Rząd mógł urządzić szpitale tymczasowe w niemal gotowym Szpitalu Południowym w Warszawie i w prywatnym szpitalu w Katowicach, który stoi pusty. Wolał jednak Stadion Narodowy i katowickie centrum kongresowe. Kulisom powstawania szpitali tymczasowych przyjrzeli się reporterzy tvn24.pl i "Czarno na białym" TVN24.
ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ "CZARNO NA BIAŁYM" >>>
Stadion Narodowy w Warszawie. Czwartek, 5 listopada. Zbliża się godzina 15. Kilkadziesiąt minut wcześniej premier ogłosił, że powstający tu szpital tymczasowy tego dnia przyjmie pierwszego pacjenta. W sali Amsterdam, która pełni rolę magazynu szpitala, trwa narada kilku osób.
"Nic nie ma"
- Patrzcie! Tu są kombinezony XL-ki. A nam powiedzieli, że tylko L-ki są. Ja pierdzielę! Gdzie są trzonki do intubacji? Zadzwoń i zapytaj, gdzie są trzonki do intubacji - mówi pielęgniarka.
- Małgosia! Mam trzonki! - krzyczy inna, grzebiąc w stosach kartonów.
- Jest tyle stojaków do kroplówek! Całe mnóstwo. Pięć, dziesięć, piętnaście - cieszy się mężczyzna. - A ich brakowało. Tu je położę - dodaje.
- Ja mam to składać? Tomek, błagam cię - protestuje pielęgniarka.
- A kto ma to robić? Nie ma strażaków, nie ma wojska, nic nie ma - odpowiada mężczyzna.
O chaosie w szpitalu tymczasowym najlepiej świadczy fakt, że nikt nie zwrócił uwagi na reportera tvn24.pl, który spędził tu niemal cztery godziny na krótko przed przyjazdem pierwszego pacjenta.
Tego dnia w Szpitalu Narodowym było oddanych do użytku 300 łóżek. 250 kolejnych miało być gotowych w dalszej kolejności dwie kondygnacje wyżej, w miejscu, które na początku listopada przypominało bardziej plac budowy niż szpital.
"To już trzy lata jest zrobione"
W tym samym czasie na Ursynowie, 13 kilometrów od Stadionu Narodowego trwają prace wykończeniowe w Szpitalu Południowym, który ma przyjąć 300 pacjentów. Placówka jest inwestycją stołecznego ratusza.
Według pierwotnego planu szpital, którego budowa trwa od czterech lat, miał być oddany do użytku wiosną przyszłego roku. Rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka podkreśla, że "formalnie to wciąż plac budowy".
Podobnie jak w przypadku Stadionu Narodowego, weszliśmy do środka z ulicy, bez przeszkód.
- Widzę, że to już zrobione prawie - zauważa reporter "Czarno na białym".
- To już trzy lata jest zrobione - odpowiada jeden z robotników.
- To co wy tu robicie? Nieustający remont?
- No chyba....
Jeszcze w październiku ówczesny wiceprezydent miasta Paweł Rabiej pisał na Twiterze: "Chce Pan chorych na COVID-19 trzymać na placu budowy?" Odpowiedział w ten sposób jednemu z dziennikarzy na sugestię, że można tam przyjąć pacjentów. Zaznaczył, że szpital nie ma wszystkich odbiorów.
Rzeczywiście, w placówce brakuje łóżek i sprzętu medycznego, nie jest gotowa sala operacyjna. Ale sale dla pacjentów w szpitalnym skrzydle A mają gotowe panele z ujęciami gazów medycznych, świecą się wszystkie kontrolki urządzeń, w tym przyciski przywołania.
- Woda jest ? - pyta reporter.
- Woda była już w zeszłym roku - pada odpowiedź.
- Gazy są w salach?
- Są. To już odebrane było raz - odpowiada robotnik.
"To zadanie administracji rządowej, nie samorządu"
Rzeczniczka ratusza tłumaczy, że nie było próśb ze strony wojewody czy administracji rządowej o przyspieszenie terminu oddania szpitala.
- Pierwsze rozmowy ze strony administracji rządowej były w połowie października, a więc całkiem niedawno - mówi Gałecka.
Dopytywana, czy władze Warszawy nie powinny same podjąć decyzji o przyspieszeniu budowy, odpowiada: - To zadanie administracji rządowej, nie samorządu.
