Do zdarzenia doszło podczas meczu Wisła Kraków - Miedź Legnica w lipcu ubiegłego roku. Ale dopiero w piątek udało się postawić zarzuty mężczyznom, którzy podczas odgrywania hymnu Wisły wyciągali ręce w faszystowskim pozdrowieniu.
27 lipca 2018 r. Wisła Kraków grała mecz drugiej kolejki Lotto Ekstraklasy na stadionie przy ul. Reymonta. Na trybunach drużynę "Białej Gwiazdy" dopingowało 9517 kibiców. Wśród nich liczni członkowie "Sharksów", gangu, który - jak pokazał kilka miesięcy temu reportaż "Superwizjera" - przejął władzę w krakowskim klubie.
Kibole Wisły hajlowali podczas meczu
Dziennikarze tvn24.pl dotarli do nagrań monitoringu z tego meczu. Widać na nich, jak do wejścia na stadion z bramką z kołowrotkiem, przez którą przechodzą kibice wchodzący na mecz, podchodzi grupa "Sharksów". Przyprowadzają ich osobiście Grzegorz Halat i Michał Scąber, odpowiednio dyrektor i kierownik ds. bezpieczeństwa w Wiśle Kraków S.A.
Pracownik ochrony otwiera drzwi i dziesięciu kiboli wchodzi na stadion bez przechodzenia przez bramki. Na ujęciu z kolejnej kamery widać, jak na trybuny odprowadza ich osobiście kierownik ds. bezpieczeństwa Michał Scąber. Trzecia kamera pokazuje już same trybuny, a dokładnie moment odgrywania hymnu Wisły tuż przed rozpoczęciem meczu. Większość kibiców śpiewa hymn "Jak długo na Wawelu" z rękami wyciągniętymi w geście Victorii. Ale trzech kiboli, których widać na wcześniejszych ujęciach, wyciąga rękę w geście faszystowskiego pozdrowienia.
Zarzut propagowania faszyzmu
I to właśnie Jarosław B., Radosław F. i Marek B. usłyszeli na jednym z krakowskich komisariatów zarzut publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa. - Przesłuchani w charakterze podejrzanych w dniu 24 stycznia 2019 roku mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im czynu - informuje Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wszyscy trzej mężczyźni byli notowani wcześniej jako pseudokibice. Najlepiej znany policji jest Jarosław B., swego czasu blisko związany z Pawłem M. ps. "Misiek" i Grzegorzem Z. ps. "Zielak", przywódcami gangu "Sharksów".
Od meczu Wisły z Miedzią minęło pół roku. Dlaczego tak długo trwało postawienie zarzutów trzem kibolom? Oficjalnie prokurator Hnatko tłumaczy to ogromem czynności, które trzeba było wykonać w śledztwie: - W przedmiotowym postępowaniu do wykonania było szereg czynności procesowych oraz operacyjno-rozpoznawczych poprzedzających wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów: w tym przeanalizowanie i protokolarne opisanie monitoringu z całego meczu piłkarskiego, obejmującego zachowania wszystkich kibiców zgromadzonych na trybunach, celem ewentualnego ujawnienia innych czynów zabronionych, ustalenia tożsamości sprawców, procesowe opracowanie materiału dowodowego i to wszystko doprowadziło do polecenia funkcjonariuszowi Policji wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów podejrzanym.
Nieoficjalnie śledczy przyznają, że sprawa krążyła najpierw między różnymi jednostkami policji, a czynności śledczych nabrały przyspieszenia dopiero, gdy sprawą zainteresowały się media.
Z ustaleń tvn24.pl wynika, że hajlowanie podczas meczu z Miedzią nie było odosobnionym przypadkiem na stadionie przy ulicy Reymonta. Podobne zachowania monitoring na stadionie Wisły miał nagrać podczas spotkania z Górnikiem Zabrze 25 sierpnia 2018 r. W tej sprawie śledczy jeszcze nie postawili nikomu zarzutów.
Jak to możliwe, że kiboli wpuścili na stadion i odprowadzili na trybuny pracownicy klubu? Grzegorz Halat, dyrektor Wisły ds. bezpieczeństwa, informuje, że mężczyźni zostali wpuszczeni na stadion bez przejścia przez bramki, bo posługiwali się identyfikatorami Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków (SKWK) i mieli rozwiesić na stadionie flagi oraz inne elementy meczowej oprawy. Polecenie o ich wpuszczeniu miał wydać ówczesny zarząd klubu.
To także nie pierwszy incydent z propagowaniem faszyzmu, w który zamieszane jest SKWK. W maju 2015 r. na facebookowym profilu stowarzyszenia pojawiło się zdjęcie kiboli Wisły podczas spotkania z fanami Lazio w Rzymie. Kilkudziesięciu pseudokibiców, w tym przywódca "Sharksów" Paweł M. ps. "Misiek", pozowało do zdjęcia z rękami wyciągniętymi w faszystowskim pozdrowieniu. Wpis został usunięty przez administratorów Facebooka, a sprawę opisało Radio Kraków. Przedstawiciele SKWK nie odpowiedzieli wówczas na pytania dziennikarzy. Dziś Artur Szpiczakowski, pełniący obowiązki prezesa SKWK, również nie odpowiedział na pytania tvn24.pl na temat wydarzeń z lipca ubiegłego roku.
Na początku stycznia nowe władze Wisły poinformowały, że zrywają umowę o świadczeniu usług z SKWK. Przy okazji okazało się, że kibicowskie stowarzyszenie dostawało od klubu złotówkę od każdego biletu za organizowanie dopingu na stadionie.
- Klub potępia wszelkiego rodzaju zachowania rasistowskie, nazistowskie i ksenofobiczne. Opowiadamy się za zwalczaniem przejawów nietolerancji w sporcie, powołując się na zasady równości i prawa człowieka, które powinny być przestrzegane w każdym aspekcie życia społecznego - zapewnia Karolina Biedrzycka, zastępca rzecznika prasowego Wisły Kraków SA.
Autor: Szymon Jadczak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24