- Trudno będzie odebrać PiS-owi zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, ale nigdy bym nie powiedział, że coś jest rozstrzygnięte. Demokracja ma to do siebie, że potrafi płatać różne figle, ale też potrafi wyzwalać w ludziach wysoki poziom współodpowiedzialności - powiedział w wywiadzie "Faktów" TVN prezydent Bronisław Komorowski.
Ustępujący prezydent udzielił "Faktom" ostatniego wywiadu. Odniósł się m.in. do jesiennych wyborów parlamentarnych i szans PO. Przyznał, że trudno będzie odebrać PiS-owi zwycięstwo, na które wskazują sondaże. - Według mnie bardzo wiele zależy od zachowań wyborców, jak i zachowań uczestników pewnej batalii politycznej - powiedział. Komorowski podkreślił, że "patrzy z ogromnym szacunkiem na działania Ewy Kopacz, która w bardzo trudnej sytuacji przejęła odpowiedzialność za państwo". - Patrzę na nią z nadzieją, że Polacy widzą w niej determinację i odwagę w podejmowaniu decyzji. Jest osobą wiarygodną w wielu swoich zachowaniach - przyznał prezydent. Jak zaznaczył, nigdy nie można powiedzieć, że coś jest rozstrzygnięte. - Demokracja ma to do siebie, że potrafi płatać różne figle, ale też potrafi wyzwalać w ludziach wysoki poziom współodpowiedzialności - stwierdził.
"Byłoby dobrze, gdyby prezydent Polski starał się podziały zasypywać"
Prezydent skomentował zapowiedź Andrzeja Dudy, że chce wyeliminować podziały w Polsce. Komorowski podkreślił, że Duda musi potwierdzić swoje słowa czynami. - Dla mnie sprawdzaniem będzie jego własne zachowanie, czy będzie zabiegał o to, aby być prezydentem nie tylko prawicy, własnego ugrupowania politycznego. Czy znajdzie to odbicie w kształcie Kancelarii Prezydenta, czy będą tam ludzie z innych środowisk, czy tylko i wyłącznie z PiS - mówił.
Zdaniem Komorowskiego jest za wcześnie, żeby cokolwiek oceniać, ale byłoby dobrze, gdyby prezydent Polski starał się podziały zasypywać. - Nie da się tego zrobić tylko i wyłącznie słowami - zaznaczył. Dodał, że sprawdzianem będzie również to, czy będą kontynuowane posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, które za jego kadencji odbywały się z udziałem opozycji. - Według mnie prezydent powinien starać się niektóre kwestie rozwiązywać w komunikacji ze wszystkimi ważnymi siłami politycznymi w kraju - powiedział Komorowski.
"Należy składać obietnice ostrożnie"
Prezydent odniósł się również do zapowiedzi Andrzeja Dudy, że ustąpi z urzędu, jeśli w pierwszym roku prezydentury nie złoży dwóch zasadniczych dla niego projektów, które dotyczą obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od podatku.
Komorowski powiedział, że nie chce być recenzentem prezydenta, który dopiero obejmie urząd, ale cofnięcie wieku emerytalnego do rozwiązania sprzed reformy jest niemożliwe ze względów ekonomicznych. - Zawsze uważałem i uważam, że nie należy obiecywać czegoś, co nie ma najmniejszej szansy na zrealizowanie - dodał.
- Ja nigdy nie złożyłem obietnic, których nie dotrzymałem. Wszystkie moje obietnice zostały zrealizowane - podkreślił i dodał, że należy składać obietnice ostrożnie.
Prezydent skomentował również zapowiedź Dudy dotyczącą debaty nad nową konstytucją. Zdaniem Komorowskiego to ambitne zadanie, które będzie do wykonania wtedy, jeżeli wyjaśni się skład przyszłego parlamentu. - Jeśli do władzy dojdzie PiS, to prezesa partii trzeba będzie pytać, w którą stronę będzie chciał zmieniać konstytucję - zaznaczył.
