząc się do tego, jak widok i cierpienie migrantów wpływa na osoby, które mieszkają w tych rejonach nawet od wielu lat, mówił, że "każdy twardziel, jeżeli znajdzie się w lesie, mięknie".
Jak mówił dalej, "był nawet moment, że nie trzeba było szukać" osób, które wymagały pomocy. - Właściwie wszędzie, gdzie się ruszyliśmy wokół Białowieży, wszędzie byli ci ludzie. To byli młodzi chłopcy, którzy patrzyli z przerażeniem, zdarzały się też kobiety, zdarzały się małe dzieci - opowiadał Droń.
- Mieszkamy w tym miejscu i będziemy w nim mieszkać. To szaleństwo przejdzie. Ci ludzie proszą nas o pomoc, o jedzenie, czasem są całkiem mokrzy - mówił.
Droń: pogranicznicy są w wielkiej rozterce
- Nie jesteśmy jakimiś wielkimi bohaterami, akurat tak nas postawiła sytuacja i zachowujemy się jak ludzie, po prostu robimy to, co etyka (mówi - red.) człowiekowi, tak jak nas wychowała matka - kontynuował przedstawiciel Białowieskiej Akcji Humanitarnej.
- Nawet nie mamy rozterki, czy mamy to zrobić, czy nie mamy - dodał rozmówca Moniki Olejnik.
Droń mówił także, że część z pograniczników to jego koledzy. - Oni są w wielkiej rozterce. Znam matkę kolegi, który jest pogranicznikiem, przyjeżdża codziennie i ryczy w domu. On ma rozkaz, on nie może tego rozkazu ignorować - zwracał uwagę.
Lekarka z Białowieży: pomagam człowiekowi w potrzebie bez względu na to, kim on jest
O pomocy migrantom mówiła także Lucyna Marciniak.
- Jestem de facto jedynym lekarzem, który tam udziela świadczeń. Oczywiście nie mogę w sposób oficjalny pomagać uchodźcom, ale wiadomo było, że jak zaczęło się w naszej miejscowości dziać, to częsta byłam proszona o pomoc i tej pomocy udzielałam - powiedziała.
- Jako lekarz w cywilu oficjalnie tej pomocy udzielić nie mogę. Natomiast mnie obowiązuje przysięga zawodowa i po prostu pomagam człowiekowi w potrzebie bez względu na to, kim on jest, nie pytam się go o to, skąd się wziął i dokąd idzie, tylko pomagam - mówiła dalej. Wskazywała, że ludzie, których spotkała w lesie, "dzielą się na tych, którzy są w stanie iść o własnych siłach i nie".
- Oni są wygłodzeni, wychłodzeni, rzucają się na wodę, często na jedzenie, często są bardzo apatyczni. Część z nich wymaga pomocy przedmedycznej - tłumaczyła Marciniak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24