Sejmowa komisja edukacji zajęła się dwoma projektami ustaw wpływającymi między innymi na działanie organizacji pozarządowych w szkołach. Autorem jednego z nich jest prezydent Andrzej Duda, drugiego oficjalnie posłowie PiS, ale nowelizacja do złudzenia przypomina przepisy wcześniej forsowane przez ministra edukacji Przemysława Czarnka. Na komisji stawili się licznie przedstawiciele organizacji pozarządowych, oburzeni procedowaniem projektów bez konsultacji społecznych.
Gdy we wtorek o godzinie 18 posłowie rozpoczęli posiedzenie komisji edukacji, przed Sejmem trwała manifestacja przeciwników zmian w oświacie. Posłowie spotkali się w małej sali, nie wystarczyło miejsc dla wszystkich przedstawicieli strony społecznej, którzy chcieli brać udział w obradach. W czasie posiedzenia wielokrotnie zgłaszano też problemy z transmisją na stronie sejmowej.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy i Krystyna Szumilas z Koalicji Obywatelskiej wnioskowały o przerwę lub odwołanie posiedzenia komisji, ale wnioski formalne przepadały.
Po co pośpiech?
Katarzyna Lubnauer z KO zwracała uwagę: - Tak ważny projekt powinien być procedowany na sali sejmowej, a nie tutaj. Dlaczego projekt jest procedowany szybciej niż siedem dni od przesłania? Wpłynął do Sejmu dopiero w czwartek, 20 października - przypominała.
Posłowie i posłanki wielokrotnie pytali, po co ten pośpiech, ale przewodnicząca komisji Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS nie odpowiedziała.
Poseł Michał Gramatyka (Polska 2050) wskazywał, że w spotkaniu nie może wziąć udziału wielu przedstawicieli strony społecznej.
Poseł Grzegorz Braun (Konfederacja) proponował zorganizowanie wysłuchania publicznego. - Do czego się spieszymy, skoro rok szkolny się już zaczął? - dopytywał.
Zwracano również uwagę, że na sali nie ma ministra edukacji Przemysław Czarnka. MEiN reprezentuje wiceminister Dariusz Piontkowski.
Dwa projekty
Na komisji procedowane równocześnie są dwa projekty w części dotyczące tych samych przepisów. Oba są w pierwszym czytaniu.
Pierwszy - prezydencki, który Andrzej Duda złożył w Sejmie w lipcu 2020 roku i od tego czasu nie był procedowany. Zakłada, że o zajęciach dodatkowych prowadzonych przez organizacje decydowaliby rodzice w czymś na kształt referendum.
Autorami drugiego projektu są oficjalnie posłowie PiS, ale nowelizacja do złudzenia przypomina przepisy wcześniej forsowane przez ministra edukacji Przemysława Czarnka.
- Czy państwo to robicie, żeby lekko umęczyć opinie publiczną i wjechać z głównym daniem po północy? - pytał Braun. "Głównym daniem" poseł nazwał właśnie projekt poselski, który zakłada m.in., że aby organizacja pozarządowa mogła zorganizować w szkole zajęcia, potrzebna będzie zgoda nie tylko rodziców, ale i kuratora.
Prezydent Andrzej Duda już raz przepisy zawierające taki zapis zawetował. Teraz wróciły do Sejmu jako projekt poselski grupy posłów PiS. Zmiany w stosunku do wersji ministerialnej z wiosny są jednak kosmetyczne.
Krystyna Szumilas pytała: - Po co są te przepisy?
I przypominała, że gdy zimą posłanki sprawdziły w kuratoriach, czy rodzice skarżą się na organizacje pozarządowe, okazało się, że w całej Polsce było takich skarg 27 przez sześć lat. Wcześniej podobne dane zebraliśmy w redakcji tvn24.pl.
Poprawki zgłoszone przez PiS przyjęte, poprawki opozycji odrzucone
Podczas prac nad projektami w komisji jej większość zdecydowała, że projekt poselski będzie miał charakter wiodący wobec projektu prezydenckiego i to zapisy projektu poselskiego dotyczące działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach znalazły się w wersji projektu przyjętej przez komisję edukacji.
Komisja wprowadziła też wszystkie poprawki zgłoszone przez PiS do projektu poselskiego. Wszystkie dotyczyły edukacji domowej. Zgodnie z nimi czas na złożenie wniosku przez rodziców o zgodę na edukację domową ich dziecka określono na od 1 lipca do 21 września.