Podkreślił, że obecna konstytucja sprawdziła się w trudnych momentach. - Ma słabości, ale żeby konstytucja mogła być fundamentem życia państwowego i społecznego powinna być elementem uzgodnienia wewnętrznego, a nie dyktatu - dodał. Prezydent podkreślił, iż walorem obowiązującej konstytucji jest właśnie to, że została przyjęta przez zróżnicowany skład parlamentu. Przyznał, że "nie bałby się zmian w obowiązującej konstytucji, ale zmiana na inną, dyktowaną potencjalnie przez jedno środowisko zawsze będzie wywoływała obawy".
"Upolitycznienie Kościoła, ureligijnienie polityki"
Komorowski został zapytany, dlaczego kończy kadencję nazywany "wrogiem Kościoła". Przewodniczący Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski abp Andrzej Dzięga napisał w oświadczeniu, że kto z katolików świadomie i dobrowolnie podpisuje się lub głosuje za dopuszczalnością metody in vitro, tym samym podważa communio, czyli swoją pełną wspólnotę z Kościołem katolickim.
Komorowski zaznaczył, że to wypowiedź jednej, konkretnej osoby. Jak powiedział, zawsze był związany ze środkiem sceny politycznej i ma przekonanie o przyjaznym rozdziale państwa od Kościoła. - Jeśli atakuje mnie skrajna prawica i nie jestem akceptowany przez skrajną lewicę to znaczy, że idę środkiem polskiej drogi. Tak jak zawsze od 1989 roku - dodał. Przyznał, że obawia się tendencji do budowania średniowiecznych rozwiązań polegających na tym, że się miesza różne porządki i zaczyna się ścigać za inne poglądy. Jak podkreślił, nigdzie w Europie nie zaistniała taka sytuacja w przypadku in vitro. - Wszystkie Episkopaty inaczej się zachowywały - zaznaczył. Jego zdaniem to "problem dwóch niedobrych zjawisk, które stoją na kontrze do zasady rozdziału państwa od Kościoła". - Jest tendencja do upolityczniania Kościoła i ureligijnienia polityki. To niedobra i niebezpieczna tendencja - ocenił Komorowski.
"Nie wybieram się na emeryturę polityczną"
Jak powiedział Komorowski, na koniec swojej pięcioletniej prezydentury towarzyszy mu uczucie smutku, ale nie ukrywa, że "czasami z przyjemnością myśli o następnych dniach, kiedy będzie już bez takiego ciężaru odpowiedzialności". - Będę trochę bardziej obserwatorem. Nie ukrywam, że wypoczywającym - wskazał prezydent.
Zaznaczył, że nie wybiera się na emeryturę polityczną. - Tworzę instytut, tak jak w Polsce się przyjęło, który ma m.in. dawać mi szansę na dobre przygotowanie do rozsądnego komentowania tego, co się dzieje na scenie politycznej oraz wrzucania projektów politycznych, które mogłyby się Polsce przydać - powiedział Komorowski. Dodał, że instytut będzie działał w wymiarze międzynarodowym.
Pytany, czy "ścisnęło go za gardło", kiedy pożegnał się z siłami zbrojnymi, Komorowski odpowiedział, że nigdy nie ukrywał, iż ma nie tylko słabość, ale i skłonność do wojska. - Zarówno ze względu na tradycję rodzinną, jak i fakt, że przez 26 lat w jakiejś mierze funkcjonowałem w tym samym obszarze - wskazał. Dodał, że pewnie emocje zostaną, ale wszystko, co jest związane z położeniem geostrategicznym Polski powinno owocować szczególnym zainteresowaniem obronnością i wojskiem, które zawsze wykazywał. - Patrzyłem ze wzruszeniem na szwadron, do którego powstania przyłożyłem w istotny sposób rękę, jako wspomnienie czasów, kiedy trzeba było przywracać Wojsku Polskiemu bogactwo jego tradycji narodowych - powiedział ustępujący prezydent.
Dodał, że myślał również o procesie unowocześniania sił zbrojnych, budowania armii jako elementu wiarygodności państwa polskiego.
- Myślałem z satysfakcją, ale także i z troską, czy to wszystko będzie kontynuowane - przyznał Komorowski.
Autor: js/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24