Jeśli inspekcja sanitarna zaopiniuje, że trzeba zmienić sposób nauki, to będziemy to robić - stwierdził w "Jeden na jeden" główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas. W TVN24 pytany był o otwarcie szkół w czasie trwającej epidemii. Mówił też o planach walki z COVID-19 na jesień.
Wraz z początkiem roku szkolnego szkoły wróciły do stacjonarnych zajęć. W razie zakażenia koronawirusem ucznia lub kadry dyrektor szkoły może wprowadzić naukę hybrydową (gdy część uczniów uczy się w szkolnym budynku, a część w domu) lub w pełni zdalną. Niezbędna jest jednak do tego zgoda organu prowadzącego i pozytywna opinia powiatowego inspektora sanitarnego.
Główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas w rozmowie z Krzysztofem Skórzyńskim przekazał, że do czwartku około 300 szkół poprosiło sanepid o możliwość prowadzenia zajęć w trybie niestacjonarnym. - Myślę, że na 26 tysięcy szkół to jest jednak bardzo, bardzo mało - ocenił. Dodał, że jego zdaniem ta liczba nie wzrośnie znacząco. - Zobaczymy, jaki będzie trend - powiedział. Poinformował przy tym, że GIS dotychczas wydał pozwolenie na zdalną lub hybrydową naukę dla około 50 szkół.
Pinkas: GIS ma ograniczać ryzyko
Pinkas pytany był w "Jeden na jeden", czy nie miał wątpliwości, że otwarcie szkół to dobra decyzja. - Zawsze mam dylematy, wiem, że muszę podejmować pewne ryzyko, ale myślę, że ryzyko jest coraz mniejsze, wtedy, gdy posługujemy się twardymi danymi i mamy informacje z innych krajów - odpowiadał.
Zaznaczył tutaj, że w tej chwili Główny Inspektorat Sanitarny to "instytucja naukowa". - To instytucja analityczna, która musi dawać wytyczne, rekomendacje, licząc się z tym, że zawsze istnieje ryzyko - tłumaczył. - Nasza instytucja ma ograniczać ryzyko - podkreślił. Pinkas zwrócił uwagę, że przy nauce zdalnej "straty społeczne i edukacyjne mogą być nie do odrobienia".
Gość TVN24 przypomniał, że koronawirus "zachowuje się inaczej" niż na początku pandemii. - Bardzo proszę nie bagatelizujmy tego wirusa, ale bardzo wielka liczba przypadków to przypadki bezobjawowe. My mamy chronić najsłabszych, najstarszych. Rozsądne zachowanie rodziców i dzieci spowoduje to, że dzieci będą mogły normalnie funkcjonować - powiedział.
Pinkas oświadczył, że GIS będzie "dynamicznie reagować". - Jeśli rzeczywiście inspekcja sanitarna zaopiniuje, że trzeba zmienić sposób nauki, to będziemy to robić. To ryzyko musiało być podjęte - podkreślił.
Pinkas: testy na żądanie niczemu dobremu nie służą
Związek Nauczycielstwa Polskiego i samorządowcy już w maju apelowali o przeprowadzenie testów na koronawirusa u nauczycieli, zanim zostaną otwarte placówki edukacyjne. Teraz wnioskują o testy na żądanie. Pinkas zapytany o słuszność takiego rozwiązania, ocenił, że "testy na żądanie niczemu dobremu nie służą".
- Większość krajów na świecie skłania się do tego, aby badać przypadki objawowe - zauważył. - My mamy minimalizować ryzyko, nie da się go ograniczyć w całości - powtarzał.
"Mamy potencjał, żeby radzić sobie z wirusem"
W piątek zbierze się zwołana przez prezydenta Andrzeja Dudę Rada Gabinetowa. Przedstawione zostanie tam sprawozdanie z dotychczasowych działań w ramach walki z epidemią COVID-19 oraz zmodyfikowana strategia na sezon jesienno-zimowy.
Uczestniczyć w niej będzie między innymi Jarosław Pinkas. - Będę miał twarde dane dotyczące sytuacji epidemiologicznej, zapadalności w Polsce, w powiatach, w województwach, a także na świecie. Porównamy się z całą Europą - powiedział, wyjaśniając, z jakim przekazem pojawi się na obradach. - Będę służył opinią ekspercką. Po to jesteśmy, tym zajmuje się GIS - podkreślił.
Dopytywany o to, w jakiej teraz jesteśmy sytuacji w związku z epidemią, Pinkas odpowiedział, że dla niego najważniejszym parametrem jest "dostępność do świadczeń opieki zdrowotnej". - Mamy niewielką liczbę pacjentów hospitalizowanych, mamy grubo poniżej stu pacjentów na respiratorach, czyli mamy potencjał, żeby radzić sobie z wirusem - stwierdził.
Według czwartkowego raportu resortu zdrowia, 2 170 "łóżek COVID-19" w szpitalach jest zajętych. Wykorzystywanych do walki z COVID-19 jest 81 respiratorów.
Główny inspektor sanitarny przyznał w TVN24, że nie potrafi przewidywać w tej kwestii dalekiej przyszłości. - To bardzo istotne pytanie i zagadnienie, czy jesteśmy od przewidywania przyszłości. My jesteśmy od szybkiej reakcji, to jest najbardziej istotne - zwrócił uwagę.
- Ta pandemia jest szalenie dynamiczna, my się coraz więcej uczymy tego wirusa. Proszę pamiętać o tym, że nasza wiedza na temat wirusa w styczniu była kompletnie inna, niż jest w tej chwili. Znamy jego biologię coraz lepiej, ale nie znamy jej w pełni. Znamy epidemiologię, wiemy, jak wirus się rozszerza - wymieniał. - Coraz więcej wiemy i to jest fascynujące, że musimy działać niezwykle dynamicznie i skutecznie, zmieniając nasze decyzje i podejście. Trzeba to robić bardzo szybko - dodał.
GIS to instytucja, która "zaczęła być kluczowa"
Pinkas ocenił w "Tak jest", że "w tej chwili inspekcja sanitarna jest instytucją potrzebną". - Jest to instytucja, która zdecydowanie zaczęła być kluczowa, jesteśmy na pierwszej linii frontu. Są dwa miliony ludzi pod naszą opieką - zaznaczył. Przyznał przy tym, że instytucja nie jest doskonała. - Zdarzały się nam wpadki, nie można się było do nas dodzwonić. Ale dlaczego? Dlatego, że odbieraliśmy tyle telefonów - tłumaczył.
- W tej chwili, dzięki nowemu rozporządzeniu, będziemy coraz bardziej wydolni. To myśmy powinni dzwonić do obywateli, prowadząc dochodzenie epidemiologiczne, a nie obywatele powinni do nas dzwonić. To trzeba odwrócić, to się w tej chwili dzieje - powiedział. - Od tego jest coraz lepsza infolinia, która w następnym tygodniu będzie już naprawdę supersprawna, bo robimy to wspólnie z panem ministrem (zdrowia, Adamem) Niedzielskim. On ma duże doświadczenie z prowadzeniem linii NFZ-owskiej - przyznał, nawiązując do tego, że Niedzielski jeszcze do niedawna pełnił funkcję prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Minister zdrowia o strategii na jesień
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24