Maseczki na ustach i nosie będziemy obowiązkowo nosić jeszcze przez wiele miesięcy - tak wynika z zapowiedzi ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który otwarcie powiedział, że zdejmiemy je, dopiero gdy powstanie szczepionka. Czy na maseczki będą limity cenowe? Czy rząd będzie regulował ich ceny? Reporter "Czarno na białym" Artur Zakrzewski sprawdził jak wygląda ten rynek.
Na ulicach wyraźnie widać, że Polacy poważnie potraktowali obowiązek zakrywania ust i nosa – trudno spotkać kogoś z odsłoniętą twarzą. Sporo osób wybiera maseczki bawełniane. Wielkopolski konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych profesor Magdalena Figlerowicz mówi, że w codziennych warunkach bawełniane maseczki są wystarczające.
– Powinny być właściwie uszyte: mieć zakładki, zagięcia skierowane ku dołowi. Właściwie założona spełnia swoje zadanie – zwraca uwagę profesor. Podkreśla, że gdy maseczkę się zdejmie, nie powinno się jej tego samego dnia już wkładać. – Trzeba mieć inną, czystą maseczkę na zmianę – dodaje.
"Maseczki trzeba dość często zmieniać"
Bawełniane maseczki można kupić już za 10 złotych, ale po każdym użyciu trzeba ją wyprać i wyprasować. W jednej z aptek zwykłą chirurgiczną jednorazówkę reporterzy "Czarno na białym" kupili za 3,50 zł. Aptekarz mówi, że należałoby je zmieniać co pół godziny. W sklepach kosmetycznych jednorazówki można kupić za 6 złotych – te zmieniać powinno się co dwie-trzy godziny.
Profesor Magdalena Figlerowicz tłumaczy, że jednorazowe maseczki powinno się zmieniać w momencie, gdy się poczuje, że jest wilgotna. – Jeżeli ktoś nosi taką maseczkę to na pewno już wie, że czasem jest to po dwóch godzinach, a czasem po czterech godzinach. Trzeba dość często je zmieniać – dodaje.
Przy ograniczonej aktywności dziennie możemy potrzebować trzech jednorazowych maseczek z apteki – co w skali miesiąca daje koszt ponad 315 złotych. Tańsze maseczki często są niedostępne. Kupiony w jednym ze sklepów zestaw dziesięciu maseczek w opakowaniu pozwalał zaoszczędzić ponad połowę kwoty – a miesięczny koszt udało się ograniczyć do kwoty 144 złotych.
Maseczki miały być dostępne również w punktach pocztowych, ale reporterom "Czarno na białym" w żadnym nie udało się ich znaleźć – wiadomo tylko, że ich cena miała być wyższa niż w zwykłych sklepach spożywczych.
Źródło: TVN24