Zwracam się jak były premier do obecnego premiera i proszę o rzetelne warunki rzetelnej debaty - powiedziała w czwartek w Sejmie Ewa Kopacz. Dzień wcześniej szefowa rządu Beata Szydło i jej ministrowie przedstawili swoją ocenę rządów koalicji PO-PSL.
Kopacz w rozmowie z dziennikarzami tłumaczyła, że większość sejmowa nie umożliwiła wczoraj Platformie Obywatelskiej odpowiedzi na stawiane jej zarzuty.
- Przypomnę, to było 10 godzin (dla rządu - red.) i 35 minut dla opozycji, dla największego klubu opozycyjnego. To nie pozwalało merytorycznie odnosić się do tego, co przez 10 godzin próbował narzucić opinii publicznej PiS - mówiła była premier.
Dodała, że w związku z tym będzie oczekiwała na przeprowadzenie debaty "jeden na jeden" z Beatą Szydło. Chce też, by z obecnymi ministrami mogli w debacie zmierzyć się członkowie jej rządu.
- Zwracam się jak były premier do obecnego premiera i proszę o rzetelne warunki rzetelnej debaty. Moi ministrowie są gotowi - podkreśliła Kopacz. Jeśli Szydło odmówi debaty, zdaniem byłej przewodniczącej PO będzie to oznaczało tylko jedno. - Że stchórzyli i tak naprawdę nie mają nic do zaoferowania Polakom, że to wszystko jest wyłącznie gierką - mówiła była szefowa rządu.
Stenogramy nie rozwiążą problemu?
Podkreśliła też, że dużą trudnością jest brak pisemnej formy przedstawionego w środę raportu. Jej zdaniem tego kłopotu nie rozwiązuje to, że z wystąpień ministrów PiS powstały sejmowe stenogramy.
- Zawsze można wytłumaczyć swoje wystąpienie z mównicy, że chciało się powiedzieć coś innego albo co innego miało się na myśli - wyjaśniała Kopacz. - Natomiast mam wrażenie, że coś, co jest na piśmie, jest bardzo twardym dokumentem na to, co się mówi. Tam już nie ma wodolejstwa, tylko są konkrety - dodała.
Klub PSL zapowiedział już, że zwróci się do szefowej KPRM Beaty Kempy o udostępnienie w trybie pilnym dokumentów, na podstawie których został opracowany tzw. audyt z 8 lat rządów koalicji PO-PSL
- Oczekujemy na niezwłoczne przedstawienie tych dokumentów - powiedział w Sejmie poseł PSL, Piotr Zgorzelski, powołując się przy tym na art. 61 konstytucji.
Mówi on m.in. o tym, że obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Ponadto ma prawo do uzyskiwania informacji obejmujących dostęp do dokumentów.
Zgorzelski zapowiedział, że jeśli dokumenty te nie zostaną przedstawione, to ludowcy "wystąpią na drogę sądową do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego".
- Urzędnicy państwowi muszą brać odpowiedzialność za swoje słowa - podkreślił polityk PSL.
Rzecznik rządu: nie czas na debaty
Również rzecznik rządu Rafał Bochenek, odnosząc się do słów Ewy Kopacz, stwierdził, że "debaty to domena kampanii wyborczych".
- Nie czas, żeby debatować. Wiemy, jak wyglądały debaty pani Kopacz, jak wypadała, jak się dla niej kończyły. W związku z tym nie chcielibyśmy wracać do klimatu kampanii. Rząd bardzo ciężko pracuje i realizuje obietnice, które złożył właśnie w kampanii wyborczej. Teraz skupiamy się na pracy - powiedział rzecznik rządu dziennikarzom w Sejmie.
Rządowy raport o stanie państwa
W środę rząd Beaty Szydło przedstawił "Raport o stanie spraw publicznych i instytucji państwowych na dzień zakończenia rządów koalicji PO-PSL (2007-2015)". Wszystkie sejmowe wystąpienia członków rządu trwały w sumie 10 godzin.
Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa mówiła w czwartek w radiowej Jedynce, że "wszystkie te elementy, o których mówiliśmy, są oparte na dokumentach każdego z ministerstw, przede wszystkim na raportach otwarcia, na sprawozdaniach, na wynikach kontroli wewnętrznych, audytów wewnętrznych".
Dodała, że formę pisemną raportu będą stanowiły stenogramy z posiedzenia Sejmu.
Autor: ts,mw//tka / Źródło: TVN24, PAP