Od początku pandemii już ponad 2,5 miliona Polaków chorowało na COVID-19. Naukowcy wskazują, że wirus może mieć znacznie większy wpływ na nasze zdrowie, niż się spodziewano. Pojawia się coraz więcej sygnałów o nowych, długotrwałych objawach, jakie zgłaszają pacjenci, którzy wcześniej uznani zostali za wyleczonych. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Koniec choroby COVID-19 nie oznacza wcale końca problemów ze zdrowiem. Objawy mogą utrzymywać się nawet przez osiem miesięcy po zakażeniu - tak wynika z badań, które właśnie opublikowano w czasopiśmie Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego.
- Wiemy już o ponad 50 różnych objawach, które mogą się u pacjentów utrzymywać – mówi prof. Jan Szczegielniak, konsultant krajowy w dziedzinie fizjoterapii ze szpitala MSWiA w Głuchołazach. - Wiedzieliśmy, że te objawy utrzymują się powyżej dwunastu tygodni, a teraz widzimy, że mogą być znacznie dłużej – dodaje.
Badacze wzięli pod lupę grupę stosunkowo młodych ozdrowieńców. Wszyscy łagodnie przeszli chorobę. Okazało się, że po ponad dwóch miesiącach po chorobie ponad jedna czwarta badanych boryka się z co najmniej jednym z objawów w umiarkowanej lub ciężkiej formie. W przypadku 11 procent ozdrowieńców ten czas wynosił aż osiem miesięcy.
"Wspinałem się na schody jak na jakiś Mount Everest"
Objawy, z którymi się zmagali, to przede wszystkim utrata smaku i węchu, chroniczne zmęczenie i problemy z oddychaniem. - To nie jest choroba, która pojawia się i znika. Jest z nami przez wiele miesięcy, a może nawet zostanie z nami na lata – mówi Tomasz Karauda, lekarz z oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
O tym, co potrafi zostawić po sobie choroba COVID-19, najlepiej wiedzą pacjenci ośrodków rehabilitacyjnych, w których małymi krokami wraca się do sprawności. To długi i żmudny proces. - Dwa miesiące w domu byłam bardzo osłabiona. Przejechać samochodem 20 kilometrów to było jakieś mistrzostwo świata – przyznaje Marzena Wiśniewska. - Zszedłem ze schodów, ale już z powrotem nie potrafiłem na nie wejść. Wspinałem się na nie jak na jakiś Mount Everest – dodaje Paweł Mięsiak.
Ozdrowieńców jest w Polsce już ponad dwa miliony. Wielu z nich już zgłosiło się albo dopiero się zgłosi do lekarzy i specjalnych placówek rehabilitacyjnych. - Widzimy ich w poradniach chorób płuc, u lekarzy POZ. Mówią: "Myśmy przeszli covid, byliśmy w szpitalu". Ale czasami część z tych osób nie była w szpitalu, a mówią mi: "Panie doktorze, ja się ciągle męczę, źle się czuję, nie mogę się skoncentrować" – podkreśla Tomasz Karauda.
"Nigdy nie wiesz, jak przejdziesz swoją chorobę"
Inne badania - opublikowane w brytyjskim czasopiśmie medycznym "Lancet" - mówią o powikłaniach neurologicznych lub zaburzeniach psychicznych aż u jednej trzeciej badanych. Pojawiały się one w ciągu pół roku od przebycia choroby. - Objawy dotyczące problemów z pamięcią, z zaburzeniami koncentracji, z lękiem i depresją utrzymują się i będą często wymagały specjalistycznej opieki – przyznaje prof. Jan Szczegielniak.
Ośrodków z taką kompleksową opieką, zgodnie z zapowiedzią Ministerstwa Zdrowia, ma szybko przybywać. Chętnych raczej nie zabraknie. - Otrzymujemy już informacje o skierowaniach i deklaracje, że pacjenci przyjadą. Pobyt będzie trwał od dwóch do sześciu tygodni – informuje dyrektor Szpitala Rehabilitacyjno-Uzdrowiskowego w Supraślu Zbigniew Kasprowicz.
Lekarze apelują, żeby po chorobie - bez względu na jej przebieg - bacznie obserwować swój organizm. COVID-19 to nieobliczalna choroba, której lekarze ciągle się uczą. - Nigdy nie wiesz, jak przejdziesz swoją chorobę – podkreśla Tomasz Karauda. Dlatego warto zrobić wszystko, żeby swojego organizmu nie wystawiać na taką próbę. Mamy do tego narzędzia - dystans, dezynfekcję, maseczki i szczepionkę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice