Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagrania od internautów, na których uchwycili kierowcę jadącego pod prąd autostradą. Twierdzą, że działo się to na A2 w okolicy Wiskitek, gdzie w sobotę doszło do wypadku. - To była noc, świeciły reflektory innego samochodu i w pewnej chwili samochód wyłonił się zza łuku drogi, a kierowca przed nami zaczął hamować. Żona odbiła w prawo, natychmiast zaczęła hamować i jakimś cudem uniknęliśmy tego zderzenia - relacjonował jeden z mężczyzn, który rozmawiał także z reporterem TVN24.
Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagranie od mężczyzny, który przekazał, że w sobotę po godzinie 19 jechał autostradą A2 na odcinku między Wiskitkami a Skierniewicami i uchwycił kierowcę jadącego pod prąd.
- To była noc, świeciły reflektory innego samochodu i w pewnej chwili samochód wyłonił się zza łuku drogi, a kierowca przed nami zaczął hamować. Żona odbiła w prawo, natychmiast zaczęła hamować i jakimś cudem uniknęliśmy tego zderzenia. Już potem wszyscy prawie jechali prawym pasem - relacjonował mężczyzna w rozmowie z Kontaktem 24. Opowiadał o tym również w rozmowie z reporterem TVN24.
Stwierdził, że samochód uchwycony na nagraniu, to prawdopodobnie ten, który uczestniczył w wypadku, do którego doszło około godziny 19 na 415. kilometrze autostrady A2 w kierunku Poznania między Wiskitkami a Skierniewicami w pobliżu miejscowości Miedniewice (woj. mazowieckie).
- To były ułamki sekund. Światła czerwone samochodu, który mnie poprzedzał, natychmiast zjechał na prawy pas. Już wdziałam siebie na zderzaku samochodu, który jechał na prawym pasie, cudem udało mi się wrócić na lewy pas, po minięciu tego samochodu, który jechał pod prąd - relacjonowała żona mężczyzny w rozmowie z reporterem TVN24.
Nasz rozmówca zastrzegł, że nie widział momentu tego wypadku. Nie wiadomo, czy na nagraniu jest ten sam samochód, który uczestniczył w zderzeniu.
"Znajomi zadzwonili, że mijali wypadek"
Nagranie na Kontakt24 przesłał także pan Krzysztof. On również twierdzi, że mijał samochód w okolicach Wiskitek, który chwilę później uczestniczył w wypadku. Nagranie wykonano o godzinie 19.18.
- To był na pewno ten samochód. Wracaliśmy ze znajomymi z lotniska w Poznaniu. Zatrzymaliśmy się na jedzenie. Ja z rodziną wyjechałem wcześniej. Pięć minut po wyjeździe, minęliśmy tego kierowcę. Zadzwoniliśmy do znajomych (którzy wyjechali później - red.), aby uważali na ten samochód. Za chwilę oddzwonili, że mijali właśnie wypadek, więc to musiał być ten samochód - powiedział pan Krzysztof.
- Odnoszę wrażenie, że jechał koło 70-80 kilometrów na godzinę. Poruszał się tak, jakby myślał, że jedzie prawidłowo. Po prostu jechał swoim pasem - dodał w późniejszej rozmowie z reporterem TVN24.
Wypadek na A2. Dwie osoby zginęły
Jak informowała w sobotę wieczorem młodsza aspirant Patrycja Sochacka z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie w wypadku zginął kierowca toyoty, a dwie osoby podróżujące fordem zostały ranne. W niedzielę rano w rozmowie z TVN24 przekazała, że 48-letni kierujący fordem zmarł w szpitalu.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że najprawdopodobniej kierujący toyotą jechał pod prąd autostradą A2 i doprowadził do czołowego zderzenia się z fordem - mówiła.
Źródło: Kontakt24, TVN24