Skala wzrostu zachorowań będzie w Polsce rozłożona w dłuższym okresie czasu - przekazał w środę rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jak zaznaczył, "nadal jesteśmy w krzywej idącej do góry, a nie idącej w dół". Tego dnia liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem przekroczyła w Polsce 10 tysięcy.
W środę rano Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 178 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem i o śmierci kolejnych trzech osób chorych na COVID-19. Łącznie w naszym kraju od początku epidemii potwierdzono ponad 10 tysięcy przypadków zakażenia, 404 osoby zmarły.
Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz, przekazując na konferencji informacje o najnowszych danych, dodał, że obecnie 2400 osób znajduje się w szpitalach i oddziałach zakaźnych, a 143 z nich są w stanie ciężkim pod respiratorami. Zaznaczył, że nie oznacza to, że ich stan zagraża życiu.
Rzecznik poinformował, że w środę "odnotowana została największa skala wzrostu wykonanych dziennie testów". To, jak podał, 14 200 testów. Jednocześnie przekazał, że wydolność laboratoriów jest na poziomie 22 tysięcy testów.
Andrusiewicz pytany, dlaczego nie docieramy do maksymalnego pułapu testów na koronawirusa, odparł, że "ważne, że mamy wzrost, a to cieszy". - Minister zdrowia nie jest osobą władną do kierowania na testy. Na testy kierują sanepidy oraz personel szpitalny - tłumaczył.
Raport tvn24.pl Koronawirus - najważniejsze informacje
Tendencja wzrostowa
Andrusiewicz ocenił, że "poza momentami, w których wykrywane są ogniska zachorowań, to skala wzrostów zachorowań jest mniej więcej stabilna". - Zazwyczaj mówimy o skali pomiędzy 300 a 400 potwierdzonych przypadków na dobę, chyba że pojawiają się nowe ogniska. To znaczy, że tak naprawdę udało nam się ograniczyć transmisję poziomą - powiedział. Tym samym rzecznik tłumaczył, że "nie ma bezpośredniego dużego zakażania w skupiskach ludzkich". - Są tylko w tych małych: domach pomocy społecznej lub ośrodkach leczniczo-opiekuńczych - przekazał. Dodał, że "nie ma tej transmisji od człowieka do człowieka na ulicy". - W takim przypadku mielibyśmy codzienną skalę wzrostów, która by systematycznie rosła - zaznaczył. Jego zdaniem, stabilność liczby wzrostów zachorowań oznacza, że "transmisji w społeczeństwie jako takiej nie mamy dużej i udało się ją pohamować wprowadzonymi obostrzeniami".
Rzecznik dopytywany o to, w jakiej fazie rozwoju nowego wirusa jesteśmy, odpowiedział, że "nadal we wzrostach". - Nadal ta liczba rośnie, mimo tego, że wczoraj mieliśmy mniej zachorowań niż standardowo. To, co mogliśmy zrobić i zrobiliśmy, to wypłaszczenie. - Krzywa rośnie, ale ona rośnie bardzo powoli, (...) skala wzrostu będzie w Polsce rozłożona w dłuższym okresie czasu. Nadal jesteśmy w krzywej idącej do góry, a nie idącej w dół - powiedział.
Rozdźwięk pomiędzy komunikatami prezydenta a ministerstwa
20 kwietnia, dzień po rekordowym dziennym przyroście zachorowań, prezydent Andrzej Duda mówił, że "jesteśmy w trakcie, mam nadzieję, gasnącej już pandemii koronawirusa". Andrusiewicz, pytany o te słowa, powiedział, że "prezydent ocenił to, co się dzieje pod kątem liczby rosnących zachorowań, pod kątem swoich oczekiwań też". - O twardych danych zawsze mówi i odpowiada minister zdrowia - przypomniał.
- Nie odbieram tej wypowiedzi jako wypowiedzi kontrowersyjnej - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24