Szkoła, do której dziecko jest formalnie przypisane będzie mogła być nie tylko w województwie, gdzie dziecko mieszka, ale także w województwie z nim sąsiadującym. Wykreślono też z pierwotnego projektu zapisy nakładające warunki na szkołę, które musi spełnić, by mieć uczniów w edukacji domowej.
Komisja odrzuciła za to wszystkie poprawki zgłoszone przez posłów opozycji, a także wnioski o odrzucenie projektów w pierwszym czytaniu i o wysłuchanie publiczne ich.
Posłowie poprawiają własne zmiany w edukacji domowej
Szczegółowe omawianie projektu poselskiego zaczęło się dopiero po godzinie 19.40.
W nowej wersji - tzw. lex Czarnek 2.0 pojawił się nowy kontrowersyjny zapis dotyczący edukacji domowej.
W czasie prezentacji tego projektu poseł sprawozdawca Tomasz Zieliński (PiS) poinformował, że w kwestii edukacji domowej sam będzie zgłaszał poprawki. Po kilkunastu minutach stwierdził, że "proponuje poprawki do własnego projektu".
Jak mówił, chodzi między innymi o to, aby rejonizacja w edukacji domowej dotyczyła nie jednego województwa, w którym mieszka dziecko, ale również województw sąsiednich. Dodatkowo poseł zaproponował, by jednak nie wprowadzać ustawowego minimum liczby uczniów, którzy mają uczyć się w szkole prowadzącej edukację domową stacjonarnie (miało to być 50 proc. uczniów), a także by jednak szkoła prowadząca edukację domową nie musiała zapewniać fizycznego miejsca dla wszystkich swoich uczniów.
Poseł Michał Krawczyk (KO) skwitował: - Przecież wszystko wskazuje na to, że to nie jest projekt poselski, tylko powstał w ministerstwie edukacji.
Poseł Artur Dziambor zwracał uwagę, że projekt "stworzyli" posłowie, którzy nawet nie należą do komisji edukacji. - Musieliście się posiłkować ludźmi, którzy nigdy w tej komisji nie zasiadali. Jest to fascynujące - dodawał z przekąsem.
Projektu bronił Zbigniew Dolata (PiS), ale właściwie to skupił się na atakowaniu opozycji: - Opozycja totalna jest antypaństwowa, a ten projekt ma wzmocnić państwo, które nie może abdykować w różnych sferach, a najbardziej w sferze edukacji dzieci i młodzieży.
Przewodnicząca komisji Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) oburzała się, że opozycja podważa autorstwo projektu. - To nie jest fikcja - mówiła. - Ten projekt powstał z inicjatywy poselskiej. Nasze środowisko i nasi wyborcy oczekiwali, że jednak do tego wrócimy i dlatego w takiej wersji nad tym pracujemy. Proszę powstrzymać komentarze, że to na wniosek pana ministra - dodawała.
Niszczenie dialogu społecznego
Każdy uczestnik posiedzenia miał na wypowiedź trzy minuty. Po godzinie 21 rozpoczęły się komentarze strony społecznej, organizacji nauczycielskich, samorządowych i pozarządowych.
Marcin Zbytniewski ze Związku Dużych Rodzin Trzy Plus dziękował za poprawki dotyczące edukacji domowej, ale zwracał uwagę, że mogą być niewystarczające. Podkreślał też: - Tego rodzaje projekty powinny być konsultowane społecznie.
Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy odpowiedzialna za oświatę, mówiła, że ministerstwo edukacji zamienia samorządy w bankomaty. Przedstawiciele ZNP i oświatowej Solidarności krytykowali resort za niszczenie dialogu społecznego.
Julia, tegoroczna maturzystka w edukacji domowej, apelowała do polityków: - Nie dokładajcie nam kolejnych zmian i kryzysów, których i tak mamy wiele i z którymi musimy mierzyć się sami.
Zofia Grudzińska z Wolnej Szkoły: - Nie zmieniliśmy zdania od wiosny, nieważne czy ten projekt jest ministerialny, czy poselski, nadal nadaje się do kosza. Poza tym sprawdziłam - te projekty są w 80 procentach tożsame - dodała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl