Pandemia oczami tych, którzy nie leczą pacjentów, ale są blisko nich - również w najtrudniejszych chwilach. Kapelani trzymają pacjentów za ręce i są łącznikiem między chorymi a rodziną. To oni przekazują czasem ostatnie słowa. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kapelani dają pacjentom nadzieję, a rodzinie możliwość kontaktu z najbliższymi. - Odbieram telefon, słyszę po drugiej stronie płacz. Pani mówi: Proszę ojca, moja mama jest pod respiratorem, niech ksiądz udzieli jej sakramentów świętych i powie jej jak bardzo ją kochamy, bo myśmy nie zdążyli jej tego powiedzieć – opowiada ojciec Łukasz Baran, kapelan Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.
Słowo, ostatni dotyk - dzięki kapelanom pacjenci nie umierają w samotności. - Miałem taką sytuację, że na OIOM-ie czytałem list rodziny, który został mi przekazany, kapelanowi, wobec osoby, która była praktycznie nieprzytomna. Ale jestem przekonany, że ta osoba, która była zaintubowana i tak słyszy pewne rzeczy – mówi ksiądz Marcin Niesporek, który jest kapelanem ochrony zdrowia i wolontariusz w szpitalu tymczasowym w Katowicach.
Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie nagrało specjalny film, w którym pokazuje medykom, jak ułatwić rodzinie pożegnanie się z bliską osobą na odległość. - My wiemy także z doświadczeń medycyny paliatywnej, że ludzie umierający słyszą nas do końca, więc pomoc w tym, żeby wzmocnić to przekonanie bliskich, żeby oni uwierzyli, że to ma sens nawet, gdy tu nie mogą być – mówi prezes Polskiego Towarzystwa Opieki Duchowej w Medycynie prof. Małgorzata Krajnik.
"Nie potrzebuje rozmowy, ale żebyśmy z nią pobyli, pomodlili się, chwycili za rękę"
Towarzystwo zachęca szpitale do dołączenia do akcji "Nądź przy mnie". Chodzi o to, by medycy inicjowali połączenia z rodzinami chorych, nawet umierającymi – a także, żeby pomagali pacjentom spotkać się z duchownymi. - Zatroszczyć się o to, żeby tam, gdzie jest to ważne i potrzebne dla pacjentów, mogli dotrzeć do nich kapelani, różnych wyznań – podkreśla prof. Małgorzata Krajnik.
- W czasach pandemii kapelan jest dla wszystkich, dla wierzących i dla niewierzących. Kiedy chory znajduje się w izolacji, on potrzebuje porozmawiać. Do niego trzeba skierować słowa nadziei – zwraca uwagę ojciec Łukasz Baran.
Kapelani wspierają, słuchają, czasem po prostu są. - Często osoba, która jest chora, która się dusi, która ma stan trudny chorobowy, w przypadku covidu, nie raz nie potrzebuje, żeby z nią porozmawiać, ale chce żebyśmy z nią pobyli. Żebyśmy się za nią pomodlili, chwycili za rękę – mówi ksiądz Marcin Niesporek.
"Te sytuacje pokazują jak koronawirus jest strasznie nieprzewidywalny"
Żeby nikt nie miał wątpliwości, kto kryje się pod kombinezonem, kapelani przyklejają swoje zdjęcia. - Chorzy mówią: "Przyszedł do mnie lekarz, lekarz dusz". Więc pandemia wymaga kreatywności, jak dotrzeć mimo trudności do osoby chorej – przyznaje ojciec Łukasz Baran.
Ksiądz Marcin Niesporek zwierza się, że najbardziej poraża go, gdy rozmawia z pacjentką, która mówi mu o swoim domu rodzinnym, mężu, planach życiowych i ma nadzieję, że za dwa, trzy dni wyjdzie ze szpitala, a niedługo potem widzi ją na OIOM-ie zaintubowaną. - To są sytuacje, które stawiają do pionu, pokazują jak koronawirus jest strasznie nieprzewidywalny – dodaje.
Łukasz Wieczorek
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24