"Nie kłam medyka" to apel równie ważny, jak apel o pozostanie w domu. Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni nawołują, aby mówić prawdę w związku z ryzykiem zakażenia koronawirusem. Medycy tłumaczą, że jeśli ich zabraknie - to system opieki zdrowotnej się zablokuje. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dorota Kowalska jest pielęgniarką systemu ratownictwa medycznego - jeździ w karetce pogotowia. Jest na pierwszej linii frontu – przygotowana w każdej chwili na czas ewentualnej kwarantanny.
- Gdzieś ten lęk przed własną śmiercią, przed własną chorobą zawsze jest, ale też przed chorobą kogoś najbliższego, w tym momencie strach nie jest dobrym doradcą – mówi.
Gdy wie, że jedzie do pacjenta , który może być zakażony koronawirusem - zakłada kombinezon, przyłbicę, maseczkę i rękawiczki. Czasem w karetce do dyspozycji ma tylko kombinezon w męskim rozmiarze - L.
- Miałam kombinezon sporo za długi, więc zrobiłam sobie buty, używając do tego srebrnej taśmy klejącej, której z resztą używamy do uszczelnienia rękawic z kombinezonem – wspomina pielęgniarka.
W takim stroju pracuje się ciężko – niewiele słychać, trudno się bada pacjentów, ale jest się bezpiecznym. Istotne jest to, że lekarze, pielęgniarki i ratownicy przygotowują się w ten sposób, gdy wiedzą, że jadą do pacjenta z podejrzeniem koronawirusa. Dlatego w ramach akcji "Nie kłam medyka" proszą, by rzetelnie informować o swoim stanie zdrowia.
Ograniczają kontakty z najbliższymi
- Bardzo często zdarza się, że nasi pacjenci wciąż nie mówią prawdy, zatajają objawy, które są bardzo ważne dla nas jak i dla nich, dlatego głośno krzyczymy: nie kłam medyka – apeluje Adam Stępka z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego.
Lekarz Robert Górski z Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze zwraca uwagę, że kiedy medycy zachorują "wszyscy masowo jako lekarze, pielęgniarki, ratownicy, to ten system stanie i nie będzie miał kto do was przyjechać". - Będą stały karetki, nie będzie miał kto do nich wsiąść. Podobnie będzie na oddziałach szpitalnych – podkreśla.
Zagrożeni będą kolejni pacjenci i współpracownicy, ale też rodziny lekarzy, pielęgniarek i ratowników. Dziś wielu z nich już ogranicza kontakty z najbliższymi.
Ratownik z Łodzi Adam Stępka od dłuższego czasu nie może odwiedzić potrzebującego jego pomocy ojca. - Jest po ciężkiej chorobie, po udarze mózgu. Niestety w aktualnej sytuacji epidemiologicznej lepszym wyjściem jest to, żebym się z nim nie kontaktował – mówi.
Kwarantanna dotyka rodziny ratowników
Robert Górski, ojciec trojaczków planował początkowo wyprowadzić się z domu. Na razie jednak podjęli decyzję z żoną, że zostaje.
Do akcji "Nie kłam medyka" włączyli się też rzeszowscy ratownicy, znani z produkcji teledysków o medycznej tematyce. W klipie występuje między innymi ratownik Tomasz Micek i jego dwuletnia córeczka Zosia.
- Ważny też apel, kierowaliśmy go z perspektywy dziecka: jak to dziecko odczuwa, czyli rodzic wychodzi z domu i nie wiadomo, czy wróci – wyjaśnia. Gdyby zdarzył się niespodziewany kontakt z pacjentem zakażonym koronawirusem, kwarantannę może odbyć w hotelu, z dala od bliskich.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24