- Niepokojący jest krótki czas, jaki upłynął od przekazania Rosji polskich uwag do projektu raportu MAK ws. katastrofy smoleńskiej, a terminem publikacji ostatecznej wersji rosyjskiego dokumentu - ocenił doradca prezydenta Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz. Dodał, że samej treści rosyjskiego raportu nie należy przeceniać.
Nałęcz wyraził niepokój, czy Rosjanie w raporcie nie ograniczyli się tylko do opublikowania uwag strony polskiej. Jeśli tak jest, to - jak ocenił w rozmowie z "Polskim Radiem" - dla Polski byłoby to "zupełnie niesatysfakcjonujące". - Jeśli w naszym tekście są bardzo istotne pytania, na które oczekujemy odpowiedzi, to publikacja tych pytań niczego przecież nie załatwia - podkreślił.
Zapytany o to, czy brak uwzględnienia polskich uwag w raporcie MAK mógłby negatywnie wpłynąć na relacje polsko-rosyjskie, Nałęcz odpowiedział, że nie przeceniałby "samej treści raportu".
O stosunkach przesądzi współpraca
Doradca prezydenta przypomniał, że w Rosji toczy się jeszcze śledztwo prokuratorskie, a w Polsce obok śledztwa prokuratorskiego działa polska komisja badająca przyczyny katastrofy, dla których "jest też niesłychanie ważne" stanowisko Rosjan oraz "pomoc prawna strony rosyjskiej udzielana polskiej prokuraturze".
- To będzie ostatecznie rozstrzygało (o relacjach polsko-rosyjskich - red.) - podkreślił Nałęcz. Dodał jednak, że tekstu raportu MAK-u nie można bagatelizować.
Konferencja prasowa, na której Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przedstawi raport w sprawie katastrofy smoleńskiej, transmitowana w TVN24 i tvn24.pl.
Po konferencji na antenie TVN24 wydanie specjalne programu, w którym pojawią się analizy, komentarze ekspertów, polityków, dziennikarzy.
Na TVN24.PL/DOKUMENTY będzie można przeczytać tłumaczenie raportu.
Źródło: PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24