Populistyczne gesty w sprawie zawodowej armii i personalne wpadki w resorcie - to główne zarzuty pod adresem ministra obrony Bogdana Klicha, jakie wysunęli w "Magazynie 24 Godziny" byli szefowie MON Jerzy Szmajdziński i Aleksander Szczygło.
Pytany o osiągnięcia swojego następcy, Szczygło przyznał: - Z radością przyjąłem zapowiedzi, że inaczej niż do tej pory będzie przy nominacjach do resortu sprawdzał kandydatów. Dodał, że żałuje, że minister zdecydował się na to dopiero po stu dniach, ale - jak mówił - "lepiej późno niż wcale". Podkreślił, że cały czas wobec trzech pracowników resortu prowadzone jest prokuratorskie postępowanie. Dodał, że jego zdaniem minister popełnia błąd nie odsuwając ich do rezerwy kadrowej do czasu wyjaśnienia wątpliwości.
Więcej wyrozumiałości ma dla Bogdana Klicha były minister z LiD. - Sto dni to czas, w którym łatwo popełnia się błędy, trudniej robi się rzeczy pozytywne - tłumaczył Jerzy Szmajdziński, przekonując że dopiero po tym czasie można dobrze poznać resort. Wśród dobrych postanowień ministra wymienił m.in. decyzję o wycofaniu polskich wojsk z Iraku czy "uspokojenie kadrowe". W polityce szefa MON widzi jednak "więcej spraw trudnych". - Informacja o tym, że premier kazał od 1 stycznia 2010 wprowadzić armię zawodową brzmi jak wydawanie rozkazu. A ja, starszy sierżant, wypełnię każdy rozkaz bez względu na to, czy jest on realny czy nie - mówił Szmajdziński, a na pytanie czy ten "rozkaz" jest możliwy do wykonania, przyznał: - Jest niezwykle skomplikowany. Tłumaczył, że taka decyzja wiąże się z wieloma czynnikami, m.in. dużo większymi pieniędzmi na sprzęt, uposażenie czy całe zaplecze socjalne.
- Pobór można wstrzymać już jutro i ogłosić, że mamy armię zawodową.(...) Ale nie o to w tym wszystkim chodzi - zarzucał były minister z PiS. Przekonywał, że przede wszystkim brakuje na to środków finansowych. Kolejny problem to wyjazd ogromnej części poborowych za granicę. - Zdejmowali mundur i mówili, że jadą zarabiać większe pieniądze za granicę - tłumaczył Szczygło.
- Nie warto wykonywać populistycznych gestów - dodał Szmajdziński. Przekonywał, że pomysł jest nierealny, a za rok minister Klich oświadczy, że "opozycja wykrakała". - Politycy powinni brać pod uwagę opinię osób wykształconych w tym temacie. A minister jest na początku tej drogi i na razie jest politykiem nie ekspertem - mówił. Podobnego zdania jest Aleksander Szczygło. - Jego dotychczasowe działanie potwierdza, że ma bardziej polityczne niż eksperckie spojrzenie - tłumaczył.
Obaj byli ministrowie pytanie o porównanie siebie nawzajem z obecnym szefem MON, zgodnie odpowiadają: - Na ocenę jest za wcześnie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24