Trudno zapewnić opiekę pacjentom na dobrym poziomie, biorąc pod uwagę obciążenie psychiczne i pracę w kombinezonach - tak o problemie braków kadrowych personelu medycznego mówił w TVN24 Paweł Witt, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarek Anestezjologicznych i Intensywnej Opieki. O organizacji pracy personelu w czasie epidemii mówił także Szczepan Cofta, dyrektor poznańskiego szpitala tymczasowego.
Szpitale w Polsce zmagają się z problemem braków kadrowych, których nie można tak łatwo uzupełnić jak infrastruktury łóżkowej czy respiratorowej. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy i diagności są przeciążeni, pracując od roku ponad siły.
O brakach personelu medycznego mówił na antenie TVN24 Paweł Witt, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarek Anestezjologicznych i Intensywnej Opieki.
Ocenił, że pielęgniarek - nie tylko anestezjologicznych - "bardzo brakuje". - To jest ten czynnik, z którym nie udało się nam poradzić, bo niestety personelu nie da się w żaden sposób sklonować. O ile dysponujemy już w większości placówek środkami ochrony indywidualnej i nie ma takich braków jak rok temu, to z personelem robi się coraz bardziej krucho - przyznał.
- Pielęgniarka anestezjologiczna znajdzie pracę wszędzie, stawki są wysokie. Mimo zachęcających ogłoszeń, cały czas jest tego sporo - zwrócił uwagę. Witt dodał, że sam odbiera telefony z zapytaniami, czy nie ma do polecenia takiej osoby do pracy.
Zawód pielęgniarki "był traktowany jako pomocniczy"
Pytany o konsekwencje takich braków kadrowych, zwrócił uwagę, że "przez lata nie było zachęty do studiowania pielęgniarstwa". - Ten zawód był traktowany jako pomocniczy i nagle koronawirus musiał nam pokazać, że pielęgniarki są najważniejszym ogniwem w systemie. To głośno trzeba powiedzieć - oświadczył.
Mówiąc o pielęgniarstwie anestezjologicznym i intensywnej opieki ocenił, że jest to "jedna z najtrudniejszym specjalności pielęgniarskich". - Jest bardzo rozległa, bo obejmuje znieczulenia wszystkich pacjentów ora opiekę nad pacjentami, którzy znajdują się w stanie ciągłego zagrożenia życia - opisywał.
- Z całej puli pielęgniarskiej nie jest to profesja, która cieszy się największą popularnością, bo dopiero covid pokazał, że te stawki można różnicować w zależności od miejsca pracy - mówił.
Pytany, jaki wpływ mają braki kadrowe na opiekę nad pacjentami, Witt odpowiedział, że jego zdaniem "ta opieka nie jest do końca dobrze sprawowana". - Osoby są przemęczone. Na początku była zachęta finansowa - przypomniał.
- My już przed pandemią wiedzieliśmy, że pielęgniarka w Polsce to osoba, która posiada dwa miejsca pracy, a rekordziści nawet cztery, pięć. Biorąc pod uwagę obciążenie psychiczne plus pracę w kombinezonach, to tak naprawdę trudno zapewnić opiekę pacjentom na dobrym poziomie, jeżeli personelu brakuje, człowiek jest najzwyczajniej zmęczony - podsumował.
O wąskim gardle w szpitalach mówił w TVN24 także Szczepan Cofta, pulmonolog, prezes Unii Szpitali Klinicznych i dyrektor szpitala tymczasowego na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. - O wiele łatwiejszą rzeczą jest uruchamianie oddziałów w szpitalu, który już funkcjonuje. Tutaj jest kwestia modyfikacji, wydzielenia sposobu działania w szpitalach - zauważył. Przyznał, że mimo to "borykamy się z brakami kadry medycznej".
- Tworzenie personelu w szpitalu tymczasowym wymaga oparcia się na osobach, które są zapalone do tego, mają misję - stwierdził. Powiedział, że z oddziału jego kliniki "powyżej połowy lekarzy zgłosiła się do pracy w szpitalu tymczasowym". Ocenił przy tym, że "na wagę złota" są tutaj pulmonolodzy i interniści. - Pulmonologia związana jest z możliwością stosowania nowoczesnych technik, tlenoterapii wysokoprzepływowej - wymieniał.
CZYTAJ WIĘCEJ: "W pierwszej fali brakowało sprzętu, w drugiej – łóżek, w trzeciej fali niestety nie ma ludzi do pracy"
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock