Dzisiejsze wyniki to jeszcze nie jest miarodajny obraz skali epidemii - mówił rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz, odnosząc się do najnowszych przedstawionych przez ministerstwo danych dotyczących zakażeń. Mówiąc o stanie epidemii, w jakim się znajdujemy, ocenił, że jest on "poniekąd stabilny, ale ustabilizował się w dość krytycznym, ciężkim momencie".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało we wtorek o 13 227 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 644 osób chorujących na COVID-19.
"Dzisiejsze wyniki to jeszcze nie jest miarodajny obraz skali epidemii"
Dane dotyczące nowych zakażeń komentował rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Wskazał, że jest to wynik wyższy niż w poniedziałek i we wtorek tydzień temu, 6 kwietnia.
- Tylko zwracam uwagę, że tydzień temu odnotowaliśmy wynik poświąteczny, po Poniedziałku Wielkanocnym. Więc w żaden sposób nie możemy porównywać tego dzisiejszego wyniku 13 227 zakażeń z wynikiem ponad 8 tysięcy zakażeń sprzed tygodnia - wyjaśnił.
- Dodatkowo mamy dzisiaj duży bilans zgonów - dodał.
- Te dzisiejsze wyniki to jeszcze nie jest miarodajny obraz skali epidemii, z jaką się mierzymy - powiedział Andrusiewicz.
Tłumaczył, że w środę "będziemy mówili o miarodajnym wyniku obrazującym skalę naszej epidemii".
- Jeżeli jednak mielibyśmy oceniać przez pryzmat ostatnich dni to, w jakim momencie się znajdujemy, to oczywiście w ciągu ostatniego tygodnia mamy mniej więcej 15-procentowy spadek liczby odnotowywanych zakażeń – przekazał. - Mamy też, co jest chyba najlepszym obrazem tego, w jakim punkcie epidemii się znajdujemy, tydzień po tygodniu, spadek liczby osób, które zgłaszają się do Podstawowej Opieki Zdrowotnej po wykonanie testu – dodał Andrusiewicz.
Przywołał też dane o zleceniach z POZ. W ubiegłym tygodniu było to 57 tysięcy zleceń, w poświąteczny wtorek – 65 tysięcy, a w poniedziałek to 44 tysięcy zleceń. - Możemy mówić o pewnej tendencji spadkowej, ale za wcześnie – nadal to powtarzamy – mówić o tym, że to jest stały trend – podkreślił.
Andrusiewicz o skali zakażeń w ciągu ostatnich dni
Rzecznik resortu zdrowia mówił też o skali zakażeń w Polsce. - W przekroju ostatnich dni to są mniej więcej 53 zakażenia na 100 tysięcy mieszkańców - poinformował.
Mówił, że największy problem w tym zakresie jest na Śląsku, gdzie notowanych jest w granicach 70 zakażeń na 100 tysięcy mieszkańców. Dodał, że oznacza to spadek w porównaniu z sytuacją sprzed tygodnia czy dwóch, gdy na Śląsku notowano blisko 100 zakażeń na 100 tysięcy mieszkańców. Dalej – jak mówił – plasują się województwa: dolnośląskie, wielkopolskie i łódzkie, w których skala zakażeń przekracza 60 na 100 tysięcy mieszkańców.
- Na drugim biegunie mamy województwa podlaskie, warmińsko-mazurskie czy województwo podkarpackie, gdzie skala zakażeń waha się między 30 a 40 zakażeń na 100 tysięcy mieszkańców - wyliczał Andrusiewicz. Dodał, że jeśli chodzi o skalę zakażeń, "rzeczywiście obserwujemy te spadki".
Za "nutkę optymizmu" uznał to, że spada liczba testów z pozytywnym wynikiem. - Jeśli jeszcze 2-3 tygodnie temu informowałem, że ta wynikowość testów jest mniej więcej na poziomie 33-34 procent, czyli 33-34 procent testów to są testy pozytywne, to dziś mamy ustabilizowany ten wskaźnik na poziomie 24 procent – wskazywał.
