Lublin. Nie chcieli wpuszczać na teren uczelni niezaszczepionych pracowników i studentów. Uczelnia łagodzi ograniczenia

Pierwsze zarządzenie rektor uczelni wydał 22, a drugie 30 listopada
Uczelnia mieści się w Lublinie
Źródło: Google Earth

Zgodnie z rozporządzeniem rektora Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie po 30 listopada na teren uczelni miały prawo wchodzić wyłącznie osoby, które są w pełni zaszczepione przeciwko COVID-19. Władze akademii złagodziły właśnie ten wymóg. Teraz zaświadczenie o szczepieniu lub o posiadanej odporności albo negatywny wynik testu na koronawirusa dobrowolnie powinni okazać studenci kierunków medycznych. Rektor uczelni przyznaje, że poprzednia decyzja spotkała się z falą hejtu.

22 listopada prof. Witold Kłaczewski, rektor Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie (dawniej Wyższa Szkoła Społeczno-Przyrodnicza im. Wincentego Pola w Lublinie) wydał zarządzenie, z którego wynikało że pracownicy dydaktyczni i administracyjni oraz studenci muszą do końca listopada okazać certyfikaty poświadczające szczepienie przeciw COVID-19. Po tym terminie osoby niezaszczepione miały nie być dopuszczone do pracy oraz zajęć dydaktycznych.

30 listopada rektor wydał jednak kolejne zarządzenie. A to łagodzi poprzednie zasady. Mówi ono o tym, że studenci kierunków medycznych (pielęgniarstwo, fizjoterapia) powinni dobrowolnie okazać: zaświadczenie o szczepieniu przeciwko COVID-19, zaświadczenie o posiadanej odporności, zaświadczenie, że nie mogą poddać się szczepieniu - z uwagi na trwałe bądź czasowe przeciwwskazania zdrowotne albo aktualny negatywny wynik testu na koronawirusa.

Szpitale zastrzegły, że wpuszczą tylko zaszczepionych studentów

Pierwsze zarządzenie rektor uczelni wydał 22, a drugie 30 listopada
Pierwsze zarządzenie rektor uczelni wydał 22, a drugie 30 listopada
Źródło: Akademia Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie

Ci, którzy tego nie zrobią, nie będą mogli wziąć udział w zajęciach, ale tylko tych, które odbywają się w placówkach służby zdrowia.

"Uczelnia zaplanuje zajęcia w terminach późniejszych kiedy przyjmujące placówki służby zdrowia pozwolą na ich realizację" – czytamy w zarządzeniu.

Rektor wyjaśnia, że w praktyce oznacza to dla takich studentów duży problem, bo nikt przecież nie wie, kiedy pandemia się skończy. - Zarządzenie z 22 listopada zostało zresztą wprowadzone po tym, jak szpitale zwróciły się do nas z zastrzeżeniem, że będą wpuszczać jedynie zaszczepionych studentów – mówi Kłaczewski.

Rektor: niepochlebne wpisy w sieci, telefony i maile z pogróżkami

Przyznaje, że nie spodziewał się, że zarządzenie wywoła aż tak skrajne emocje.

- Z jednej strony otrzymaliśmy wiele gratulacji, ale też spotkaliśmy się z ogromną falą hejtu. Były niepochlebne wpisy w sieci, telefony i maile z pogróżkami, a nawet wtargnięcie na teren uczelni kogoś, kto rozwieszał antyszczepionkowe plakaty. Natomiast przed budynkiem akademii działacze Konfederacji zorganizowali konferencję, podczas której mówili o segregacji sanitarnej – wylicza rektor.

Szczepienia na uczelni

Z nowego zarządzenia wynika, że studenci - innych kierunków niż medyczne - nie muszą okazywać żadnych zaświadczeń i mogą uczestniczyć w zajęciach na warunkach zgodnych z powszechnie obowiązującymi przepisami. Taka sama zasada dotyczy też pracowników uczelni. Z tym, że mogą oni dobrowolnie okazać w dziale kadr zaświadczenia wskazane w zarządzeniu.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

- W całej tej historii jest jedna pozytyw. Otóż we wtorek, 30 listopada, w zorganizowanym przez nas punkcie szczepień zaszczepiło się 80 osób – pracowników uczelni i studentów. Być może więc dzięki temu udało się uchronić kogoś przed chorobą. Akcja szczepień będzie kontynuowała przynajmniej do końca tygodnia. Oczywiście, o ile będzie zainteresowanie – zaznacza prof. Kłaczewski.

Czytaj także: