Jestem szantażowany – twierdzi poseł Roman Kotliński z Ruchu Palikota i zawiadamia prokuraturę. Twierdzi, że padł ofiarą misternej intrygi, uknutej przez człowieka związanego z gangiem pruszkowskim. Tymczasem w tej samej prokuraturze, od czterech miesięcy, toczy się inne śledztwo, w którym oskarżyciele sprawdzają kontakty posła z tym samym gangsterem. Z informacji dziennikarzy śledczych TVN wynika, że to drugie postępowanie dotyczy podżegania do zabójstwa. Wszczęto je po zeznaniach, w których gangster obciąża posła.
Roman Kotliński, który jest także redaktorem naczelnym antyklerykalnego tygodnika "Fakty i Mity", zawiadomił prokuraturę na początku stycznia. W rozmowie z nami nie chciał zdradzić szczegółów, powiedział jedynie, że padł ofiarą misternie zaplanowanej intrygi.
Kotliński donosi
- Przekazałem prokuraturze dowody potwierdzające szantaż. Poczekajmy na jej ustalenia - uciął. Rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury apelacyjnej Jarosław Szubert potwierdził, że wpłynęło zawiadomienie "o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na szantażu". Ale podobnie jak Kotliński, nie chciał mówić o szczegółach. - Nie informujemy o aktualnym stanie postępowania, ani o podejmowanych działaniach w sprawie wspomnianego zawiadomienia - odpowiedział na dalsze pytania dotyczące sprawy.
W innej sprawie
Tymczasem, jak ustaliliśmy, to nie jedyne postępowanie w tej prokuraturze, w którym pojawia się nazwisko posła. Od 6 grudnia zeszłego roku prowadzi ona postępowanie w sprawie podżegania do zabójstwa. W ten sposób kwalifikuje się m.in. zlecenie morderstwa. - Nie udzielamy żadnych informacji – usłyszeliśmy do prokuratora Szuberta. Potwierdził jedynie, że toczy się sprawa o sygnaturze, którą wskazaliśmy w pytaniach (pytaliśmy o podżeganie do zabójstwa). Wszczęto je po zeznaniach gangstera, który obciążył posła. Kotliński nie chciał o tym rozmawiać.
Dwa wątki
Ustaliliśmy, że w sprawie pojawiają się, co najmniej trzy osoby pełniące obecnie funkcje publiczne lub pełniły je przeszłości. Jest wśród nich poseł Kotliński, jest były wiceminister finansów w rządzie SLD oraz jeden z posłów SLD w latach 90. Śledztwo zostało wszczęte na początku grudnia, po zeznaniach gangstera związanego z grupą pruszkowską. Kilkanaście dni wcześniej pod jego samochodem policja znalazła atrapę ładunku wybuchowego. Wiemy, że śledztwo ma obecnie dwa zasadnicze wątki. Oba skupiają się na sprawach finansowych. Pierwszy dotyczy spraw finansowych między członkami rodziny Kotlińskiego. Na ten temat poseł nie chciał z nami rozmawiać. Drugi wątek to rozliczenia między posłem, a byłym wiceministrem finansów. Chodzi o ponad 7 milionów złotych, z których większość to trzyletnie odsetki od pożyczki gotówkowej, której Kotliński udzielił byłemu wiceministrowi w 2010 roku.
Pożyczka na miliony
- Miał zrobić interes życia i zadeklarował mi, że dużo zarobię - tłumaczył w rozmowie z nami Roman Kotliński. Dodaje, że były wiceminister miał rzekomo dobre relacje z Gazpromem, z ludźmi, z którymi studiował w Moskwie. - Dzięki temu miał sprowadzać ropę i gaz. Później to się rozmyło i miały być jakieś inwestycje na Ukrainie, jakieś ekologiczne gospodarstwa miał zakładać - dodał Kotliński. Kotliński twierdzi, że były polityk nie jest w stanie oddać pieniędzy. - Ja już przestałem liczyć na zwrot po setnym terminie, kiedy deklarował, że już za miesiąc, już za tydzień, za kilka dni, dzisiaj, jutro - dodaje. Wiemy, że w lutym policjanci z Centralnego Biura Śledczego złożyli wizytę w domu byłego wiceministra. Poinformowali go, że w postępowaniu prokuratury pojawił się wątek gróźb pod adresem jego oraz jego najbliższej rodziny. Przekazali mu telefon do kontaktu na wypadek zagrożenia. W razie alarmu na pomoc byłemu politykowi ruszy uzbrojona grupa interwencyjna.
Intensywne czynności
- Złożyłem w tej sprawie zeznania - powiedział nam polityk. Były wiceminister finansów twierdzi, że interesy które robił niedługo przyniosą zysk i pozwoli mu to na spłacenie wszystkich zobowiązań. Poseł Kotliński nie ujawnił wierzytelności w swoim oświadczeniu majątkowym. Według przepisów ustawy o wykonywaniu mandatu posła powinien to zrobić. Kotliński był wyraźnie zdziwiony pytaniem o niewpisanie wierzytelności w oświadczeniu. Tłumaczył, że nie zdawał sobie sprawy z takiej konieczności. Prokuratura prowadzi intensywne czynności w sprawie dotyczącej podżegania do zabójstwa. Wiemy, że prokurator Mariusz Jaworski z wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną i korupcją przeprowadził już najważniejsze czynności w tej sprawie. W postępowaniu zostały zabezpieczone telefony komórkowe, nagrania monitoringu ulicznego z Warszawy, m.in. z okolicy Sejmu i Włocławka, przesłuchanych zostało też kilku świadków. Obecnie wykonywane są ekspertyzy telefonów komórkowych osób występujących w sprawie. Do tej pory nie zapadła decyzja o postawieniu jakichkolwiek zarzutów żadnej z osób występujących w sprawie.
Autor: Krzysztof Wójcik, Bertold Kittel, Jarosław Jabrzyk / Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24