"Trzeba iść na ostro, trzeba iść na twardo. Tu nie ma sentymentów"

Kazimierz Marcinkiewicz był gościem "Kropki nad i"
"Trzeba iść na ostro, trzeba iść na twardo. Tu nie ma sentymentów"
Źródło: TVN 24
- Jeśli nie ma uchwalonej ustawy budżetowej, bo jest ona przyjęta na jakimś spotkaniu z wadami prawnymi, to o to się trzeba bić do końca - przekonywał w "Kropce nad i" były premier Kazimierz Marcinkiewicz.

Marcinkiewicz komentował spotkania liderów opozycji z Jarosławem Kaczyńskim, na które polityków zaprosił marszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Spodobał mi się dziś, już nawet wczoraj, Grzegorz Schetyna, lider PO, który rzeczywiście bardzo ładnie to wypunktował. Marszałek Senatu nie ma kompletnie nic do tego sporu, który się toczy w Sejmie - stwierdził były premier.

"Trzeba iść na ostro"

Jego zdaniem PO powinna była dzień po dniu za pomocą specjalistów pokazywać, które przepisy regulaminu Sejmu i konstytucji zostały złamane. - Gdyby to udowadniała, to dziś bylibyśmy w troszeczkę innym punkcie - powiedział.- To wszystko w ogóle wygląda jak działania samego marszałka Kuchcińskiego, jak taka prowokacja. Marszałek kupuje dla wszystkich posłów kanapki, a potem ni stąd ni zowąd, z niewiadomego w ogóle powodu wyklucza z posiedzenia Sejmu jednego z posłów - ocenił Marcinkiewicz. - Może rzeczywiście ta zawierucha pomaga PiS-owi o tyle, że nie rozmawiamy dziś o budżecie w ogóle - dodał. Jak przekonywał, ten budżet jest "fatalny" i "dla Polski zły".

Zdaniem Marcinkiewicza "trzeba iść na ostro, trzeba iść na twardo". - Tu nie sentymentów - dodał. - Jeśli nie ma uchwalonej ustawy budżetowej, bo jest ona przyjęta na jakimś spotkaniu z wadami prawnymi, to o to się trzeba bić do końca - nie da się tego zagłaskać, zaklajstrować - powiedział, argumentując, czemu opozycja powinna kontynuować blokadę Sejmu.

B. premier skomentował też kontrowersje wokół Ryszarda Petru, którego w sylwestra wyjechał i nie był obecny na proteście w Sejmie. - Dobrze się rozwijał, ale cios w plecy sam sobie zadał i krwawi - stwierdził Marcinkiewicz. - Apeluję do opozycji o większe zjednoczenie, o większą pracowitość - dodał.

Kryzys w Sejmie

Od 16 grudnia 2016 r. w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie PO i Nowoczesnej, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum - poprawki były wówczas głosowane w dwóch blokach: zgłoszone przez opozycję oraz popierane przez PiS; poprawki opozycji zostały odrzucone.Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do sali głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.

We wtorek odbyło się spotkanie u marszałka Senatu w sprawie rozwiązania obecnego kryzysu parlamentarnego - z udziałem liderów wszystkich ugrupowań sejmowych z wyjątkiem PO. Było ono kontynuacją poniedziałkowej rozmowy, w której Schetyna także nie wziął udziału. Uczestniczyli w niej m.in. liderzy: PiS, Kukiz'15, Nowoczesnej i PSL. Po spotkaniu m.in. Ryszard Petru oraz Jarosław Kaczyński stwierdzili, że nie doszło do porozumienia.

Autor: mart\mtom / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: