Ponowna rosyjska napaść na Ukrainę może nastąpić w każdej chwili, także podczas trwających igrzysk olimpijskich - ostrzegają USA. O możliwych wariantach rozwoju sytuacji mówił w TVN24 Piotr Buras z Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych. Jak ocenił, "widać niewiele możliwości, żeby w tej sytuacji mogła nastąpić jakaś oferta Zachodu, która mogłaby zadowolić Putina". - W tym sensie piłka jest po stronie Rosji - dodał.
W piątek sekretarz stanu USA Antony Blinken - po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych tzw. Quadu, czyli USA, Japonii, Australii i Indii - powiedział, że ponowna rosyjska napaść na Ukrainę może zdarzyć się w każdym momencie, mimo trwania igrzysk olimpijskich w Pekinie. Z kolei Kreml ostrzeżenia dobiegające z Białego Domu określa mianem "histerii".
Czytaj również: Rosja-Ukraina. Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu
Piotr Buras: piłka jest po stronie Rosji
O możliwych zabiegach dyplomatycznych, które mogą zapobiec inwazji Rosji na Ukrainę, mówił w TVN24 Piotr Buras z Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych. Wskazywał na zapowiedzianą na wtorek wizytę w Moskwie kanclerza Niemiec Olafa Scholza oraz telefoniczną rozmowę pomiędzy Władimirem Putinem a Joe Bidenem, do której ma dojść w sobotę wieczorem czasu polskiego.
- Dyplomatyczna próba rozwiązania tego konfliktu trwa, ale mam wrażenie, że właściwie wszystkie karty są już na stole - ocenił.
Według gościa TVN24 "widać niewiele możliwości, żeby w tej sytuacji mogła nastąpić jakaś oferta Zachodu, która mogłaby zadowolić Putina". - W tym sensie piłka jest po stronie Rosji. To znaczy Putin musi dzisiaj podjąć decyzję, czego tak naprawdę chce i jaką jest gotów zapłacić za to cenę - dodał.
Piotr Buras zwracał uwagę, że "wczorajsze komunikaty ze strony amerykańskiej były o tyle interesujące, że wydaje się, że zawierały jednak dwa elementy". - Jeden to taki, że rzeczywiście wywiad amerykański musiał pozyskać informacje, które świadczyły o tym, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta i Putin zwiększa swoją gotowość do podjęcia działań wojennych. Z drugiej strony fakt, że te informacje zostały w ten sposób wyłożone, świadczy o tym, że to jest też element wojny informacyjnej - stwierdził.
Jak dodał, "tego nie należy przeceniać".
Zobacz również: Możliwe scenariusze. Doradca Joe Bidena o czasie, miejscu i sposobie pierwszej ofensywy
Pułkownik Matysiak: wszystko jest na miejscu, wystarczy tylko wydać komendę
Z kolei ekspert Fundacji Stratpoints płk Maciej Matysiak w programie "Dzień po dniu" w TVN24 ocenił, że Kreml w ostatnim czasie stosuje typową retorykę. – Nie widzimy na granicy sojuszu bardzo licznych oddziałów bojowych NATO, które mogłyby Rosji zagrażać – zwrócił uwagę.
- Natomiast z drugiej strony widzimy dość spore siły rosyjskie i białoruskie rozlokowane wzdłuż granicy Białorusi i Ukrainy, a także Rosji i Ukrainy, które jednoznacznie pokazują determinację, gotowość i możliwość podjęcia działania militarnego – ocenił.
Jak mówił płk Maciej Matysiak, "z punktu widzenia militarnego Rosjanie, wydaje się, mają już wszystko, co chcieli zgromadzić". - Siły bojowe są na miejscu, logistyka zapewniona, nie ma potrzeby i nie widać innych ruchów i wystarczy wydać tylko komendę do ruszenia naprzód – stwierdził ekspert Fundacji Stratpoints.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru