Jeden z najważniejszych funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego został skazany za przestępstwo korupcyjne - ustalił tvn24.pl. Choć ciążył na nim akt oskarżenia, to z emerytury do służby pozwolili mu wrócić koordynujący służby specjalne ministrowie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Powierzyli mu kontrolę nad wielomilionowym, tajnym budżetem służby antykorupcyjnej.
Według informacji, które oficjalnie uzyskaliśmy w biurze prasowym warszawskiego sądu, Piotr K., dyrektor pionu techniki operacyjnej CBA, wyrok usłyszał w lutym tego roku. "Sąd uznał oskarżonego winnym przestępstwa z artykułu 231 kodeksu karnego paragraf 2 i wymierzył mu karę jednego roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny i skazanemu przysługuje odwołanie" - brzmi odpowiedź jaką tvn24.pl otrzymał z pionu prasowego warszawskiego sądu. Oznacza to, że według prokuratury i sądu Piotr K. nadużył swojej władzy "w celu osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej". To tzw. przestępstwo korupcyjne, które oznacza, że w przypadku prawomocnego skazania Piotr K. może stracić nawet emeryturę, a także mieszkanie służbowe, jeśli takie otrzymał w trakcie swojej służby w policji lub Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Sąd orzekł też wobec Piotra K. zakaz "wykonywania zawodu funkcjonariusza w organach powołanych do ochrony bezpieczeństwa państwa i ścigania przestępstw". Ma również opłacić koszty procesu (ponad 7 tysięcy), zwrócić korzyść majątkową (ponad 100 tysięcy) a także zapłacić kary w wysokości 30 tysięcy.
Zaufany z zarzutami
Fakt, że Piotr K. został przyjęty do służby, mimo że prokuratura postawiła mu zarzuty ujawniliśmy na łamach tvn24.pl już w listopadzie 2016 roku. - Przywrócono go do służby mimo ciążących na nim zarzutów i skierowania do sądu aktu oskarżenia. To bezprecedensowe zachowanie, skandaliczne, psujące służby specjalne. Osoba z zarzutami karnymi nie może być dzielnicowym, a tutaj powierza się takiej osobie tajny budżet - komentował wtedy poseł Marek Biernacki, który zasiada w sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Oficjalnie w pionie prasowym CBA, a także wicekoordynator służb Maciej Wąsik, przekonywali wtedy dziennikarzy tvn24.pl, że Piotr K. jest niewinny i dowiedzie tego przed sądem. - Przeprowadziliśmy wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Piotr K. jest niewinny zarzucanych mu czynów. W sądowych aktach istnieją dowody potwierdzające niewinność tego świetnego funkcjonariusza - deklarował wtedy minister Maciej Wąsik, który wraz z ministrem Mariuszem Kamińskim koordynują działalność polskich służb specjalnych. Według naszych rozmówców, którzy chcą pozostać anonimowi, Piotr K. od lat należy do grona zaufanych współpracowników obydwu ministrów. - Kiedy w 2005 roku tworzyli CBA, ściągnęli go ze stołecznej policji, gdzie również kierował pionem techniki operacyjnej - mówią zgodnie nasze źródła.
Tajne mieszkania na własność
Wyrok, który w lutym usłyszał Piotr K. wiąże się właśnie z czasem jego służby w komendzie stołecznej. Jednak całe śledztwo było tajne podobnie jak sam proces, który toczył się w jedynej sali warszawskiego sądu pozwalającej na zajmowanie się sprawami z klauzulami "tajne i ściśle tajne".
Jednak media już wcześniej ujawniły mechanizm, w jakim brał - według prokuratury i sądu pierwszej instancji - dyrektor Piotr K. Chodziło o mieszkania operacyjne, które służyły stołecznym policjantom do spotkań z informatorami ze świata przestępczego.
- Takie mieszkania są kupowane na operacyjne tożsamości, czyli na nieistniejących ludzi. Ktoś w stołecznej komendzie wpadł na pomysł, że łatwo przejąć takie mieszkanie. Wystarczy podpisać umowę o sprzedaży, za ułamek wartości. Tym łatwiej, gdy w służbowej szafie posiada się wszystkie dowody osobiste fikcyjnych właścicieli mieszkań - mówi jeden z funkcjonariuszy policyjnego biura spraw wewnętrznych, które wpadło na trop tej afery.
Dyrektor od podsłuchów
Jedną z pierwszych decyzji, po objęciu stanowisk ministrów przez Kamińskiego i Wąsika była zgoda na powrót do czynnej służby Piotra K. Co więcej, objął on kluczowe stanowisko w CBA, zostając dyrektorem pionu techniki operacyjnej. - Podlegały mu mieszkania operacyjne, luksusowe auta kupowane do operacji specjalnych i generalnie cały tajny budżet CBA. Do tego wszystko, co służy do inwigilacji komputerów, telefonów czy konkretnych ludzi - wyjaśnia nam doświadczony funkcjonariusz rolę dyrektora tego pionu. Zadaliśmy CBA oficjalnie pytania, czy Piotr K. nadal pełni funkcję dyrektora i czy nadal jest czynnym funkcjonariuszem. Chcieliśmy wiedzieć także, czy został zwolniony dyscyplinarnie.
Z odpowiedzi, które otrzymaliśmy wynika, że dyrektor K. odwołuje się od wyroku I instancji, nadal cieszy się pełnym zaufaniem duetu ministrów i akt oskarżenia, a także wyrok skazujący w pierwszej instancji nie stanowi żadnej przeszkody, by dalej pełnił służbę.
- Orzeczenie sądu jest nieprawomocne. W związku z przepisem art. 5 kpk osoba uznawana jest za niewinną, dopóki wina nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem (tzw. domniemanie niewinności). W przypadku, kiedy zapadnie prawomocne orzeczenie, funkcjonariusz zostanie bezzwłocznie zwolniony ze służby - odpowiedział nam Piotr Kaczorek z pionu prasowego służby antykorupcyjnej.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter @cbagovpl