Mieszkańcy Łodzi w specjalnie zorganizowanym referendum odwołali Jerzego Kropiwinickiego z funkcji prezydenta miasta. Według oficjalnych wyników przekazanych w poniedziałek rano przez Miejską Komisję Wyborczą frekwencja wyniosła 22,2 procent. Za odwołaniem prezydenta było 127 874 łodzian, czyli 96 proc.
O wynikach referendum poinformowała szefowa łódzkiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego Grażyna Majerowska-Dudek. Zgodnie z protokołem przekazanym do łódzkiej delegatury KBW uprawnionych do głosowania było 602 298 mieszkańców Łodzi. Udział w referendum wzięło 133 714 osób, czyli 22,2 procent uprawnionych. 132 825 głosów oddanych w referendum uznano za ważne. Za odwołaniem prezydenta Kropiwnickiego było 127 874 głosujących. Na "nie" głosowało 4 951 osób.
Wybory ważne
MKW stwierdziła, że zgodnie z przepisami o referendum lokalnym wyniki niedzielnego głosowania w Łodzi są ważne, gdyż wzięła w nim udział wystarczająca liczba uprawnionych do głosowania (musiało w nim wziąć udział co najmniej 115 443 łodzian). Tym samym prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki został odwołany. Oficjalne wyniki podane przez MKW są aktualnie weryfikowane przez łódzką delegaturę KBW.
Jerzego Kropiwnickiego na stanowisku prezydenta Łodzi zastąpi komisarz wyznaczony przez premiera Donalda Tuska.
Tylko jedno pytanie
W 396 lokalach wyborczych na kartach do głosowania wydrukowane było jedno pytanie: "Czy Pan/Pani jest za odwołaniem Jerzego Kropiwnickiego z funkcji prezydenta Łodzi?". Wyborcy, stawiając krzyżyk w odpowiedniej kratce, mogli wybrać jedną z dwóch możliwych odpowiedzi: "Tak" lub "Nie".
Jarosław Gwis z zespołu prasowego łódzkiej policji poinformował, że podczas referendum doszło do "trzech incydentów wyborczych". Przed południem skontaktował się z policją dyrektor delegatury Urzędu Miasta Łodzi Łódź-Polesie, który na jednym z portali internetowych przeczytał informacje dotyczące referendum. Odebrał je jako naruszenie ciszy wyborczej. Wyjaśnieniem sprawy zajmują się policjanci z IV komisariatu w Łodzi.
Sabotażyści i pijany
Z kolei przy ul. Limanowskiego trzech mężczyzn w wieku ok. 50 lat rozwieszało informacje z błędnym adresem lokalu wyborczego. Zobaczył to przypadkowy przechodzień, który poinformował o zdarzeniu policję. W tym czasie mężczyźni uciekli. Teraz są poszukiwani.
Policja szuka też sprawcy trzeciego incydentu w lokalu wyborczym przy ul. Próchnika 42. Nietrzeźwy mężczyzna chciał zagłosować okazując dokument tożsamości jednego z członków rodziny, za co grozi mu kara do 2 lat więzienia. - Trwa ustalanie tożsamości tego mężczyzny, gdyż członkowie komisji nie spisali jego danych - powiedział Gwis.
Referendum dzięki SLD
Inicjatorami niedzielnego referendum byli lokalni politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ich zdaniem Kropiwnicki był "złym gospodarzem", a jego rządy "ośmieszały miasto" i doprowadziły m.in. do: fatalnego stanu ulic i chaosu komunikacyjnego, nieodpowiedzialnego wydawania pieniędzy na chybione inwestycje i liczne podróże zagraniczne, upadku Teatru Nowego i bałaganu w mieście. Na początku września rozpoczęli zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum. W ciągu dwóch miesięcy zebrali ich prawie 90 tys.
Przeciw referendum były również lokalne PiS i PO. Radni Platformy przez ponad dwa lata współrządzili miastem z Kropiwnickim. Jednak w maju 2009 roku PO opuściła koalicję. Pod koniec listopada, kiedy wiadomo było, że referendum się odbędzie, działacze PO zaapelowali do mieszkańców miasta o pójście do urn. Negatywnie ocenili rządy Kropiwnickiego i zapowiedzieli głosowanie za jego odwołaniem.
Kropwinicki się broni i trafia do szpitala
Kropiwnicki nie zgadzał się z zarzutami oponentów. Według niego nie było powodów merytorycznych do przeprowadzenia referendum. Na jednej z konferencji prasowej przypomniał m.in., że w tak trudnym roku jakim był 2009, w Łodzi 30 nowych inwestorów otworzyło swoje oddziały lub siedziby. Przekonywał, że każdy kto przyjeżdża do miasta po latach, jest zachwycony Łodzią i zmianami, jakie się tu dokonują. Zaakceptował jednak fakt, że referendum się odbędzie. "Takie są prawa demokracji, o którą przez znaczną część swojego dorosłego życia walczyłem i za którą oddałem bardzo wiele w swoim życiu" - mówił.
Kampania przed referendum i zawirowania wokół budowy w Łodzi Centrum Festiwalowo-kongresowego Camerimage Łódź Center odbiły się na zdrowiu prezydenta.
W czwartek trafił on do jednego z łódzkich szpitali na oddział intensywnej opieki kardiologicznej. - To był stan znacznego stopnia skoku ciśnienia - powiedział lekarz miasta Marek Prochowski. Według niego, przyczyną tego było przemęczenie, przewlekły stres i duże emocje. Jerzy Kropiwnicki w szpitalu pozostanie do poniedziałku.
Rządzi miastem od 2002 roku
Kropiwnicki rządzi Łodzią od 2002 roku. W II turze wyborów w 2002 zagłosowało na niego 88 tys. 176 osób. Jego kontrkandydat - Krzysztof Jagiełło (SLD-UP) - otrzymał 67 tys. 075 głosów. W cztery lata później o wyborze prezydenta również zadecydowała druga tura. Kropiwnickiego poparło wtedy 104 tys. 979 osób, a kandydata PO Krzysztofa Kwiatkowskiego - 83 tys. 538 osób.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24