Jeżeli ten wzrostowy w infekcjach trend się utrzyma, byłbym sceptykiem co do powrotu do szkół od pierwszego września - mówił w "Faktach po Faktach" profesor Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych w szpitalu MSWiA w Warszawie. Przypomniał też o odpowiedzialności społecznej i o tym, że maseczka nie jest gadżetem, ma być skuteczna.
Od kilku dni liczba zakażonych osób w Polsce gwałtownie wzrasta. Resort zdrowia poinformował w niedzielnym komunikacie o 548 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. Dobowy bilans jest niższy niż w sobotę, kiedy informowało o 658 zakażeniach. Tego dnia odnotowywano najwyższą dzienną liczbę potwierdzonych zakażeń w Polsce od początku pandemii. W piątek zaś MZ podało informację o 657 przypadkach, a dzień wcześniej - o 615. W ciągu czterech dni - czwartek, piątek, sobota i niedziela - resort poinformował łącznie o 2478 infekcjach.
Do tych niepokojących statystyk w "Faktach po Faktach" odniósł się profesor Andrzej Fal, internista, alergolog i specjalista w zakresie zdrowia publicznego.
Monitorowanie ciężkich przypadków
Jego zdaniem opieranie się jedynie na statystykach dotyczących liczby zachorowań konkretnego dnia, nie jest miarodajne, ponieważ liczby wiążą się z tym, ile testów danego dnia wykonano. – Jeżeli wykonujemy ich zdecydowanie więcej, to statystycznie rzecz biorąc szansa na większą liczbę rozpoznań będzie większa – powiedział.
Po drugie, w jego opinii testy nie są przeprowadzane jednolicie, a jeżeli będziemy wykonywać je w tak zwanym "ognisku choroby", to naturalne jest, że liczby będą większe. Według Fala powinniśmy obserwować liczbę ciężkich zakażeń. – Spójrzmy na pacjentów, którzy w tej chwili przebywają na OIOM-ach w Polsce z powodu infekcji. Monitorowanie tej liczby pokazuje nam, ile ciężkich przypadków ma teraz miejsce – wskazał.
Maseczka ma być skuteczna
Andrzej Fal stwierdził również, że na początku lipca dochodziliśmy już do momentu "pewnego wygaszania epidemii".
- Niestety stało się od tego czasu kilka nie najlepszych rzeczy, które ten proces zahamowały. Po pierwsze dosyć chaotycznie luzowaliśmy pewne obostrzenia, które wcześniej całkiem słusznie były wprowadzane. Po drugie my sami jako społeczeństwo wzięliśmy odpowiedzialność do siebie. I niestety ta odpowiedzialność pokazywana na filmach z Morskiego Oka czy plaż w Łebie czy Sopocie czy z różnych parków atrakcji dziecięcych nie wygląda różowo – komentował.
- Jeśli boje się czegoś w najbliższych dniach, to naszego nieodpowiedzialnego zachowania. Patrząc na to wszystko, chciałbym zachęcić nas, dojrzewające społeczeństwo, do pewnej odpowiedzialności. Zrozummy, że nienoszenie maseczki to nie jest coś, co bije w nas, to coś to uderza w innych. My w ten sposób wykazujemy brak zrozumienia społecznego i brak kultury i poszanowania – dodał.
I przypomniał, że maseczka nie jest gadżetem, a ma być skuteczna.
Wesela, przedszkola, szkoły
Według profesora Fala, w Polsce za szybko powrócono do organizowania imprez masowych, gdzie nie respektowany jest dystans społeczny. Za przykład podał wesela. - Uważam, że ten krok nie był zasadny, oby nam to przeszło na sucho, ale niezależnie, jak uda nam się z tym żyć dalej, to wydaje mi się, że to był krok zbyt wczesny – skomentował.
Za złą decyzję uznał też otwarcie przedszkoli, gdzie wychowawcy mogą mieć trudność, żeby przekonać dzieci do zachowania dystansu. – Dogadanie się z trzylatkiem mogło pociągać za sobą uzasadnione trudności – stwierdził.
Gość TVN24 został zapytany również o otwarcie 1. września szkół. – Jeżeli ten wzrostowy w infekcjach trend się utrzyma, byłbym sceptykiem co do powrotu do szkół od pierwszego września – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24