Nie wiem, kto podjął decyzję o zastosowaniu w badaniu katastrofy smoleńskiej załącznika trzynastego Konwencji Chicagowskiej - oświadczył na posiedzeniu senackiej komisji obrony narodowej szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich. Jak stwierdził, nikt nie zasięgał u niego w tej sprawie opinii. Wybór konwencji chicagowskiej przez rząd od początku krytykuje PiS.
- Jeśli chodzi o sam proces podejmowania decyzji - nie wiem, ja w tym nie uczestniczyłem. Nikt mnie nie pytał, czy to będzie najlepsze, czy najgorsze, tylko ja dostarczyłem dokumenty panu ministrowi Cezaremu Grabarczykowi (szefowi resortu infrastruktury- red.), a później już dowiedziałem się od pani Tatiany Anodiny (szefowa MAK - red.), że to zostało zaakceptowane - powiedział senatorom, Klich.
Jego zdaniem, decyzja o zastosowaniu przepisów Konwencji Chicagowskiej została podjęta po "dyskusjach czy uzgodnieniach z rządem polskim", bo - jak podkreślił - inaczej sobie tego nie wyobraża.
Zaznaczył także, że w ciągu pierwszych dni polscy eksperci pracowali na terenie katastrofy Tu-154M bez żadnej podstawy prawnej. - Wtedy nie było ustalonych żadnych procedur. Oficjalnie dopiero 15 kwietnia otrzymałem faks czy telegram ze składem komisji i akredytacją od ministra Bogdana Klicha - wyjaśnił Klich.
"Tu jest tyle spraw..."
Pytany przez senatorów o status lotu prezydenckiego samolotu odparł, że w tym zakresie trudno jest dojść do porozumienia. - Tu jest tyle spraw, że nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy można uznać, że był jakiś jednolity status tego lotu. Natomiast jeśli chodzi o samo wykonanie lądowania, to trudno uznać, żeby było według przepisów cywilnych, jeśli jedna strona tych przepisów w ogóle nie znała - powiedział szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Podkreślił, że w zapisie rozmów z wieży kontrolnej pada pytanie skierowane do polskiej załogi, czy lądowali na lotnisku wojskowym. Według niego, jest to forma uzgodnienia procedury wojskowej.
Klich dodał, że badanie wraku samolotu jako przyczynę katastrofy ma szczególny sens, gdy na pokładzie był wybuch. - Tutaj żadnego wybuchu nie było. Wrak nie jest niezbędnym dowodem, aby zakończyć badanie przyczyn katastrofy - zaznaczył.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP