Do tragicznego wypadku doszło w sobotę w Tatrach. Turysta poślizgnął się i zjechał poniżej Buli pod Rysami. Zmarł mimo reanimacji.
Turyści ignorują apele TOPR o niewychodzenie w wyższe partie górskie. Mimo że na szczytach jest mało śniegu, szlaki są bardzo oblodzone. Z tego powodu niemal codziennie dochodzi do śmiertelnego wypadku.
W ciągu ostatnich kilku dni w Tatrach zginęło już jedenaście osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Wśród ofiar śmiertelnych jest m.in. turystka, która spadła parę dni temu z Koziego Wierchu. Inną ofiarą zimowych wypraw jest kobieta, która na oczach męża i dzieci spadła do Żlebu Kulczyńskiego.
Ratownicy TOPR zaznaczają, że nawet dla doświadczonych taterników chodzenie po oblodzonych trasach jest bardzo niebezpieczne. Apelują do turystów o wstrzymanie się z wychodzeniem na szlaki.
Niebezpieczne Tatry
- Tatry są naprawdę trudnymi górami, typu alpejskiego, czyli gdy popełnimy jakikolwiek błąd, spadamy kilometr w przepaść - mówiła dziś na antenie "Wstajesz i weekend" himalaistka Kinga Baranowska - Nachylenie jest bardzo duże, wysokość względna jest bardzo znacząca, góry są po prostu strome. Warto zapłacić i wziąć profesjonalnego przewodnika lub zapisać się na kurs przygotowujący do poruszania się zimą w Tatrach - radziła.
- Stopień trudności Tatr latem a zimą to moim zdaniem przepaść, szczególnie kiedy są tak oblodzone - oceniła himalaistka - Może to jest jakiś pomysł, by powyżej wysokości Czarnego Stawu ogłaszać alarmy, że teraz Tatry są na tyle niebezpieczne, że stanowczo odradzamy wyprawę - powiedziała.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Kozubek / Wikipedia (CC BY-SA 3.0)