Kobieta i mężczyzna zostali zatrzymani przez policję na stacji benzynowej w Lwówku Śląskim (województwo dolnośląskie). 21-latka z podejrzeniem koronawirusa - po ponad pięciu godzinach czekania na karetkę, jak twierdzi kobieta - została hospitalizowana. Lekarze czekają na wyniki testu, który ma potwierdzić bądź wykluczyć zakażenie.
Policja została wezwana na stację benzynową przez ekipę medyczną udzielającą pomocy kobiecie, która źle się poczuła. Miała gorączkę i problemy z oddychaniem. Podobne objawy daje choroba spowodowana przez koronawirusa.
Kobieta i mężczyzna zostali - przy zachowaniu procedur bezpieczeństwa, w związku z podejrzeniem zakażeniem koronawirusem - przewiezieni karetką w asyście policji do szpitala w Bolesławcu (woj. dolnośląskie). Jest tam oddziale chorób zakaźnych.
Służby poinformowała rodzina kobiety
- Dostaliśmy informację, zgłoszenie od policji, a ta prawdopodobnie od rodziny 21-letniej kobiety, która została przyjęta na nasz oddział z objawami podejrzenia zachorowania koronawirusem - inofrmuje Kamil Barczyk, dyrektor szpitala w Bolesławcu. Jak mówi dyrektor stan kobiety jest dobry. Lekarze wykonali test na obecność koronawirusa i teraz czekają na jego wynik. - Spokojnie, cierpliwie. To osoba młoda, więc nie podejrzewamy, by jej stan się pogorszył - podkreśla Barczyk. Mężczyzna, który podróżował z kobietą, nie został hospitalizowany. Jednak lekarze zalecili mu kwarantannę domową.
"Trzymali nas 5,5 godziny"
Oldze Bierut, reporterce TVN24, udało się porozmawiać z izolowaną kobietą. - Policja zajechała od tyłu i od przodu, gdy płaciliśmy na stacji benzynowej. Trzymali nas 5,5 godziny, czekaliśmy w aucie na przyjazd karetki - powiedziała 21-latka.
Partner kobiety podobnie relacjonuje policyjną interwencję. - Zatrzymali nas na stacji benzynowej. Policja nas okrążyła. Nie mogliśmy dalej jechać. To jest trochę złe podejście, oni nagle do nas podjeżdżają. Powiedzieli, że mają informację od anonimowej osoby z podejrzeniem, że my mamy koronawirusa - mówi pan Rafał.
Co na to policja? - Dostaliśmy informację od służb medycznych, że w opisanym przez nie pojeździe mogą znajdować się osoby wymagające odpowiedniego przebadania. Funkcjonariusze ujawnili pojazd i odpowiednio zabezpieczyli go, wraz z osobami przebywającymi w środku - informuje Olga Łukaszewicz z policji w Lwówku Śląskim. I podkreśla, że mundurowi byli "wyposażeni w środki ochrony indywidualnej". Policjantka potwierdza też, że oczekiwanie na karetkę trwało kilka godzin. - Nie było to jednak zależne od nas - stwierdza Łukaszewicz.
"Ojciec złośliwie zgłosił, że mam koronawirusa"
21-latka utrzymuje, że ma tylko zapalenie krtani. Tak miał stwierdzić lekarz w przychodni, którą odwiedziła w czwartek, przed zatrzymaniem przez policję.
- Ojciec złośliwie zgłosił, że mam koronawirusa. Chociaż tak naprawdę nie mam nic. Zgłosił, żeby zrobić mi na złość - twierdzi 21-latka, która ostatnich kilka tygodni spędziła w Niemczech.
Oprócz niej w szpitalu w Bolesławcu przebywają dwie inne osoby u których lekarze podejrzewają obecność koronawirusa.
O sprawie został poinformowany sanepid, który zaopiekował się również osobami, które pracowały na tej stacji benzynowej. Jeśli okaże się, że kobieta jest zakażona koronawirusem, to pracownicy stacji benzynowej prawdopodobnie również będą musieli zostać odizolowani.
Pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce
O pierwszym przypadku koronawirusa w Polsce poinformował w środę minister zdrowia Łukasz Szumowski. Zakażony mężczyzna przyjechał autokarem z Niemiec. Przebywa w szpitalu w Zielonej Górze.
Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzi całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24