Jego zdaniem to jedna z niewielu oznak, które mogą cieszyć, "ale nadal jest za wcześnie, byśmy mówili o jakimś poważnym optymizmie".
Andrusiewicz: epidemia ustabilizowała się w krytycznym momencie
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia mówił również, że w dalszym ciągu zwiększa się liczba zajętych respiratorów, a są województwa, gdzie ta zajętość przekracza 80 procent. - To jest obraz, w jak trudnej sytuacji nadal jesteśmy - dodał.
- Stan jest poniekąd stabilny, ale ustabilizował się w dość krytycznym, ciężkim momencie - przyznał rzecznik MZ.
"Coraz więcej osób z łóżek covidowych trafia na łóżka respiratorowe"
Andrusiewicz wskazywał, że dość duża grupa osób trafiających na łóżka szpitalne jest potem przekierowywana na łóżka respiratorowe.
- Coraz więcej osób z łóżek covidowych trafia na łóżka respiratorowe. Niestety ten ruch pacjentów w porównaniu z pierwszą falą wiosenną, w porównaniu z drugą falą jesienną, jest bardzo znaczący – powiedział.
- A niestety trafienie pod respirator (...) w dużej części przypadków kończy się tą najgorszą z możliwych ewentualności – dodał.
Andrusiewicz: prawdopodobnie dzięki pulsoksymetrom uratowano cztery tysiące osób
- Kolejny też nasz apel, jeśli chorujemy – nie leczmy się sami. Nie aplikujmy sobie żadnych kuracji samodzielnie – zaapelował.
Przypominał, że funkcjonuje program domowej opieki medycznej, z którego skorzystało już w granicach 80 tysięcy osób. - Ostatniej doby zaraportowało nam około 10 tysięcy osób ze swoich pulsoksymetrów - przekazał. Jak mówił, około czterech tysięcy osób skorzystało z pogotowia ratunkowego, które zostało powiadomione przez konsultantów domowej opieki medycznej.
- To znaczy, że najprawdopodobniej czterem tysiącom osób uratowaliśmy życie dzięki stałemu kontaktowi z centrum monitoringu zdrowia, dzięki temu, że 3-4 razy dziennie mieli zakładany pulsoksymetr na palec - mówił.
Dodał jednak, że w trzeciej fali pacjenci niestety trafiają do szpitala za późno, a to jest "niestety najprostszą drogą, by pacjenta nie dało się uratować".
Co z obostrzeniami?
Rzecznik MZ został zapytany na konferencji prasowej o możliwość regionalnego zdejmowania obostrzeń wprowadzonych w związku z trzecią falą pandemii.
- Obserwujemy całą dynamikę. To nie jest tak, że możemy powiedzieć, że gdy zajętość łóżek będzie na poziomie 60 czy 65 procent w danym województwie, to już będziemy mogli luzować obostrzenia - odpowiedział Andrusiewicz.
Wyjaśnił, że dla resortu zdrowia "istotna jest dynamika spadków". - Niestety nie obserwujemy, by ta dynamika spadków była obecnie duża - ocenił.
- Przypominam, że jeszcze niedawno mówiliśmy o obłożeniu łóżkowym na poziomie 78 procent, a dziś mówimy o obłożeniu łóżkowym na poziomie 75 procent. To jest spadek wynikający z tego, że w ciągu ostatniego tygodnia utworzyliśmy blisko dwa tysiące nowych łóżek (covidowych - red.) - dodał.
- Za wcześnie mówić, od jakiego pułapu będziemy decydować, czy w danym województwie luzujemy obostrzenia i czy podejdziemy do tego tematu regionalnie, czy będziemy na to popatrzeć ogólnopolsko - przyznał.
Dodał, że dla resortu ważna jest też liczba zgonów, a także spadek liczby zakażeń, a innym ważnym czynnikiem, który przesądzi o tym, czy rząd zdecyduje się na poluzowanie obostrzeń jest "postępujący program szczepień". - Pamiętajmy, że uodparniamy się po przebyciu choroby, ale najskuteczniejszym uodpornieniem jest aplikacja szczepionki - powiedział Andrusiewicz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24