Miasto broni się, że już w kwietniu prezydent Rafał Trzaskowski zwracał się do premiera o "podjęcie prac" w sprawie utworzenia "szpitala polowego". Bez efektu.
W trakcie przygotowania tego reportażu, kiedy administracje rządowa i samorządowa wiedziały już o naszych wizytach na placach budów, zapadła decyzja o współpracy. Szpital Południowy, którego termin oddania wciąż był przekładany, zostanie szybciej dokończony. Prezydentowi miasta pomoże wojewoda.
Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki, wyjaśnił, że samorząd dostanie środki na "samoprzyspieszenie" i "zakup niektórych elementów wyposażenia".
Dlaczego dopiero teraz?
- Projekt szpitali tymczasowych jest na tyle nowy, że nie ma sensu zastanawianie się, czy można było zrobić to wcześniej - odpowiada.
Nowoczesny szpital świeci pustkami
Tworzeniem szpitala tymczasowego zajmuje się też wojewoda śląski Jarosław Wieczorek. Placówka na 500 łóżek powstaje w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w sercu Katowic.
Wojewoda nie był zainteresowany kupnem lub wynajęciem prywatnego szpitala na 200 łóżek, który stoi pusty kilka kilometrów dalej na południu Katowic. Spółka, do której należy jeden z najnowocześniejszych na Śląsku szpitali, latem ubiegłego roku ogłosiła upadłość, bo nie otrzymała od Narodowego Funduszu Zdrowia odpowiedniej liczby kontraktów potrzebnych do utrzymania placówki.
Adam Zaremba-Śmietański, właściciel szpitala, który chciał sprzedać lub wydzierżawić placówkę na potrzeby chorych na COVID-19, podkreśla w rozmowie z nami, że nie dostał od przedstawicieli wojewody nawet informacji, że jego propozycja została odrzucona.
- Ustaliłem, że z wyprzedzeniem 24-godzinnym zostanę zaproszony na dalsze rozmowy, co nie nastąpiło - zaznacza.
Odwiedziliśmy z kamerą nowoczesny i w pełni wyposażony szpital, który stoi pusty niemal od roku. Korytarze lśnią czystością, a niewielkie sale są wyposażone w nowoczesne łóżka i łazienki. W instalacjach jest tlen. Gotowe do użycia są nawet sale operacyjne. Jest też rentgen i tomograf komputerowy.
Prysznice zamiast pisuarów
Podczas gdy prywatny szpital stoi pusty, na terenie ogromnej hali Międzynarodowego Centrum Kongresowego trwa budowa szpitala od podstaw. Na ten plac budowy również udało się nam wejść. Przed halą stoi ogromny zbiornik na tlen, który - jak zaobserwowaliśmy - był napełniany poprzedniej nocy.
Monstrualnych rozmiarów główna hala MCK jest poszatkowana białymi ściankami na niewielkie boksy, w którym będą stały łóżka. Do każdego z nich są podprowadzone rurki, którymi będzie transportowany tlen. Między ściankami uwijają się robotnicy. W tle słychać radio. Jedna z wiadomości w serwisie informacyjnym dotyczy kolejnych szpitali tymczasowych.
Główne wyjście z hali prowadzi do przestronnego foyer, które jest teraz podzielone ściankami na niewielkie pomieszczenia. Znajdujące się po drugiej stronie toalety muszą zostać przebudowane na potrzeby szpitalne. W miejsce zdemontowanych pisuarów są wstawiane kabiny prysznicowe.
Alina Kucharzewska, rzeczniczka Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego tłumaczy w rozmowie z nami, że otwarta przestrzeń jest bardziej dogodna, chociażby w przewożeniu sprzętu i pacjentów. - W normalnym szpitalu trzeba byłoby to robić za pomocą wind, pomiędzy piętrami. To jest czasochłonne i męczące dla kadry i pacjentów - zapewnia rzeczniczka.
Do negocjacji nie doszło
Inwestycja ma pochłonąć 10, a może nawet 12 milionów złotych plus koszty remontu. Cena wynajmu lub odkupienia gotowego już prywatnego szpitala miała być o wiele większa, ale do negocjacji nawet nie doszło.
Wojewoda śląski podjął za to decyzję o budowie kolejnego szpitala tymczasowego w hali lotniska w oddalonych od Katowic o niemal 40 kilometrów Pyrzowicach.
Autorka/Autor: Grzegorz Łakomski, Piotr Świerczek
Źródło: tvn24.pl, "Czarno na białym" TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24