- Widzowie mogą się nawet na nas obrazić, że o tym rozmawiamy - odpowiedział dziś Mariusz Kamiński (PiS) na pytanie reporterki TVN24, która dociekała, co i komu miał do przekazania prezes Jarosław Kaczyński, wchodząc wczoraj z komórką na salę obrad w trakcie expose Donalda Tuska i przez chwilę kontynuując rozmowę.
W piątek ok. godz. 12:09, gdy premier Donald Tusk zaczął swoje expose po mniej więcej minucie na salę obrad wszedł Jarosław Kaczyński. Prezes PiS, trzymając w ręku swój telefon, zasiadł z nim na swoim miejscu w ławach PiS, naprzeciwko mównicy i stojącego na niej lidera PO. Kaczyński przez chwilę jeszcze kontynuował rozmowę.
"To nic wielkiego"
Mariusz Kamiński stwierdził jednak, że "to nic wielkiego" i zaprzeczył, by prezes PiS zrobił to celowo.
- Tak się czasami zdarza. A poza tym, czy naprawdę pani uważa, że widzów aż tak interesuje, z kim rozmawia pan prezes Kaczyński - pytał reporterkę TVN24 poseł PiS, stwierdzając równocześnie, że "z punktu widzenia państwa i expose" to wydarzenie "było mało istotne i świat się z tego powodu nie zawali".
O młodych ani słowa
Oceniając samo wystąpienie Donalda Tuska Kamiński stwierdził, że nie było w nim ani słowa o młodych ludziach, ani o bezrobociu, a podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat jest kolejnym ciosem wymierzonym w najmłodszą generację, która "i tak trafia na bruk".
Poseł zaznaczył jednak, że PiS poprze projekt PO dotyczący odebrania becikowego najzamożniejszym Polakom.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP