Wniosek o postawienie prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu jest obecnie opiniowany; jeśli będzie zgodny z prawem, zostanie skierowany do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej - powiedziała w środę Małgorzata Kidawa-Błońska. Marszałek Sejmu zaapelowała również do polityków, by nie wykorzystywali kwestii uchodźców do straszenia rodaków. - Prosiłabym by Ci, którzy mają wysokie ambicje polityczne, by nie straszyli Polaków - mówiła podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie.
- Ten wniosek, jak każdy wniosek, jest w opiniach prawnych, bo musimy sprawdzić, czy jest zrobiony zgodnie z prawem, czy nie ma w nim uchybień. Jeśli będzie zgodny z prawem, zostanie skierowany do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, jeśli nie - będzie musiał ulec poprawie - powiedziała Kidawa-Błońska podczas briefingu przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu.
Marszałek Sejmu poinformowała, że do komisji regulaminowej i spraw poselskich trafiły już wnioski o uchylenie immunitetów Kwiatkowskiemu oraz posłowi, szefowi klubu PSL Janowi Buremu. Jak dodała, komisja zajmie się nimi w tym tygodniu.
Dziennikarze pytali, czy realne jest uchylenie immunitetów Kwiatkowskiemu i Buremu oraz postawienie prezesa NIK przed Trybunałem Stanu jeszcze w tej kadencji parlamentu. - Wniosku o postawienie przed Trybunałem chyba nie, bo ja przypominam, że sprawa pana Zbigniewa Ziobry toczyła się ponad dwa lata. Natomiast jakie będzie tempo pracy komisji regulaminowej, to będziemy mogli powiedzieć (...) po tym posiedzeniu - odparła marszałek.
- My nie będziemy już robili nowych ustaw, ale głosowanie, rozpatrywanie spraw, które nie są ustawami, możemy robić - powiedziała. Dopytywana, czy w takim razie możliwe jest uchylenie immunitetów jeszcze w tej kadencji, odparła że tak.
Wniosek Kalisza
We wrześniu do Sejmu trafił wniosek posła niezrzeszonego Ryszarda Kalisza o postawienie Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu. Prokuratura, która zamierza postawić Kwiatkowskiemu zarzut przekroczenia uprawnień i wpływanie na konkursy na obsadę stanowisk w NIK, pod koniec sierpnia wystąpiła do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. We wstępnym wniosku o postawienie prezesa Izby przed Trybunałem Stanu Kalisz wskazuje na odpowiedzialność konstytucyjną i zarzuca błąd prokuraturze. Ta twierdzi, że zastosowała odpowiedni tryb. Pod wnioskiem Kalisza o postawienie Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu podpisało się 198 posłów, głównie PO.
Razem z wnioskiem o uchylenie immunitetu Kwiatkowskiemu pod koniec sierpnia prokurator generalny Andrzej Seremet skierował do Sejmu wniosek Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach o uchylenie immunitetu także posła Jana Burego. Bez uchylenia immunitetu prokuratura nie może postawić zarzutu osobie nim objętej. Prokuratura chce przedstawić Buremu i Kwiatkowskiemu zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień - co jest zagrożone karą do 3 lat więzienia.
W przypadku prezesa NIK chodzi o cztery zarzuty, "niezgodnego z prawem wpływania na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i w Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK". Jak mówił rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk, prezes NIK miał "manipulować przebiegiem konkursów na te stanowiska"; rzecznik PG nie podał szczegółów.
Z kolei w przypadku posła PSL chodzi o trzy zarzuty "nakłaniania wysokich rangą funkcjonariuszy publicznych do niezgodnego z prawem wpływania na wyniki konkursu na stanowiska szefów delegatury NIK w Rzeszowie i wpływania na wyniki kontroli prowadzonej przez NIK w jednej z podkarpackich gmin" - mówił Martyniuk. Dodał, że zarzuty wobec Burego można podzielić na dwie grupy: chodzi zarówno o nakłanianie funkcjonariuszy publicznych do wpływania na wyniki konkursów na te stanowiska, ale również o nakłanianie funkcjonariuszy publicznych w trakcie trwania kontroli prowadzonej przez NIK w jednej z gmin na Podkarpaciu.
Bury i Kwiatkowski odpierają zarzuty
Po skierowaniu wniosków przez prokuraturę szef klubu PSL mówił, że ma czyste sumienie, a jego zachowanie będzie stosowne do zaistniałej sytuacji. Pytany wówczas przez dziennikarzy w Sejmie, czy zrzeknie się immunitetu odparł, że podejmie decyzję po zapoznaniu się z wnioskiem prokuratury, gdy będzie miał "pełną wiedzę". Dodał, że nie będzie podejmował decyzji "pośpiesznie ani pod presją mediów".
Również prezes NIK zapewnił, że "zawsze postępował uczciwie". "Wiem jak bardzo ważna jest uczciwość, bezstronność, rzetelność i prawość. To są wartości, którym jestem każdego dnia wierny" - oświadczył. Kwiatkowski wystąpił do marszałka Sejmu o uchylenie mu immunitetu. "Szanując Najwyższą Izbę Kontroli, kierując się nadrzędnym interesem dobra publicznego, przekazałem nadzór nad wszystkimi kontrolami i jednostkami organizacyjnymi moim zastępcom" - dodał w oświadczeniu.
Apel: nie straszcie uchodźcami
Podczas briefingu w środę marszałek Sejmu zaapelowała do polityków, by nie straszyli Polaków wykorzystując kwestię uchodźców i nawiązała do środowej wypowiedzi Beaty Szydło, która decyzję rządu w tej sprawie nazwała skandalem.
Kidawa-Błońska oceniła że "straszenie Polaków grupą kilku tysięcy ludzi świadczy o tym, że politycy nie zdają sobie sprawy, w jakim kraju żyją". - Polska jest dużym krajem i 5-6 tys. ludzi nie jest w stanie zakłócić bezpieczeństwa w naszym kraju - przekonywała.
- Rząd Ewy Kopacz, tak jak wszystkie rządy, dba o bezpieczeństwo Polaków. To jest naczelne zadanie rządu, by Polacy czuli w Polsce bezpiecznie i mogli realizować swoje cele życiowe - dodała Kidawa-Błońska na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak mówiła, w sprawie uchodźców "polski rząd postawił warunki, które muszą być spełnione". - Nigdy nie uchylaliśmy się od tego, że przyjmiemy uchodźców, ale chcieliśmy, by były spełnione nasze warunki: uszczelnienie granic, by można przyjmować te osoby na naszych warunkach, byśmy mogli sprawdzać ich wiarygodność, czy to są naprawdę uchodźcy - zaznaczyła marszałek Sejmu.
- Polska zadeklarowała taką grupę, którą będziemy mogli się zająć tak, by to było bezpieczne dla Polski i dla tych migrantów, by mogli się zasymilować - powiedziała marszałek Sejmu.
Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców.
- Unia Europejska zgodziła się, że będziemy dzielić 120 tysięcy. Natomiast w tej chwili podjęliśmy decyzję o podziale 66 tys. uchodźców, z czego Polsce przypadnie ok. 5 tys. uchodźców - i ta liczba będzie jeszcze pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie, takie jak: Szwajcaria, Norwegia czy Irlandia. Poza tymi dwoma tysiącami, na które zgodziliśmy się wcześniej, ta liczba to będzie ok. 4,5 tys. - mówił we wtorek wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski.
Autor: kło,pw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24