Nie zaszkodziła mu zapaść na kolei, zimowy chaos na torach, ani okrojenie planu budowy dróg i autostrad w najbliższych latach. Podczas głosowania nad wotum nieufności dla ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka murem stała za nim cała Platforma z premierem Donaldem Tuskiem na czele. Co takiego ma w sobie "Czaruś"?
Miasto Łódź to jego bastion - tu objął schedę szefa regionu, tu dzieli i rządzi, choć w biurze bywa rzadko. Jeśli już, to przelotem.
Kwiaty dla ministra
Jest kulturalny, czarujący, a kobiety podobno go uwielbiają. W partii mówią o nim „Czaruś”.
Nawet kwiaty, które dostał po nieudanym głosowaniu nad jego odwołaniem, to ponoć oddolna inicjatywa zachwyconych nim posłanek.
- Nie było to fortunne w tym momencie. Natomiast prawda też jest taka, że powszechną praktyką odkąd jestem w Sejmie, jak były wota nieufności dla poszczególnych ministrów, również poprzedniej kadencji głosowane, to wszyscy zawsze dawali kwiaty. Chociaż uważam, że to nie jest dobra praktyka – przyznaje Paweł Olszewski z PO.
Problem w tym, że same posłanki widziały to inaczej. To nie ich pomysł, tylko bardziej zachowawczość klubu - bo z Grabarczykiem trzeba ostrożnie.
- Po wotum - bo wotum to jest taka gra polityczna, - jeżeli się wygra, to zwycięzca dostaje kwiaty i klub zawsze takie kwiaty przygotowuje i zupełnie przypadkowo tym razem to ja wręczałam kwiaty panu ministrowi Grabarczykowi – mówi Ewa Drozd z PO.
„Czaruś” od czarów
Koledzy z sejmowych ław nieoficjalnie prawią mu złośliwości. Dodają, że przezwisko „Czaruś” to głównie efekt jego czarów, przez które przeciwnicy znikają.
- Bezwzględny gracz – pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy – ocenia Andrzej Stankiewicz z polskiej edycji „Neewsweeka”. – Tak naprawdę on z roku na rok, z miesiąca na miesiąc budował swoją pozycję polityczną w Platformie i dzisiaj jest człowiekiem nr 2.
Kiedyś w terenie to Grzegorz Schetyna był bogiem. Teraz to Cezary Grabarczyk - przez Donalda Tuska namaszczony na kogoś, kto zajmie się partią i nie będzie utrudniał życia premierowi. - Niezwykle błyskotliwy, niezwykle sprawny polityk, osoba znaczącą w Platformie – ocenia Olszewski.
Wycieczki do ministerstwa
Złośliwi dodają, że znaczącą swój teren niezwykle starannie. W budynku ministerstwa infrastruktury - nie ma dnia, żeby do gabinetu Grabarczyka nie przychodzili posłowie Platformy. Bynajmniej nie w poszukiwaniu rozwiązań infrastrukturalnych, ale w sprawach partyjnych.
Poparcie partyjne - co już jest anegdotą - kupuje obietnicami budowy kolejnych obwodnic.
Nawet jeżeli zwykli obywatele nie mają najlepszego zdania o sposobie, w jaki zarządza resortem, to wcale nie oznacza to, że czeka go porażka. Wręcz przeciwnie - wypracowany sukces. Bowiem to on będzie tworzył listy wyborcze - chociażby w regionie.
Żelazna ręka w regionie
W regionie jednak podobno powoli mają go dość. Początkowo w pracę z nim zaangażowali się młodzi działacze łódzkiej Platformy. Nie za darmo - za obietnice miejsc na listach wyborczych. Miejsc nie było, a wspólne projekty Grabarczyk realizuje jako własne.
Do buntu jednak daleko. - W Łodzi to on jest królem. Tam nie ma żadnej konkurencji wobec Cezarego Grabarczyka. Hanna Zdanowska, nowa prezydent Łodzi to jest tak naprawdę namiestniczka właśnie Cezarego Grabarczyka – opowiada Stankiewicz.
Na miejsce Tuska
Scenariusz Grabarczyka na własną karierę jest ponoć perfekcyjnie zaplanowany. Mówi się, że kiedy Donald Tusk zrezygnuje z szefowania partii w 2012 roku - to Grabarczyk ma zająć jego miejsce.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24