Już u ponad tysiąca osób w Polsce wykryto koronawirusa – w środę przybyło 150 nowych zakażeń. Zmagania organizmu z zakażeniem, w określonych przypadkach może wspierać Arechin. Lek zniknął więc z aptek, a jest stosowany przy innych przewlekłych chorobach. Producenci zapewniają, że ma być dostępny w ciągu kilku dni. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Jeszcze dwa tygodnie temu Arechin można było dostać bez problemu. Teraz nie ma go prawie nigdzie. Ministerstwo Zdrowia przekierowało do szpitali zakaźnych sześć i pół tysiąca opakowań Arechinu. Decyzja zapadła po tym, jak lek oficjalnie został uznany jako wspomagający leczenie zakażenia koronawirusam.
- Ten lek został rozpowszechniony przez doświadczenie chińskich lekarzy, którzy włączyli go z uwagi na korzystne działanie przeciw koronawirusom, które wcześniej występowały – mówi Bartosz Fiałek reumatolog i przewodniczący regionu kujawsko-pomorskiego OZZL.
O ile to dobra wiadomość dla pacjentów z koronawirusem, o tyle zła dla przewlekle chorych, którzy Arechinu potrzebują na co dzień. To lek głównie na malarię, ale od lat pomaga też leczyć inne schorzenia, między innymi reumatoidalne zapalenie stawów, zespół Sjögrena czy toczeń rumieniowaty układowy.
"Pacjenci uwierzyli, że jest to lek na koronawiriusa"
Lekarze mówią, że nie ma też leku, który mógłby zastąpić Arechin. Dlatego jego brak w aptekach to poważny problem. - Musimy mieć świadomość, że dłuższe nieprzyjmowanie tego leku może skutkować zaostrzeniem tej choroby podstawowej – zwraca uwagę Bartosz Fiałek.
- I tutaj jest kłopot, bo nie możemy leczyć tylko koronawirusa, powinniśmy leczyć wszystkie choroby – dodaje. To apel także do tych, którzy słysząc, że lek pomaga w leczeniu koronawirusa, wykupili go w aptekach. Lek co istotne - jest na receptę.
Rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej Tomasz Leleno mówi, że "pacjenci uwierzyli, że jest to lek na koronawiriusa". - Ten lek nie leczy samego koronawirusa. On leczy przebieg choroby. Nie należy zażywać go profilaktycznie. Musi być stosowany pod nadzorem lekarza – podkreśla.
- Ten lek stosujemy tylko w zapaleniu płuc wywołanym koronawirusem, a nie w przypadku potwierdzenia koronawirusa z łagodnym przebiegiem – informuje Bartosz Fiałek.
Ministerstwo zapewnia, że lek wróci do aptek. - On zostanie skierowany do aptek i na PESEL będzie wydawany tym osobom, które już korzystały z tego leku – mówi rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Producent leku przekonuje, że pracuje na trzy zmiany, żeby jak najszybciej wyprodukować jego kolejne partie. Informuje, że lek zostanie udostępniony najpóźniej od przyszłego tygodnia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24