Tak jak podczas pierwszej fali większość hospitalizowanych to byli nasi seniorzy, tak teraz widzimy coraz więcej młodych ludzi w wieku 30, 40, 50 lat - powiedział w TVN24 profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Mówił ponadto, że za wiele zakażeń odpowiada obecnie brytyjska mutacja koronawirusa oraz że pojawił się nowy objaw COVID-19, który wcześniej nie występował.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 13 574 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 126 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Od początku epidemii w Polsce potwierdzono 1 794 914 zakażeń.
"Taka tendencja wydaje się związana z pojawieniem się nowych mutacji"
Profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej przyznał w TVN24 w niedzielę, że na oddziałach COVID-owych jest coraz więcej młodych pacjentów. - Obserwujemy, że jak w pierwszej fali większość hospitalizowanych to (byli) nasi seniorzy, to teraz widzimy coraz więcej młodych ludzi w wieku 30, 40, 50 lat, którzy zgłaszają się do nas już z ciężkimi objawami niewydolności oddechowej związanej z przebiegiem COVID-19 - powiedział.
Jego zdaniem "taka tendencja wydaje się związana z pojawieniem się nowych mutacji". - Już wiemy, że mutacja brytyjska w Polsce to ponad 40 procent nowych infekcji, a ona jest, też już to wiemy, bardziej zakaźna, powodująca szybsze wystąpienie dolegliwości w postaci niewydolności oddechowej niż to, co obserwowaliśmy w marcu czy kwietniu ubiegłego roku - dodał.
- Społeczeństwo jest już zmęczone tymi obostrzeniami, lockdownem miejscowym i ogólnym, stąd też bagatelizowanie pierwszych objawów i zgłaszanie się do nas, do lekarzy, już w sytuacji, kiedy ta niewydolność oddechowa jest znacznego stopnia, takiego, że utrudnia normalne funkcjonowanie - mówił gość TVN24.
- To jest za późno. Wystąpienie takich objawów nie tylko utrudnia nam lekarzom właściwie leczenie, ale także skutki, które powoduje ta choroba i przebieg później powikłań są zdecydowanie gorsze. Ci chorzy wymagają później co najmniej w 60 procentach różnych rehabilitacji powikłań pocovidowych, zwłaszcza tych związanych z układem oddechowym - wyjaśnił profesor.
"Jesteśmy mądrzejsi niż byliśmy w marcu czy kwietniu ubiegłego roku"
Prof. Andrzej Matyja zwrócił uwagę, że z dnia na dzień wzrasta liczba zajętych łóżek oraz osób, które wymagają wspomagania respiratorem. Dodał, że nadzieję, że nie nastąpi dzień, w którym system nie wytrzyma.
- Jesteśmy mądrzejsi niż byliśmy w marcu czy kwietniu ubiegłego roku, że jednak to zaplecze w postaci szpitali tymczasowych pozostaje, jest kwestia tylko uruchomienia. Nie trzeba już tracić czasu na przygotowanie do ich funkcjonowania, one czekają na ewentualnych pacjentów. Problemem może być wyłącznie kadra medyczna, której wiemy, że nam brakuje - mówił.
Poinformował też, że u pacjentów pojawia się nowy objaw koronawirusa, którym jest "ogromny ból gardła i trudności w połykaniu". - To taki objaw, który nie występował wcześniej, a w tej chwili u większości pacjentów występuje - powiedział Matyja.
Źródło: TVN24