Do kłótni pomiędzy przewodniczącym komisji zdrowia, byłym ministrem Bartoszem Arłukowiczem (PO) i ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem (PiS) doszło w czwartek na posiedzeniu komisji. - Pan rozpoczął długotrwałą wojnę z kobietami - mówił Arłukowicz do Radziwiłła. - Mam prawo do tego, żeby trzymać się swojego sumienia - odpowiedział minister.
Bartosz Arłukowicz odniósł się do słów ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który pod koniec lutego powiedział, że jako lekarz nie przepisałby zgwałconej kobiecie tabletki "dzień po".
- Pan powiedział publicznie, że nie podałby pan tabletki EllaOne zgwałconej 12-latce i zrobił pan to jako minister. To jest rzecz, która właściwie zmieniła moje rozumienie pana postawy i pana patrzenia na politykę. Te słowa, które pan wypowiedział, wykopały między nami cywilizacyjny rów. Pan po prostu rozpoczął długotrwałą wojnę z kobietami: in vitro, standardy okołoporodowe, zaostrzanie aborcji - mówił były minister zdrowia do obecnego.
- Dzisiaj padły słowa prezesa (PiS Jarosława) Kaczyńskiego, że dojdzie do zaostrzenia wymogów antyaborcyjnych. Mamy kolejny etap debaty. Chcę państwu powiedzieć, żebyście nie mieli złudzeń: ta ustawa przejdzie bez żadnej poprawki - mówił Arłukowicz do członków komisji zdrowia, które to gremium rozpatruje w czwartek projekt przewidujący, że antykoncepcyjne pigułki "dzień po" będą sprzedawane jedynie na receptę.
- Mam nadzieję, że przyjdzie czas, że pan przeprosi za te słowa (...). Ja się nigdy w życiu nie spodziewałem tego typu słów z ust ministra, polityka, ojca – podkreślił Arłukowicz.
"Nie widzę żadnych okoliczności, żeby zabić dziecko"
Konstanty Radziwiłł odpowiedział na te słowa.
- Nie widzę żadnych okoliczności, żeby zabić dziecko, niezależnie od tego, w jakich okolicznościach ono się poczęło. To jest moje stanowisko - powiedział minister.
- I jeżeli chodzi o moje rodzinne sprawy, to ktoś się pytał, czy mam córkę; mam cztery córki i jeszcze dużo więcej wnuczek. I w każdym takim przypadku – oświadczam to uroczyście – gdyby doszło do takiego strasznego nieszczęścia, o jakim państwo mówią, to z całą pewnością otoczyłbym miłością swoje dziecko i swojego wnuka – powiedział Radziwiłł. Część posłów PiS wypowiedź ministra przyjęła oklaskami.
- To jest moje stanowisko. To nie ma nic wspólnego z moją funkcją. Mam prawo do tego, żeby trzymać się swojego sumienia i nie zostawiać (...) go przed gabinetem – dodał szef resortu zdrowia.
Radziwiłł przekonywał, że preparat "dzień po" może "w zależności od momentu, w którym został przyjęty oznaczać, że dalszy rozwój ciąży nie jest możliwy". Zdaniem ministra stosowanie tej pigułki może być niebezpieczne. Przypomniał, że na receptę dostępne są także inne leki, które należy przyjąć jak najszybciej, np. ratujące życie pacjentów, którzy wchodzą we wstrząs anafilaktyczny.
Autor: mw//rzw / Źródło: TVN24, PAP