Koronawirus i wariant Delta powodują obawy o czwartą falę zakażeń w Polsce. - Nie jestem zbytnią optymistką. Wczoraj przyjęliśmy pierwsze dziecko do oddziału obserwacyjno-izolacyjnego z COVID-19 - mówiła w TVN24 Aneta Górska-Kot, lekarz pediatra, ordynator Oddziału Pediatrii w Szpitalu Dziecięcym imienia profesora Jana Bogdanowicza w Warszawie.
1 września wszyscy uczniowie mają wrócić od nauki stacjonarnej. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia podaje coraz wyższe statystyki nowych zakażeń koronawirusem. W związku z wariantem Delta naukowcy i urzędnicy resortu zdrowia przewidują nadejście czwartej fali zakażeń jesienią.
Gościem TVN24 była w piątek rano Aneta Górska-Kot, lekarz pediatra, ordynator Oddziału Pediatrii w Szpitalu Dziecięcym imienia profesora Jana Bogdanowicza przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie.
- Nie jestem zbytnią optymistką. Choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, wczoraj przyjęliśmy pierwsze dziecko do oddziału obserwacyjno-izolacyjnego z COVID-19 - poinformowała.
Jej zdaniem "powoli będzie się zaczynać". - Wracamy z urlopów, dzieci zaczną się mieszać. Pewnie niejeden z nas wróci z urlopu z wariantem Delta w sobie. Boję się, że się zacznie - dodała Górska-Kot.
Koronawirus. Dzieci "doskonałymi wektorami" transmisji wirusa
Przypominała, jaka była "charakterystyka zakażeń u dzieci". - W pierwszej fali w ogóle nie było dzieci, w drugiej fali większość dzieci chorowała bezobjawowo, ale ogromnym problemem były dzieci z PIMS, czyli wieloukładową chorobą zapalną. W trzeciej fali dominował wariant brytyjski i dzieci chorowały na COVID-19 tak, jak chorują na zwykłe infekcje dróg oddechowych. Kaszel, katar, gorączka. Większość rodziców nie wiedziała, że to COVID-19 - mówiła Górska-Kot.
Co będzie z Deltą? - Wiemy, że ten wariant jest bardzo zaraźliwy, roznosi się bardzo szybko, niestety może dotyczyć też osób zaszczepionych. U nich ten przebieg nie jest ciężki, ale może też ich dotyczyć - powiedziała.
A dzieci - dodała - "są doskonałymi wektorami" do transmisji wirusa. - One się przytulają, całują, są blisko i między sobą, i z rodzicami czy dziadkami - wskazywała lekarka.
Źródło: TVN24