Ja w te cyfry zwyczajnie nie wierzę. Te informacje są niewiarygodne. To są życzenia łóżkowe, a nie wolne łóżka, nie wolne respiratory - powiedział w TVN24 immunolog i ekspert w dziedzinie terapii zakażeń doktor Paweł Grzesiowski, odnosząc się do dziennych raportów Ministerstwa Zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 27 143 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. To najwyższy bilans dobowy od początku epidemii w Polsce. Resort przekazał także informację o śmierci 367 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. W stosunku do ostatniej doby o 10 spadła liczba zajętych respiratorów. Łącznie w Polsce zakażenie potwierdzono u 466 679 osób, z których 6842 zmarły.
"Ruchy, które są w tej chwili wykonywane są przedwczesne"
Immunolog i ekspert w dziedzinie terapii zakażeń doktor Paweł Grzesiowski w TVN24 powiedział, że "musimy mieć świadomość, że osoby, które zaraziły się tydzień temu czy 10 dni temu, w tej chwili są zaliczone do tej grupy pozytywnej". - Nie możemy oceniać skutków wdrożonych ograniczeń przed tygodniem w tej chwili. Musimy poczekać co najmniej dwa tygodnie - zaznaczył.
Jego zdaniem "te ruchy, które są w tej chwili wykonywane, są przedwczesne, mimo że istotnie rośnie nam liczba zachorowań". - Mówię o ruchach wczorajszych, które ograniczają działanie galerii handlowych czy innych podmiotów. To jest w tym momencie nie do końca uzasadnione merytorycznie. Nie ma dowodów na to, że galeria handlowa jest miejscem rozprzestrzeniania się masowych zakażeń - ocenił.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w środę nowe obostrzenia związane z epidemią COVID-19. Klasy 1-3 w szkołach podstawowych przejdą na nauczanie zdalne, zamknięte będą teatry, kina i muzea, limity osób przebywających w kościołach i sklepach zostaną zaostrzone - to część nowych obostrzeń. Zaczną one obowiązywać od soboty (w przypadku szkół od poniedziałku) i będą funkcjonować przynajmniej do 29 listopada.
Czytaj więcej: Nowe obostrzenia. Lista
"Jedyna wartość, która powinna stawiać nas do pionu"
Jak powiedział dr Grzesiowski, "żadna liczba, która będzie podawana jako łączna liczba zachorowań, nie robi na nim wrażenia". - Jedyną liczbą, jaką ja monitoruje, to jest liczba osób w szpitalach i ilość wolnych łóżek i respiratorów - mówił. - To jest jedyna wartość, która powinna stawiać nas do pionu. Nie przejmowanie się tym, że jest dwa lub trzy tysiące więcej osób zakażonych, bo jeśli one są bezobjawowe czy skąpo objawowe i są w izolacji domowej, nie potrzebują szpitala, to właściwie dla nas, dla systemu takie osoby nie stanowią zagrożenia - wyjaśnił.
Ministerstwo Zdrowia w swoim dziennym raporcie w czwartek podało, że 28 010 łóżek jest przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19 (+867 w stosunku do dnia poprzedniego), z czego 19 114 łóżek dla pacjentów z COVID-19 jest zajętych (+460). Z kolei 2144 respiratory są przeznaczone dla pacjentów z COVID-19 (+50), a z tego 1615 respiratorów jest wykorzystywanych (-10).
"To są życzenia łóżkowe, a nie wolne łóżka, nie wolne respiratory"
Grzesiowski ocenił, że "tu jest największy dramat". - Dlatego, że ja w te cyfry zwyczajnie nie wierzę. To są dane papierowe. Mówię o tym już od wielu dni, że te informacje są niewiarygodne. To są życzenia łóżkowe, a nie wolne łóżka, nie wolne respiratory. Podawana jest jedna cyfra dla całego kraju, a wiemy, że w tej chwili koncentracja epidemii dotyczy sześciu województw: Śląsk, Mazowsze, Małopolska, Wielkopolska, Łódzkie i Pomorskie. To są te województwa, gdzie w tej chwili jest największa koncentracja przypadków i tam nie ma tych wolnych łóżek - powiedział.
- Jak się tworzy ta hipotetyczna liczba łóżek? Wojewodowie wydają polecenia szpitalom, aby przygotowały odpowiednią ilość łóżek covidowych w ramach tych łóżek, które już dzisiaj posiadają. Widzimy to w ten sposób, że wojewoda wydaje polecenia, następnego dnia ta cyfra ląduje w raporcie ministra. Proszę mi wierzyć, że te raporty są niewiarygodne w stu procentach, dlatego że jeżeli szpital otrzymał polecenie stworzenia łóżek covidowych, to potrzebuje na to minimum tydzień, żeby te łóżka uruchomić - wyjaśniał Grzesiowski.
"Czy ten respirator jest liczony? Tak"
Dodał również, że "słyszymy o tym, że jest tak dużo respiratorów". - Warszawa otrzymała co prawda respiratory z rezerw państwowych, ale produkcji czeskiej, do której jest dwóch serwisantów na cały kraj. Dostaliśmy informację, że do tego respiratora, który otrzymaliśmy, przyjedzie serwisant w ciągu najbliższych dwóch tygodni - mówił.
- Czy ten respirator jest liczony właśnie w tych respiratorach? Tak. I tak wygląda ta statystyka, która ma nie wiem kogo uspokoić i jak uspokoić, jeżeli te dane są całkowicie nieoparte rzeczywistej liczbie wolnych miejsc w szpitalach i miejsc respiratorowych dla pacjentów - powiedział.
"Życzenia czy polecenia wojewodów są przekładane na raporty o wolnych łóżkach"
- Mamy szpital w Warszawie na ulicy Stępińskiej, który został całkowicie przestawiony na COVID-19, gdzie raportuje się 200, czy ileś łóżek covidowych, z których tak naprawdę można przyjąć jedną dziesiątą tych pacjentów, bo szpital jest w tej chwili w przebudowie - wyliczał.
Według dr Grzesiowskiego "mówimy tu o bardzo niepokojącym zjawisku, które jest zresztą nie od dzisiaj, gdzie życzenia czy polecenia wojewodów są przekładane na raporty o wolnych łóżkach".
- Warto by było wprowadzić taką modyfikację w tych raportach, ile z tych łóżek polecono zorganizować, a ile z tych łóżek jest autentycznie gotowych do przyjęcia pacjentów. Wczoraj na Mazowszu nie było w pewnym momencie ani jednego wolnego respiratora. Chociaż według statystyk na Mazowszu jest chyba o ile pamiętam kilkadziesiąt respiratorów wolnych. To gdzie są te respiratory pytam? One czekają na serwisantów, one stoją w magazynach, natomiast to nie są wolne łóżka respiratorowe - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24